Cień samych siebie

 

Lech, który nie wygrał czterech kolejnych spotkań z rzędu, ostatni raz pokonał Piasta w lipcu 2017 roku. Nic więc dziwnego, że przez dwa tygodnie przerwy reprezentacyjnej poznaniacy opracowywali plan, jak dobrać się do aktualnego mistrza Polski.

Niewykorzystany prezent

Pierwszym pomysłem miał być atak od początku spotkania. I faktycznie Lech z animuszem ruszył na gliwiczan, którzy przez pierwszy kwadrans musieli skupiać się do obronie. Lech atakował głównie skrzydłami, ale strzały oddawał z dystansu. Frantiszek Plach musiał być czujny. Najgroźniejszy strzał oddał Darko Jevtić, ale piłka powędrowała nad poprzeczką. W końcu gliwiczanie na moment się ocknęli i mogli, a wręcz powinni byli zdobyć bramkę. Karlo Muhar tak niefortunnie podał pikę w kierunku własnego bramkarza, że przejął ją Piotr Parzyszek. Napastnik Piasta nie czekał ani chwili i momentalnie oddał strzał, ale golkiper „Kolejorza” obronił to uderzenie. Lech przeważał w rzutach rożnych, ale efektów też nie było. Gdy wydawało się, że do przerwy fani przy Bułgarskiej nie zobaczą bramek Piotr Malarczyk zdaniem sędziego Szymona Marciniaka faulował w polu karnym Pedro Tibę. Telewizyjne powtórki nie do końca o tym przekonywały, ale międzynarodowy arbiter nie miał wątpliwości. Do jedenastki podszedł Christian Gytkjaer i zdobył 9 bramkę w tym sezonie, doganiając m.in. Jorge Felixa z Piasta.

Dominacja i kontuzje

W drugiej połowie meczu w Poznaniu, trener Waldemar Fornalik widząc pewną nieporadność w ofensywie, postanowił zwiększyć siłę ognia i za pomocnika Gerarda Badię wprowadził drugiego napastnika Patryka Tuszyńskiego.

Szybko jednak to Lech zdołał podwyższyć prowadzenie, a ponownie katem gliwiczan został Duńczyk Gytkjaer, który pewnym strzałem głową znalazł sposób na Frantiszka Placha. Gliwiczanie zamiast ruszyć do ataku, mocno przeżywali kolejnego straconego gola. Lech za to coraz śmielej sobie poczynał i Gytkjaer szybko mógł cieszyć się z hat-tricka.

Kibiców gospodarzy cieszył wynik i przewaga „Kolejorza”, ale na pewno zmartwiła kontuzja Roberta Gumnego, który przez kilka minut próbował kontynuować grę, ale musiał poprosić o zmianę. Piast za to miał ogromne problemy nie tyle ze stworzeniem sobie okazji strzeleckich, ale i z wyjście poza własną połowę.

Gliwiczanie kompletnie przestali realizować założenia taktyczne, będąc cieniem samych siebie. Nawet tak dobry wykonawca rzutów wolnych, jak Mikkel Kirkeskov nie był w stanie poważniej zagrozić bramce Lecha, gdy nadarzyła się ku temu okazja.

Gospodarze z każdą minutą coraz pewniej zmierzali po trzy punkty, ale zmartwieniem był kolejny uraz, tym razem Kamila Joźwiaka, który przecież niedawno zadebiutował w reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka.

Gości dobili Portugalczycy, bo po składnej akcji Tiby z Amaralem wynk ustalił ten drugi. Gliwiczanie rozegrali jedno z najsłabszych spotkań w tym sezonie i mają o czym myśleć przed kolejnym spotkaniem.

 

Lech Poznań – Piast Gliwice 3:0 (1:0)

1:0 – Gytkjaer, 45+1. (karny), 2:0 – Gytkjaer, 56 (głową, asysta Kostewycz), 3:0 – Amaral (90+2. asysta Tiba)

LECH: Van der Hart – Gumny (66. Dejewski), Szatka, Rogne, Kostewycz – Muhar, Tiba – Jóźwiak (81. Klupś), Jevtić, Puchacz (73. Amaral) – Gytkjaer. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Mleczko, Crnomarković, Tomczyk, Żamaletdinow, Moder, Letniowski.

PIAST: Plach – Rymaniak, Korun, Malarczyk, Kirkeskov – Felix, Milewski (78. Konczkowski), Pietrowski, Sokołowski, Badia (54. Tuszyński) – Parzyszek (62. Steczyk). Trener Waldemar FORNALIK. Rezerwowi: Szmatuła, Konczkowski, Mokwa, Huk, Holubek, Borkała.

Sędziował – Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 8241.
Żółte kartki: Gumny (30. faul), Amaral (90+5) – Sokołowski (27. faul), Kirkeskov (90+5), Rymaniak (90+5), Korun (90+5)
Piłkarz meczu – Christian GYTKJAER

Liczby meczu
50 i 51 GOLA w barwach Lecha strzelił duński napastnik Christian Gytkjaer.

1700 MECZÓW w historii Ekstraklasy rozegrał już klub z Poznania. Co ciekawe 1500 mecz w lidze „Kolejorz” zagrał także z Piastem i wygrał wtedy aż 4:0.

Pech Tomków dwóch

Początkowo wszystko zapowiadało, żę tylko jednej zmiany dokona w składzie Piasta Waldemar Fornalik w porównaniu do wygranego przed dwoma tygodniami meczu z Jagiellonią. Roszada miała nastąpić w środku pomocy, gdzie za Toma Hateley’a „wskoczyć” miał Tomasz Jodłowiec. Zmiana została wymuszona, gdyż angielskiego pomocnika jeszcze w Gliwicach dopadła tzw. jelitówka i piłkarz został odseparowany, aby nie rozsiewać nieprzyjemnego wirusa. „Jodła” miał wskoczyć i był awizowany w składzie, ale tak się nie stało. Byłego reprezentanta Polski także dopadł pech, gdyż na rozgrzewce przed meczem doznał urazu i w ostatniej chwili zastąpił go musiał Marcin Pietrowski. W kadrze zabrakło także Daniego Aquino. Hiszpan wyleczył już kontuzję przywodziciela, ale na razie do formy wraca poprzez treningi i mecze w drugiej drużynie Piasta, gdzie regularnie zdobywa bramki.

 

Na zdjęciu: Christian Gytkjaer (w środku) popsuł humory kibicom Piasta.