Ciepłe kraje? Nie w tym roku…

Pandemia krzyżuje plany lekkoatletom, którzy przyzwyczajeni są, że w listopadzie i grudniu uciekają w cieplejsze zakątki świata. Tym razem jest to niemożliwe.


Lekkoatleci zaczęli przygotowania do sezonu olimpijskiego. Właśnie listopad jest miesiącem, w którym wyjeżdżają na pierwsze zgrupowania. Tym razem wszyscy spędzają ten miesiąc w Polsce, a najpopularniejszymi ośrodkami są Zakopane, Jakuszyce, Spała i Karpacz; z tego ostatniego właśnie wrócili Paweł Fajdek ze swoim nowym trenerem, Szymonem Ziółkowskim.

Jedyne planowane zgrupowanie zagraniczne dla kadry odbędzie się w Chorwacji. Pojedzie tam samochodami grupa około 20 osób. – Na razie dogrywamy szczegóły. Nie mamy jeszcze nawet ustalonego miejsca. Czekam na ostateczne potwierdzenie, kto chciałby pojechać. To tak naprawdę jedyna opcja, która jest rozważana do końca roku. Zgrupowanie chcielibyśmy zacząć w pierwszej połowie grudnia – powiedział dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.

Jeden plus: można wrócić

Chorwacja dotychczas nie była popularnym kierunkiem wśród lekkoatletów. Wybierali oni zimą bardziej RPA, Kenię, Portugalię, Wyspy Kanaryjskie czy Turcję. – Teraz nie ma wyjścia i sytuacja na świecie zmusiła nas do szukania miejsca, gdzie jest w miarę ciepło i można dojechać tam samochodem. Chorwacja wydała nam się idealna, dlatego zwróciliśmy się o pomoc do miejscowego związku, by wskazali nam dogodne lokalizacje – wyjaśnił Kęcki.

Taka podróż będzie wprawdzie bardziej męcząca, ale ma jeden wielki plus: w razie zamknięcia granic danego kraju, można szybko wsiąść w samochód i wrócić do Polski. – Dlatego też weźmiemy pod uwagę ten dojazd i obóz będzie o jeden czy dwa dni dłuższy niż zazwyczaj. O ile dojdzie do skutku, ponieważ musimy też jeszcze dostać zgodę z ministerstwa na takie zgrupowanie – podkreślił dyrektor.

Ryzyko może w styczniu

Kęcki ma nadzieję, że w styczniu sytuacja już się polepszy i lekkoatleci będą mogli wyjechać za granicę. – Na pewno to jest najtrudniejsza sytuacja dla średniodystansowców, którzy potrzebują wysokich gór, by się odpowiednio przygotować do sezonu. Teraz nie widzę jednak potrzeby podejmowania ryzyka, tym bardziej, że sytuacja nie jest najlepsza na całym świecie i druga fala pandemii mocno uderza. Mamy jednak wszyscy nadzieję, że to w końcu się wyciszy i wówczas będzie łatwiej cokolwiek zaplanować – powiedział szef szkolenia.


Czytaj jeszcze: Stadion Śląski przegrał bój o Mistrzostwa Europy 2024

Jeśli tak się jednak nie stanie, wówczas – jak powiedział Kęcki – związek będzie skłonny podejmować większe ryzyko. – Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że w Polsce warunki pogodowe są trudne. Niektóre konkurencje potrzebują ciepła, żeby się przygotować do sezonu tak ważnego jak olimpijski. Dlatego pewnie w styczniu będziemy bardziej skłonni, by podejmować ryzyko wyjazdowe – zaznaczył Kęcki.

Anita chce do Kataru

Na wyjazd do Kataru czeka też dwukrotna mistrzyni olimpijska w rzucie młotem Anita Włodarczyk. To właśnie tam miała przygotowywać się do igrzysk w Tokio ze swoim nowym trenerem Chorwatem Ivicą Jakieliciem.

– Tu czekamy na odpowiedź z ambasady. W załatwieniu wizy pomaga Aspire Academy. Wszystkie potrzebne dokumenty podpisaliśmy i zostały odesłane, ale Katar zamknął granice, więc teraz jesteśmy zdani na ich pomoc. Koordynuje to sama Anita – zaznaczył Kęcki.

(t, PAP)

Na zdjęciu: Dzisiejsza sytuacja najtrudniejsza jest dla średniodystansowców, którzy potrzebują wysokich gór, by się odpowiednio przygotować do sezonu. Na zdjęciu Marcin Lewandowski i Adam Kszczot.

Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus