Co dalej z Odrą Wodzisław?

Dariusz Kozielski, jeden z udziałowców klubu komentuje ostatnie niepokojące doniesienia, oświadczenie dyrektora Damiana Wróbla i zapowiedzi piłkarzy, iż mogą odmówić gry w kolejnych meczach.


– Dyrektor Wróbel zrobił najgorszą rzecz: poszedł ugryźć rękę swojego żywiciela – mówi Dariusz Kozielski, udziałowiec Odry Wodzisław, z którym kontaktujemy się, by zajął stanowisko w sprawie ostatnich wydarzeń wokół beniaminka III ligi. Na sobotni mecz z Górnikiem II Zabrze (2:1) drużyna wyszła z 10-minutowym opóźnieniem, za co odpowiedzialność wziął dyrektor klubu Damian Wróbel, oświadczając, iż to forma zwrócenia uwagi na bierność miasta i największego akcjonariusza spółki. W niedzielny wieczór na stronie internetowej Odry pojawił się też komunikat podpisany przez zawodników, głoszący, iż jeśli dyrektor Wróbel w tym tygodniu odejdzie z klubu, oni nie wybiegną na kolejne ligowe spotkania.

6 procent akcji

Śledząc fora internetowe i wpisy sympatyków Odry można przekonać się, iż wielu z nich za największego udziałowca spółki uważa Kozielskiego.

Ten w rozmowie ze „Sportem” prostuje: – Mam 6 procent akcji, tego nawet nie widać w KRS. Drużyna jest wożona na mecze moim autokarem. W tym sezonie zaliczyła już dwa wyjazdy po prawie 1000 kilometrów, do Gubina i Gorzowa Wielkopolskiego. Gdyby klub musiał to zapłacić, przekonałby się, że nie są to takie tanie sprawy. Chyba nie mają zatem co narzekać na takiego 6-procentowego udziałowca, zapewniającego gratis transport. Od momentu spadku z ekstraklasy klub korzystał też cały czas z bazy treningowej w Jedłowniku. Tak było do rundy jesiennej, gdy przeniósł się na Bogumińską i funkcjonuje na miejskich obiektach. W zamian za to, w ramach umowy o współpracy, przyjąłem do Jedłownika drużyny młodzieżowe – mówi Kozielski.

Opisuje nam, że 79 procent akcji Odry należy do APN Odra, czyli stowarzyszenia, które obecnie nie prowadzi ani sekcji seniorów, ani juniorów. – To stowarzyszenie ma siedzibę u mnie, w Jedłowniku. Może dlatego wszyscy łączą z nim moją osobę – zastanawia się Dariusz Kozielski i dodaje, że jest jedną z kilku osób mających po kilka procent udziałów w III-ligowej Odrze.

Nierozliczone dotacje

Jako że klub nie ma jednego dużego prywatnego akcjonariusza, bardzo ważną częścią budżetu jest dotacja z miasta. Zresztą, dyrektor Wróbel w oświadczeniu przedstawionym przy okazji meczu z rezerwami Górnika podkreślał, że budowa klubu nie jest możliwa bez wsparcia z magistratu i wytykał, że nie została jeszcze uregulowana przez miasto ostatnia z pięciu transz umowy promocyjnej na pierwsze półrocze 2021 roku (z naszej wiedzy to 40 tys. zł) oraz nie podpisano nowej umowy, na drugie półrocze tego roku, mającej wynieść (jak poprzednio) 200 tys. zł.

– Jestem po słowie z miastem. Z tego, co wiem, jest problem, bo klub miał sporządzić sprawozdanie z wykonanych prac w ramach umowy promocyjnej, ale dyrektor Wróbel tego nie uczynił. Słyszy się też, że niewłaściwie rozliczone są poprzednie dotacje. Nie winię za to obecnego dyrektora, ale gdy zimą zatrudniał go prezes (Grzegorz Smiatek – dop. red.), to chyba przekazywał, jakie są problemy. Teraz dyrektor uznał, że należy winić miasto. Nieładnie się zachował. Wiem, że pani prezydent (wiceprezydent Izabela Kalinowska, pełnomocnik prezydenta Mieczysława Kiecy ds. sportu – dop. red.) jest zdegustowana. Wysłała w poniedziałek dyrektorowi Wróblowi zaproszenie na spotkanie. Odpisał, że „dzisiaj nie może”. Miasto chce szybko wyjaśnić tę sytuację – opowiada nam Dariusz Kozielski.

Brak środków z magistratu przekłada się na sytuację finansową klubu. Jak słyszymy, zaległości względem piłkarzy to już trzy pensje. Do Wodzisławia po urlopach nie wrócili dwaj czołowi zagraniczni zawodnicy, Adrian Tabala i Niko Abuladze, bez których Odra raczej nie dałaby rady wywalczyć w poprzednim sezonie awansu.

Niech sponsor się ujawni

W Wodzisławiu huczy też, że pojawił się podmiot chętny na przejęcie większości udziałów w spółce, ale jest blokowany przez obecnego większościowego akcjonariusza (jest nim, jak wspominaliśmy, stowarzyszenie APN Odra). – Jeśli dyrektor mówi, że pojawił się sponsor, to apeluję: niech ten sponsor ujawni się i powie, kto nie chciał przekazać mu udziałów. Ani ja, ani miasto, o nikim takim nie słyszeliśmy. Gdyby rzeczywiście był ktoś chętny, to zachęcam i proszę, niech zgłosi się do miasta – nawołuje nasz rozmówca.

I kontynuuje: – Myślę, że stowarzyszenie APN Odra chętnie przekaże 79 procent udziałów – w zamian za umowę sponsoringową dla spółki. Od tego są dyrektor i prezes, by wykazali, jak wysokiego potrzeba budżetu i by wycenili te 79 procent akcji, które można by przekazać właścicielom. W zamian oni wpłaciliby 300-400 tysięcy do klubu i wtedy nie trzeba by nawet kurczowo oglądać się na miasto. Powiedziałem w rozmowie z miastem, byśmy spróbowali zwołać wszystkich udziałowców na jedno szybkie posiedzenie. Mój pomysł na Odrę to 10, 15, może 20 właścicieli. Wtedy tak nie boli, gdy trzeba dopłacać do klubu. Trzeba też zrobić zestawienie zobowiązań, aby nie opowiadać bajek i pokazać wszystko czarno na białym. Nie ma sytuacji bez wyjścia. Rozmawiam z kibicami, którzy mają też swoje stowarzyszenie. Zapewnili, że spróbują zorganizować zrzutkę, że pomyślą o udziałach. Odra to fajna marka, choć trochę źle zarządzana, ale na pewno nie przez miasto i mniejszościowych czy większościowych udziałowców. Decyzje podejmuje zarząd albo dyrektor, jeśli ma od zarządu pełnomocnictwo. Niech pokaże, kto mu czego nie wypłacił, a nie to, kto mu co obiecał. Skoro dyrektor Wróbel mówi, że pracował w Anglii, to chyba wie, że na „obiecki” klubu się nie buduje. Odra ma ten atut, że jest spółką prawa handlowego. Prezes ma prawo o każdej porze dnia i nocy z 14-dniowym wyprzedzeniem zwołać 100 procent akcjonariuszy, wezwać ich do podniesienia kapitału spółki albo ogłoszenia upadłości – podkreśla Kozielski.



Tej drużynie się należy

Najbliższe dni w Wodzisławiu mogą być gorące. Może zatem to dobrze, że środowy wyjazdowy mecz z Karkonoszami Jelenia Góra został przełożony na 22 września. Tak zawnioskowała tamtejsza policja, z racji odbywającego się w Karpaczu 30. Forum Ekonomicznego, wywołującego mobilizację służb. Kibice Odry w przyszłość patrzą pewnie z niepokojem, ale w tabelę III ligi – zapewne z dumą, bo beniaminek plasuje się tuż za podium z dorobkiem 11 punktów w 6 kolejkach.

– Odra ma teraz wyniki. Tym chłopakom należy się, by ktoś ich wspomógł. W niedzielę i poniedziałek rozmawiałem z piłkarzami, radą drużyny. Oni chcą mieć wiarygodne informacje, są gotowi na spotkanie z przedstawicielami miasta i udziałowcami. Skoro udało się w Wodzisławiu doprowadzić do jedności w szkoleniu młodzieży, to czemu mielibyśmy nie „pociągnąć” III ligi? Spróbujemy. Sądzę, że w środowisku znajdą się chętni. Ale nie w takiej atmosferze. Ostatnie działania uważam za wielki błąd. Nie wiem, co pokierowało dyrektorem Wróblem. Dzwoniłem, ale nie odbiera telefonu… – kończy Kozielski.


Na zdjęciu: Szkoda by było, gdyby dotychczasowy wysiłek zawodników Odry poszedł na marne…

Fof. Facebook/Odra Wodzisław