Co się dzieje w Górniku Zabrze?

Tego się nikt nie spodziewał, trenerem zabrzan nie jest już Jan Urban.


Nie sposób komentować tego co dzieje się w klubie z Zabrza, gdzie z dnia na dzień odchodzi trener, który przecież poprzedni sezon skończył na 8. miejscu, najwyższym od 2017 roku. Ale po kolei…

O co poszło?

Doświadczony szkoleniowiec podpisał z Górnikiem kontrakt w maju zeszłego roku na sezon, z opcją przedłużenia o kolejne rozgrywki. Pod koniec poprzedniego sezonu, jeszcze przed ostatnim meczem ze Śląskiem we Wrocławiu, były zapewnienia ze strony prezesa Arkadiusza Szymanka, że trener zostaje w klubie. Potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw pojawiły się informacje, że iskrzy na linii miasto czyli właściciel klubu – prezes Szymanek.

Szef Górnika, który piastuje swoją funkcję od końca stycznia był bliski odejścia. Potem pojawiły się kolejne medialne spekulacje, że prezes Szymanek nie dogaduje się z trenerem Janem Urbanem i w Górniku zostanie albo jeden albo drugi. W tej sytuacji więcej był w kontekście Górnika o sprawach poza boiskowych, niż o tym co naprawdę ważne, przygotowaniach, kadrze na nowy sezon.

We wtorek rano rozmawialiśmy z prezesem klubu z Zabrza i pytaliśmy go o całą sytuację. – Mogę powiedzieć, że w poniedziałek kryzys został zażegnany, jeżeli w ogóle był jakiś kryzys. Wracam do Zabrza i jesteśmy domówieni na wszystko. Tyle mogę powiedzieć w tym temacie – tłumaczył nam prezes Szymanek.

Dopytywaliśmy też o sytuację z trenerem Urbanem, o jakoby nieporozumienia na linii prezes – szkoleniowiec. – To są nieprawdziwe informacje. Też o nich słyszałem, ale między mną, a trenerem Janem Urbanem nie ma żadnych nieporozumień. Zresztą cały czas jesteśmy w kontakcie. Nawet w tym ostatnim okresie cały czas ze sobą kontaktowaliśmy się – odpowiedział rzeczowo i konkretnie prezes.

Tymczasem nie minęło kilka godzin i pojawiła się informacja, że Jan Urban nie jest już trenerem górniczego zespołu! „Informujemy, że od środy 15 czerwca Jan Urban nie będzie już pełnił funkcji trenera pierwszej drużyny Górnika Zabrze. Szkoleniowiec rozpoczął pracę w klubie pod koniec maja ubiegłego roku. W sezonie 2021/22 poprowadził pierwszą drużynę w 38. oficjalnych meczach. Trenerowi Janowi Urbanowi dziękujemy za wykonaną pracę i życzymy powodzenia w dalszej karierze szkoleniowej. W najbliższych dniach zajęcia z zespołem poprowadzi dotychczasowy trener drugiej drużyny Piotr Gierczak” – napisano w lakonicznym komunikacie klubu.

Głupia decyzja

W tej sytuacji, na miesiąc przed rozpoczęciem rozgrywek Górnik jest bez szkoleniowca i bez konkretnej kadry, nie licząc póki co dwóch nazwisk, Pawła Olkowskiego i Szymona Włodarczyka. Z klubem pożegnała się osoba, która w Górniku jest ikoną. Urban jest przecież w Galerii Sław klubu, zdobywał z nim mistrzostwa Polski w latach 80., a w niedawno zakończonym sezonie pokazał, że potrafi coś stworzyć. Jak się okazuje to za mało, żeby zostać w Górniku.

To kolejna z głupich decyzji podjętych przez magistrat, gdzie oczywiście za wszystkie sznurki pociąga nie kto inny, jak prezydent Małgorzata Mańka-Szulik. Rok temu odszedł Marcin Brosz, bo też nie dał sobie w kaszę dmuchać i przez 5 lat ciężkiej pracy zwracał uwagę na niedociągnięcia, jakie mają miejsce w Górniku. Teraz po części za wszystko płaci też trener Urban. Szkoda, bo z górniczą jedenastką mógł powalczyć w kolejnych rozgrywkach.

Sam został zaskoczony

Po godzinie 18.00 udało się nam krótko porozmawiać z trenerem Janem Urbanem. Na pytanie co się stało, skąd taka decyzja odpowiedział krótko. – Sam mógłbym pana o to zapytać. Nie jestem w stanie na to odpowiedzieć i nic więcej panu nie powiem – stwierdził były już szkoleniowiec Górnika. O wszystkim dowiedział się od zarządu klubu… Zapewnił nas też, jak prezes Arkadiusz Szymanek, że nie było żadnego konflikt na linii trener – prezes, a już po odejściu obaj ze sobą normalnie rozmawiali.

W tej sytuacji wszystkie nici prowadzą w jedno miejsce. Gdzie? Do gabinetu pani prezydent Małgorzaty Mańki-Szulik. To ona odpowiada za całe zamieszanie.


Na zdjęciu: Jan Urban nie jest już szkoleniowcem Górnika…

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus