Co to jest „bio-banding”?

Oby inni też szli tą drogą! Że warto inwestować w szkolenie pokazuje choćby przykład Jakuba Kiwora.


Narzekamy na polską myślą szkoleniową, a jeżeli już chodzi o szkolenie najmłodszych, to już w ogóle jest czy ma być dramat. Nie wszędzie i nie wszystko jest jednak złe. Coś zmienia się na lepsze, są symptomy pozytywnych zmian, a przykładem jest choćby śląski szkoleniowiec Tomasza Wolaka.

Nowatorskie podejście

Przez lata związany z futbolem w Tychach, pochodzący zresztą z tego miasta. W miejscowym GKS był asystentem kilku szkoleniowców, Jurija Szatałowa, Kamila Kieresia czy Ryszarda Tarasiewicza. Z tym ostatnim współpracował zresztą jeszcze nie tak dawno w pierwszoligowej Arce Gdynia. Obaj odeszli stamtąd w grudniu.

46-letni szkoleniowiec nie próżnuje. Od kilku lat współpracuje z firmą APS. Co to za sportowa firma? Zajmuje się ona szczegółowym badaniem najmłodszych adeptów piłki. Na platformie APS , Analizy Potencjału Sportowego, rodzic i trener znajdzie szczegółowe dane na temat zawodniczki czy zawodnika .

– Jestem praktykiem i zajmuję się głównie pracą w piłce seniorskiej. Z APS współpracuję od 4 lat. Tego typu badania, które wykonujemy, to nie jest oczywiście nic nowego. W Belgii i Anglii takie badania prowadzone są już od lat. Już tłumaczę o co chodzi… Zwracamy uwagę na „bio-banding”. Co to jest? To określenie wieku chłopaków czy grających w piłkę dziewczyn w oparciu o ich wiek biologiczny, a nie wiek faktyczny, o rocznik z jakiego są. Taki przykład, Thibaut Courtois nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Co jednak ciekawe, kiedy zaczynał gonić za piłką, to grał nie ze swoimi rówieśnikami, ale z chłopcami o dwa lata młodszymi od siebie. To wszystko wyszło na badaniach „bio-bandingu”. Nie był wtedy gotowy do rywalizacji z chłopakami w swoim roczniku. Inny przykład z naszego czy z mojego podwórka, choć w tym wypadku nie poparty żadnym badaniem.

Kiedy sam jeszcze grałem i byłem w szkole, to w zespole mieliśmy kogoś takiego jak Mariusz Masternak. Wysoki, chudy, ciężko było mu się przebić do zespołu. Potem, jak się rozwinął i eksplodował, to grał w lidze w barwach Ruchu, Pogoni, a nas w ligowej piłce nie było. Badania i nasze testy pomagają w zwróceniu uwagi na to, co danych zawodnik, młodych chłopak czy dziecko powinno robić. Jeden potrzebuje żeby poćwiczyć i wzmocnić dane grupy mięśniowe, aby w przyszłości uniknąć kontuzji. Drugi musi pobiegać, a trzeci wykonywać jeszcze inny rodzaj ćwiczeń. To wszystko wychodzi przy okazji testów i tych naszych badań oraz sprawdzianów – tłumaczy trener Wolak.

Warto inwestować

Podaje przy tym przykłady innych śląskich zawodników. Utalentowany Jan Biegański, który w ekstraklasie w barwach Lechii zadebiutował przecież w wieku 18 lat w styczniu dwa lata temu, w swojej karierze miał przerwę, wahania formy. Młody zawodnik grający wcześniej w GKS Tychy był mocno eksploatowany trenując z ligowym zespołem, grając w rezerwach czy w reprezentacjach juniorskich.

Lata temu, a konkretnie w latach 80. „wykończono” w ten sposób niezwykle utalentowanego Krzysztofa Kołaczyka, w którym widziano następcę samego Włodzimierza Lubańskiego. Też grał na wielu frontach, organizm nie wytrzymał.

– Potrafimy pracować, ale nie zawsze potrafimy odpoczywać – zaznacza Tomasz Wolak. Inny przykład z tyskiego podwórka, a raczej już teraz z futbolu przez duże „F”. Jakub Kiwior, który właśnie co za 25 mln euro przeniósł się z włoskiej Spezii do walczącego o mistrzostwo Anglii samego Arsenalu. – Kuba miał takie parametry, że już jako 15-latek był w stanie rywalizować z dorosłymi. W innych wypadkach trzeba na to czasu. Nieraz, a mówię to jako praktyk, który na co dzień pracuje przecież w dorosłym futbolu, młody chłopak wiele potrafi, ale z motoryką nie jest u niego najlepiej. Przeprowadzane badania i analizy pomagają w poprawie niedoborów na każdej płaszczyźnie, przede wszystkim tej motorycznej, która stanowi podwalinę dorosłej piłki, bo bez tego nie sposób się w seniorskim futbolu odnaleźć – podkreśla Wolak.

Dobry wpływ

Z portalu APS trenerzy młodych zawodników i zawodniczek mogą czerpać pełną garścią. To samo tyczy rodziców najmłodszych graczy. W bazie APS jest już kilka klubów nie tylko z naszego regionu. Ostatnio badano zawodników RKP ROW Rybnik z roczników 2012 i 2013, gdzie trenerami są Mateusz Bukowiec, Damian Krzyżak i Marcin Pakos. Ten pierwszy to były juniorskie reprezentant Polski, gracz wielu ligowych klubów. Teraz na testy czekają młodzi gracze w Olympic Wrocław, ponad setka, gdzie też wszystko prowadzą byli ligowcy, jak Dariusz Sztylka i Krzysztof Wołczek.

– Wiadomo, że nie wszyscy będą profesjonalnymi piłkarzami, trafi tam garstka. Chcemy jednak wszystkim stwarzać szansę rozwoju i sprawiać, żeby w tym newralgicznym okresie swojego rozwoju biologicznego byli i zostali w sporcie, w tym wypadku w piłce nożnej jak najdłużej. Piłka uczy charakteru, współdziałania w grupie, dodaje pewności siebie, nie wspominając już o tak ważnym aspekcie, jak ruch i aktywność. Dzięki treningom i grze dzieciaki mniej czasu spędzają przed komórkami i komputerami – kończy Tomasz Wolak.


Na zdjęciu: Trener Tomasz Wolak podczas testów z młodymi zawodnikami RKP ROW Rybnik.

Fot. Beata Owcarz