Co za VARiactwo przy Bukowej!

Drugie w sezonie zwycięstwo GieKSa zapewniła sobie w szóstej minucie doliczonego czasu gry. To był mały horror, ale na pełną pulę i odbicie się od dna zasłużyła.


To niesamowite, gdy sędzia gwiżdże po raz ostatni, a zawodnicy zwycięskiej drużyny wahają się , czy cieszyć się, bo nie do końca wiedzą, jaki jest wynik. To zdarzyło się wczorajszego wieczoru na Bukowej, w konfrontacji zespołów plasujących się w strefie spadkowej tabeli. GKS odbił się od dna i wyskoczył nad „kreskę” dzięki ostatniej akcji meczu.

Minęło już 5 minut doliczonego czasu, gdy Rafał Figiel dośrodkował w pole karne Stomilu. Tam w olbrzymim zamieszaniu świetnie zachował się Patryk Szwedzik, podbijając piłkę w powietrze tak umiejętnie, że głową do siatki skierował ją Bartosz Jaroszek i utonął w objęciach kolegów. Goście sygnalizowali jeszcze, że gola poprzedziło zagranie ręką któregoś z katowiczan. Sędzia Sebastian Krasny konsultował się z VAR-em, aż wreszcie zakończył mecz, upewniając gospodarzy, że ręki nie było i wygrali…

Bramka anulowana, kartka nie

A katowiczanie mieli prawo mieć obawy, bo bramkę na 2:1 fetowali już kilkanaście minut wcześniej, gdy dośrodkowanie Daniana Pawłasa zamknął Filip Szymczak. Z ich prowadzeniem oswoili się już na stadionie chyba wszyscy prócz… rozjemców z wozu VAR.

Sędzia Krasny po kilku minutach seansu przy monitorze uznał, że próbujący uderzać na krótkim słupku Woźniak był na spalonym i absorbował uwagę olsztynian. Najbardziej kuriozalne jest to, że Szymczak celebrując tę bramkę ściągnął koszulkę. Bramka anulowana, ale żółta kartka – bynajmniej…

Uszczelnieni

GKS po drugiej w sezonie wygranej mógł odetchnąć z ulgą. Remis pozostawiłby uczucie wielkiego niedosytu. Stomil nie zrobił tyle, by zasłużyć przy Bukowej na jakąś zdobycz. Tak naprawdę stworzył jedną groźną okazję i… wykorzystał ją. W 70 minucie Jakub Tecław dośrodkował z lewej flanki, piłki nie zdołał głową wybić Michał Kołodziejski, a do siatki wpakował ją wprowadzony wcześniej z ławki Patryk Zych mimo interwencji wyciągniętego jak struna Dawida Kudły.

Wydawało się, że Kołodziejski mógł zrobić w tej sytuacji coś więcej. Katowiczanie nie byliby jednak sobą, gdyby nie odstawili w tyłach jakiegoś numeru.

Trener Rafał Górak po środowej (1:0) pucharowej wygranej w Zambrowie znów znalazł w jedenastce miejsce dla trzech środkowych obrońców. Katowiczanie, którzy w 5 ostatnich ligowych spotkaniach stracili horrendalną liczbę 16 goli, postawili zatem na uszczelnienie defensywy kosztem widowiskowej gry, czemu trudno się było dziwić.

Czy zejdzie ciśnienie?

Na rozpoczęcie październikowego serialu „Bez alternatywy 4” – jak określił sam klub serię 4 meczów przy Bukowej – liczyły się tylko punkty, styl schodził na dalszy plan. To zadziałało, bo olsztynianie w ofensywie nie mieli wiele do powiedzenia. GieKSa przed przerwą – również, ale po niej się rozkręciła. Jedną z pierwszoplanowych ról grał Danian Pawłas, który dobrze czuł się na lewym wahadle. Na początku II połowy dopisało mu szczęście.

Chciał dośrodkować z lewego skrzydła, a tak skiksował, że… bardzo mocno kopnięta piłka po rękach zaskoczonego Krzysztofa Bąkowskiego wpadła do siatki! Kibice nieraz irytowali się na urodzonego w Rosji 21-latka, że pod bramką rywali brakuje mu zimnej krwi i zupełnie traci głowę. Po tym „centrostrzale” jakby zeszło z niego ciśnienie. Czy po tej wygranej zejdzie z całej GieKSy? W październiku podejmie jeszcze Tychy, Skrę i Puszczę.


GKS Katowice – Stomil Olsztyn 2:1 (0:0)

1:0 – Pawłas, 47 min, 1:1 – Zych, 70 min (głową), 2:1 – Jaroszek, 90+6 min (głową)

GKS: Kudła – Wojciechowski, Janiszewski, Jędrych, Kołodziejski, Pawłas – Woźniak (77. Sanocki), Repka (78. Jaroszek), Figiel, Błąd (90. Kozłowski) – Szymczak (84. Szwedzik). Trener Rafał GÓRAK.

STOMIL: Bąkowski – Szabaciuk (65. Wójcik), Remisz, Dampc, Straus – Tecław, Fundambu – Żwir, Pyrdoł (51. Zych), Moneta (87. Czajka) – Mikita. Trener Adrian STAWSKI.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów 1651. Żółte kartki: Woźniak, Szymczak, Kołodziejski – Remisz, Czajka.

Piłkarz meczu – Danian PAWŁAS.

Na zdjęciu: Danian Pawłas doczekał się pierwszej bramki w barwach GieKSy, choć na pewno wyobrażał ją sobie inaczej niż po „centrostrzale”.
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus