Copa America. Leo i jego marzenie!

Argentyna w finale pokonała Brazylię – tym samym 34-letni Lionel Messi zdobył pierwsze ważne trofeum z drużyną narodową.


Wszyscy przed finałem rozgrywanych w Brazylii mistrzostw kontynentu stawiali na gospodarzy i „canarinhos” byli faworytami starcia z Argentyną. Tym razem jednak suma wszystkich nieszczęść, która spotykała „Albicelestes” na przestrzeni ostatnich niemal 30 lat, odwróciła się i mecz zakończył się zwycięstwem zespołu prowadzonego przez niedocenianego Lionela Scaloniego.

Magiczne dotknięcie wykonał w 22 min Angel Di Maria. „El Fideo” idealnie wystartował do zagrania z głębi pola, ale nie byłoby tego gola, gdyby nie koszmarny błąd Renana Lodiego.

Rodrigo De Paul, na co dzień gracz Udinese, nie za bardzo wiedział, co chce zrobić z piłką. Wypatrzył jednak aktywnego na prawym skrzydle Di Marię i postanowił zagrać w jego kierunku. Na torze lotu piłki znajdował się brazylijski obrońca, który jednak – w pozornie niegroźnej sytuacji – pozwolił, by futbolówka trafiła do Argentyńczyka. Reszta to już wyłącznie kunszt gracza Paris Saint-Germain, który subtelnie przelobował wybiegającego Edersona. Do końca spotkania pozostawało więcej niż godzina. Brazylia ruszyła do ataku, ale Argentyna zagrała w obronie jak za najlepszych lat.

„Albicelestes” wspaniale grali pressingiem. Umiejętnie odcinali od podań Neymara, bo z jego strony groziło im największe niebezpieczeństwo. „Canarinhos” nie potrafili sobie poradzić ze świetnie zorganizowanym w defensywie rywalem zdeterminowanym do granic możliwości. Bronił nawet, biegając od zawodnika do zawodnika, Lionel Messi, co przecież zwykle się nie zdarza.

O ile kibice na całym świecie kochają mikrego Argentyńczyka za wspaniałe bramki, genialne zagrania i fantastyczne asysty, o tyle ojczyzna, przesiąknięta futbolem do ostatniej nitki, pokochała go za to, jak walczył dla zespołu. Gdyby Messi w każdym spotkaniu grał na takiej intensywności, to nikt nie pytałby, kto jest najlepszym piłkarzem w dziejach futbolu. Pele i Diego Armando Maradona rywalizowaliby o drugie miejsce.

Argentyna zatańczyła tango na swoich warunkach. Kilka minut po przerwie piłka wpadła do bramki „Albiceletses”, ale autor gola, Richarlison, był na spalonym. Później zespół z „Kraju kawy” bił głową w genialnie zorganizowany taktycznie argentyński mur. Brazylijczycy w pewnym momencie zaczęli chwytać się desperackich sztuczek. Gabriel usiłował wymusić rzut karny, ale świetnie prowadzący to twarde spotkanie arbiter z Urugwaju, Esteban Ostojich, nie dał się nabrać.

W końcówce kapitalną interwencją popisał się argentyński bramkarz, Emiliano Martinez, który wyjął piłkę spod poprzeczki. Golkiper West Hamu, broniąc karne w półfinale, został cichym bohaterem sukcesu swojego zespołu.

Głośnym herosem i tym najważniejszym został jednak Lionel Messi. W końcu poprowadził zespół, zdobywając tytuł MVP całego turnieju, do wielkiego sukcesu. Po raz pierwszy w karierze wygrał z Argentyną coś ważnego i spełnił jedno ze swoich najskrytszych marzeń. Dokonał czegoś, co nie udało się ani Pelemu, ani Maradonie. Wygrał Copa America. Gdy arbiter na pustej Maracanie zagwizdał po raz ostatni, wielki Argentyńczyk z twarza w dłoniach się rozpłakał.

Później koledzy z drużyny podrzucali go, aż wreszcie odebrał trofeum. Gratulowali wszyscy, na czele z jego przyjacielem i wielkim przegranym finału, Neymarem. Argentyna 15. raz w historii i po 28 latach wygrała Copa America. Zrównała się w klasyfikacji wszech czasów z Urugwajem.

Finał

Argentyna – Brazylia 1:0 (1:0)

1:0 – Di Maria (22).

Sędziował Esteban Ostojich (Urugwaj). Żółte kartki: Paredes, Lo Celso, De Paul, Otamendi, Montiel – Fred, Lodi, Paqueta, Marquinhos.

ARGENTYNA: E. Martinez – Montiel, Romero (79. Pezzella), Otamendi, Acuna – De Paul, Paredes (54. G. Rodriguez), Lo Celso (63. Tagliafico) – Messi, L. Martínez (79. N. Gonzalez), Di María (79. Palacios). Trener Lionel SCALONI.
BRAZYLIA: Ederson – Danilo, Marquinhos, Thiago Silva, Lodi (76. Emerson) – Casemiro, Fred (46. Firmino) – Richarlison, Paqueta (76. Gabriel), Everton (63. Vinicius Junior) – Neymar. Trener TITE.


Mecz o 3. miejsce
Kolumbia – Peru 3:2 (0:1)

0:1 – Yotun (45), 1:1 – Cuadrado (49), 2:1 – Diaz (66), 2:2 – Lapadula (82), 3:2 – Diaz (90+4).


Fot. PressFocus