Coraz bardziej realny kształt rozgrywek
Osiem żeńskich i 16 męskich drużyn ma wziąć udział w letniej lidze. PZPS zdradził pierwsze szczegóły nowych rozgrywek.
Pandemia koronawirusa zdemolowała siatkarski kalendarz. PZPS już jakiś czas temu zapowiedział, że w lecie zorganizuje rozgrywki, które – choć w niewielki sposób – zrekompensują odwołane imprezy, w tym przedwczesne zakończenie sezonu ligowego.
Teraz przedstawiono pierwsze założenia letniej ligi, bo tak je nazwano. Wystąpi w nich 8 żeńskich oraz 16 męskich zespołów. Start nastąpi najprawdopodobniej w ostatni weekend lipca.
Mecze odbywać się będą na piasku, ale według zasad halowych. – Zagramy w czteroosobowych drużynach. Każdy będzie mógł atakować. Przepisy będą jak w siatkówce halowej, sędziowie też będą z hali.
Zgłosiły się praktycznie wszystkie drużyny PlusLigi i najlepsze ekipy Ligi Siatkówki Kobiet. Mecze będziemy rozrywać w ciągu trzech weekendów. Zaczynamy w ostatnim tygodniu lipca i gramy do połowy sierpnia – wyjaśnił na antenie Polsatu Sport Kamil Składkowski, dyrektor ds. komunikacji Polskiej Ligi Siatkówki.
– Będziemy grać do 25 w każdym secie, do dwóch wygranych partii. Jeśli będzie remis 1:1 w setach, gramy tie-break do 15. Turnieje będą skupiać zarówno męskie, jak i żeńskie drużyny w jednym miejscu. Będziemy grać albo od piątku do niedzieli, albo w sobotę i niedzielę. To ma być superzabawa na najwyższym możliwym sportowym poziomie – dodał.
Czytaj też: Sportowy ojciec
Na razie nie wiadomo, jakie miejscowości będą gościć rozgrywki i czy na trybunach będą mogli pojawić się kibice. Trwają rozmowy z miastami. Wiele wskazuje jednak na to, że jeden z turniejów odbędzie się w centralnej Polsce – być może w Warszawie, jeden na pewno zagości nad Bałtykiem.
Dodajmy, że nie wszystkie drużyny podchodzą równie entuzjastycznie do nowej rywalizacji, co siatkarska centrala. Nie wystartuje w nich m.in. brązowy medalista tegorocznego sezonu i mistrz Polski sprzed roku, ŁKS Commercecon Łódź.
– Podjęliśmy wspólnie decyzję, że nie weźmiemy udziału w lidze letniej. Uważamy, że jest to nie do pogodzenia z potrzebami naszego zespołu. Byłaby to przeszkoda, aby prawidłowo przygotować się do ligi zarówno pod względem fizycznym, jak i technicznym – powiedziała Katarzyna Sielicka, dyrektor ds sportowych ŁKS-u.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus