Coraz lepsza gra

Trener GKS-u Tychy Dominik Nowak ma podstawy do tego, żeby… nie załamywać rąk.


Wiosenna zdobycz GKS-u Tychy, który przed tygodniem wygrał swój pierwszy tegoroczny mecz, pokonując Zagłębie Sosnowiec 1:0, nie imponuje. 4 punkty i bilans bramkowy 2:3 w czterech spotkaniach to bilans zespołu Dominika Nowaka, którego w 23. kolejce czeka kolejna trudna przeprawa pod Wawelem.

Szkoleniowiec tyszan zdaje sobie z tego doskonale sprawę, ale nie załamuje rąk tylko szuka punktów oparcia dla swojego planu. – Cieszy mnie coraz lepsza gra mojej drużyny – powiedział Dominik Nowak, trener GKS-u Tychy. – Nasza organizacja gry obronnej i wygrywanie pojedynków w meczu z Zagłębiem miały wpływ na obraz gry i jej końcowy efekt. Ostatnio drużyna, ja również, ale chłopcy głównie, byli pod olbrzymia krytyką. Udowadniają jednak z meczu na mecz, że chcemy się rozwijać i będziemy szli do przodu.

Największe zło

Mówiąc o „olbrzymiej krytyce” Dominik Nowak miał na myśli doniesienia o tym, że niebawem może stracić pracę.

– Media społecznościowe to jest największe zło w dzisiejszej polskiej piłce nożnej – stwierdził szkoleniowiec tyszan. – Nie czytam ich. Czytam dużo mądrzejszych artykułów od tych z mediów społecznościowych, które szukają sensacji, a nawet próbują ją kreować. Mówię to całkiem szczerze. Dużo za to rozmawiam z dyrektorem sportowym i z prezesem. Oczywiście jestem trenerem i jeżeli byłoby jakiekolwiek ultimatum, bo tak to funkcjonuje, a wiem o tym doskonale, bo nie jestem przecież w pierwszym klubie, to musiałbym się z nim zmierzyć. Bardziej interesuje mnie więc opinia ludzi, którzy patrzą na całokształt, bo wiedzą jak my pracujemy. Zdają sobie sprawę w jakiej sytuacji zaczynaliśmy przygotowania oraz widzą, że chcemy odmłodzić i skutecznie odmładzamy zespół. Prowadzimy w PRO Junior System. Wprowadzamy wychowanków, bo chcemy rozwijać naszych chłopaków. To staramy się robić cały czas niezależnie od wszystkiego.

Nie było ultimatum

– Uważam, że z meczów z ŁKS-em, Termalicą i Podbeskidziem mogliśmy wyciągnąć większą zdobycz punktową, a reakcja w szatni, szczególnie po porażce w Bielsku-Białej była tego najlepszym dowodem – kontynuował opiekun trójkolorowych. – Padły nawet zarzuty, że groziłem piłkarzom i to jest właśnie potwierdzenie tego co mówiłem o mediach społecznościowych. Oddzielam więc dziennikarzy pracujących w poważnych mediach od tych, którzy korzystają z tego, że dzisiaj dziennikarzem może być każdy i założyć sobie portal oraz mieć tysiąc lajków pod tekstem pod tytułem „zwolnić trenera” czy to klubu czy reprezentacji. Moim zdaniem nie na tym rzecz polega. Oceniajmy pracę konkretnie i na podstawie „twardych dowodów”. Są nimi wyniki, ale nie zawsze. Patrząc na spokojnie można było powiedzieć, że nasza gra w przegranym w ostatniej niemal akcji meczu z Podbeskidziem pokazała, że zaczynamy grać lepiej i możemy być zespołem, który będzie się starał z meczu na mecz podnosić swój poziom czego potwierdzeniem było wygrane spotkanie z Zagłębiem. Ale zobaczymy co przyniesie kolejny mecz i następny tydzień. W tej chwili mogę tylko powiedzieć, że nie było żadnego ultimatum dotyczącego mojej przyszłości w GKS-ie Tychy.

Żeby piłka zatrzepotała w siatce

Jest za to oczekiwanie kibiców, że tyszanie zaczną piąć się w gorę tabeli, w której zajmują 11. miejsce i tracą 9 punktów do strefy barażowej, czyli do Wisły Kraków.

– Staramy się budować akcje w sposób zorganizowany, w oparciu o schematy, nad którymi pracujemy na treningach z tym zespołem, czyli od dwóch i pół miesiąca, w trakcie których dochodzili też zwodnicy po kontuzjach oraz Kacper Skibicki czy Jakub Tecław. Dlatego czasem brakuje centymetrów, albo piłka trafia w słupek. Szkoda takich akcji, bo moglibyśmy nimi – tak jak w spotkaniu z Zagłębiem – szybciej otworzyć mecz, zapewnić sobie spokojniejszą grę czy zmusić przeciwnika do otwarcia się, a wtedy jest łatwiej o wypracowanie kolejnych okazji. Natomiast to są zawsze kwestie podejmowania decyzji i dokładności, nad którymi trzeba pracować, bo strzał w słupek to nie jest bramka i trzeba dopracować grę tak, żeby piłka zatrzepotała w siatce – zakończył Dominik Nowak.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus