Coś dla arabskiego świata
Kraj z północnej Afryki w Katarze dał już radę medalistom poprzedniego mundialu, a dziś marzy o pierwszym w dziejach awansie do ćwierćfinału.
Byli jedną z rewelacji pierwszej fazy mundialu, wygrywając grupę z Chorwacją, Belgią i Kanadą. Dziś powalczą z Hiszpanią o ćwierćfinał, czyli wynik, który byłby dla ich kraju najlepszy w dziejach. – Chcemy tworzyć historię i zmieniać mentalność arabskiego świata. Dlaczego arabskie drużyny nie mogą robić wielkich rzeczy? Mamy młode pokolenie, głodne zmian, chcące tworzyć historię – mówi Achraf Hakimi, skrzydłowy i największa gwiazda reprezentacji Maroka, na co dzień występujący w PSG.
Mecz z sąsiadem
Dla Maroka spotkanie z Hiszpanią to coś niezwykłego. To jeden z trzech krajów, z którym ma granicę lądową (na pasie o długości 18 km), część populacji stanowią potomkowie europejskich Muzułmanów wypędzonych w XVII wieku z Portugalii i właśnie Hiszpanii, a sama Hiszpania zamieszkiwana jest przez kilkaset tysięcy Marokańczyków.
– Dla mnie, dla wielu moich kolegów, mecz z Hiszpanią jest wyjątkowy. W tym kraju się urodziliśmy, żyliśmy, graliśmy. Wielu rodaków mieszkających tam mówi, jak ważny to mecz. Będziemy walczyć o nasze barwy – podnosi głos Hakimi. On sam przyszedł na świat w 1998 roku w Madrycie, szkolił się w akademii Realu, zaliczył 9 występów w pierwszej drużynie „Królewskich”, nim przez Dortmund i Mediolan trafił do Paryża. Był na tyle obiecującym juniorem, że Hiszpania „upomniała” się o niego. Pojechał na jedno ze zgrupowań juniorskiej reprezentacji do podmadryckiego ośrodka Las Rozas. – Byłem tam kilka dni i przekonałem się, że nie jest to miejsce dla mnie. Nie czułem się tam jak u siebie. To nie było to, czym żyłem w rodzinnym domu, kulturą arabską. Będąc Marokańczykiem, chciałem reprezentować swój kraj – opisuje Achraf Hakimi na łamach „Marki”.
Prócz niego, patrząc na marokańskich kadrowiczów, w Hiszpanii urodził się też bramkarz Munir, a czterech zawodników reprezentuje hiszpańskie kluby: Youssef En-Nesyri oraz Bono – Sevillę,
Ez Abde – Osasunę, zaś Jawad El Yamiq – Real Valladolid. Maroko mierzyło się już z Hiszpanią na poprzednim mundialu w Rosji. W ostatniej kolejce fazy grupowej padł remis 2:2, uratowany przez faworyta w doliczonym czasie, co dało mu awans z pierwszego miejsca. Marokańczycy, po porażkach 0:1 z Iranem i Portugalią, grali wtedy już tylko o honor. – Chcieliśmy dać trochę radości tym wszystkim kibicom, którzy nas tam wspierali i osiągnęliśmy to. Teraz też kibice bardzo nas wspierają, trybuny są czerwone, wygląda to tak, jakbyśmy w Katarze grali u siebie – przekonuje Hakimi.
Ostatni z Afryki
Dziś stawka będzie zupełnie inna. W historii startów na MŚ reprezentacja Maroka nigdy nie była w ćwierćfinale, do 1/8 dotarła dopiero drugi raz, powtarzając osiągnięcie z turnieju w Meksyku w 1986 roku. Wtedy wygrała grupę z Anglią, Polską i Portugalią, odpadając z RFN. Po 36 latach w Katarze może poprawić ten wynik. W pierwszej fazie okazała się lepsza od medalistów poprzedniego mundialu, czyli Chorwacji i Belgii. Zremisowała z tymi pierwszymi, tych drugich pokonała, stawiając pieczątkę na awansie dzięki zwycięstwie z Kanadą.
Maroko w żadnym z tych trzech spotkań nie utrzymywało się dłużej przy piłce, nie wymieniło większej liczby podań czy nie wypracowało wyższego od rywala współczynnika goli oczekiwanych (xG), ale oddawało więcej strzałów, było bardzo skuteczne. Dzisiaj – wskutek niedzielnej porażki Senegalu z Anglią – jest ostatnim zespołem z Afryki, który ostał się jeszcze w Katarze na placu boju.
– Nie wiem, czy to pogarda, ale drużyny afrykańskie trochę mniej się ceni. A przecież w Afryce też są wspaniali piłkarze, którzy zasługują na trochę więcej szacunku. Afrykańskie zespoły też potrafią robić wielkie rzeczy. Chcemy otwierać drzwi dla innych – podkreśla Achraf Hakimi, wyceniany przez portal transfermarkt.de na 65 mln euro.
Muszą się ich bać
Maroko w ostatnich latach przegrywa bardzo rzadko. Nie kończyło na tarczy żadnego z 8 poprzednich meczów – odkąd w towarzyskim spotkaniu uległo Stanom Zjednoczonym 0:3 (w czerwcu). A jeśli mowa o bojach o stawkę, to ostatnie porażki ponosi po dogrywce – jak z Egiptem w ćwierćfinale tegorocznego Pucharu Narodów Afryki czy – również w ćwierćfinale – z Algierią przed rokiem w Pucharze Krajów Arabskich. Drużyna prowadzona przez selekcjonera Walida Regraguiego emanuje przed konfrontacją z sąsiadami z Hiszpanii pewnością siebie.
– Mamy ją ogromną. Trener wpoił nam mentalność zwycięzców. Nieważne, z kim gramy: musimy grać w swoim stylu. Zremisowaliśmy z Chorwacją, pokonaliśmy tak świetne zespoły jak Belgia i Kanada. Dlaczego by nie pokonać kolejnego? Hiszpania wie, że to my wygraliśmy grupę. Myślę, że trochę musi się nas bać. Spróbujemy ją pokonać, by stworzyć historię – zapewnia Hakimi.
Wojciech Chałupczak
Na zdjęciu: Achraf Hakimi i spółka postawili się już na tym mundialu Belgom czy Chorwatom, na czele z Luką Modriciem. Jak będzie dziś z sąsiadem z Hiszpanii?
Fot. Pressfocus
1/8 finału
wtorek, 6 grudnia, godz. 16.00. EDUCATION CITY STADIUM – Al Rayyan
Maroko – Hiszpania
Sędzia Fernando Rapallini (Argentyna)