Cracovia chce utrzymać ten rytm

Tomas Vestenicky chce udowodnić, że potrafi walczyć, grać i strzelać bramki.


Pierwsze podejście zawodników Cracovii do meczu 1/16 Pucharu Polski z III-ligowym Świtem Skolwin zostało storpedowane przez koronawirusa w szeregach drużyny z dzielnicy Szczecina. Podopieczni Michała Probierza niemal na progu autokaru, dwa dni przed wyznaczonym pierwotnie na 31 października terminem spotkania dowiedzieli się, że nie pojadą na drugi koniec kraju. Drugi termin został wyznaczony na 14 listopada i w sobotę o godzinie 12.30 „Pasy” mają zamiar ruszyć do pokonania drugiej przeszkody znajdującej się na drodze do obrony trofeum.

Krakowianie, w przeciwieństwie do najbliższych rywali, którzy w listopadzie z powodu zagrożenia epidemicznego nie rozegrali ani jednego spotkania, są w meczowym rytmie. W dodatku są podbudowani ostatnim ligowym zwycięstwem 3:1 z Jagiellonią Białystok i chcą kontynuować dobrą passę.

– Jestem zadowolony – mówi Tomas Vestenicky. – Przede wszystkim z tego, że jako drużyna sięgnęliśmy po zwycięstwo w trudnym meczu z bardzo wymagającym przeciwnikiem. Cieszy mnie też moja bramka, a niewiele brakowało żebym się mógł pochwalić „dwupakiem”. Piłka trafiła jednak w słupek tuż przy spojeniu z poprzeczką. Gdyby wpadła to już wcześniej przełamalibyśmy opór gości z Białegostoku, a tak do końca musieliśmy się bardzo starać i w ostatnich sekundach dopięliśmy swego.

Dopiero po meczu dowiedziałem się, że nasz bilans ostatnich spotkań z Jagiellonią był dla nas bardzo niekorzystny, bo przegraliśmy poprzednie cztery spotkania z rzędu. To jednak tylko potwierdza moje słowa, że pokonaliśmy bardzo silnego rywala więc tym bardziej te trzy punkty dopisane w tabeli dają nam satysfakcję.

Po nieplanowanej przerwie

Z takim nastawieniem na pewno lepiej się wychodzi na trening i przygotowuje do następnego meczu.

– Przed spotkaniem z Jagiellonią mieliśmy przerwę, bo nasz wyjazd do Szczecina na pucharowy mecz został odwołany – przypomina 24-letni Słowak. – Musieliśmy się więc przestawić i wróciliśmy do gry po nieplanowanej przerwie. To jednak niczego nie zmieniło i nie przeszkodziło nam. Każdy zawodnik chce jednak grać jak najwięcej więc teraz się cieszymy, że mamy w terminarzu kolejne spotkanie, bo to jest ważne żeby utrzymać ten rytm.

W przerwie na grę reprezentacji zagramy ten pucharowy mecz, a po nim czeka nas kolejne ligowe spotkanie na naszym boisku, tym razem z Legią Warszawa. Jesteśmy więc w meczowym rytmie i to jest najważniejsze, a ja życzę sobie żebym w tych następnych meczach dostawał jak najwięcej minut na grę na boisku, bo tylko wtedy kiedy jestem na murawie mogę udowodnić, że potrafię walczyć, grać i strzelać bramki.

Wychodzą na prostą

Trener Probierz cieszy się także z tego, że kadra Cracovii, mocno doświadczana od początku sezonu przez kontuzje i choroby, zaczyna się coraz wyraźniej odbudowywać.

– Wiem, że koronawirus od kilku tygodni to temat numer jeden wszystkich trenerskich rozmyślań, ale przed żadnym naszym meczem nie wyliczałem zawodników, którzy wypadali ze składu – twierdzi szkoleniowiec Cracovii. – Po pierwsze nie chciałem w ten sposób ułatwiać zadania przeciwnikom, którzy zresztą też nie mówili, kto wypadł ze składu. Na szczęście teraz mogę już zapewnić, że powoli wychodzimy na prostą i coraz lepiej udaje nam się to poukładać.

Zaproponowali ten termin

– Najważniejsze jest to żeby mimo tych wszystkich problemów wybiegać na boisko i grać. Dlatego, choć liczyliśmy się z tym, że powołania do reprezentacji mogą nam wyłączyć z gry niektórych piłkarzy, sami zaproponowaliśmy datę 14 listopada na termin rozegrania zaległego meczu pucharowego. Wiedzieliśmy więc z czym to się wiąże. Ale wiemy też, że trzeba ten mecz rozegrać, bo to jest istotne dla terminarza.


Czytaj jeszcze: Cracovia chce odbić się od dna

Jestem optymistą, bo dostrzegam obserwując nastawienie także w innych klubach, że wszyscy chcą grać i nikt nie płacze, no chyba, że ma tak dużą liczbę zachorowań, że nie może grać. Wszystkie kluby jednak dążą do tego, żeby wygrać wyścig z wirusem. To jest istotne i mam nadzieję, że uda się nam dograć rundę jesienną – kończy Michał Probierz.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus