Cracovia. Debiut desperacją podszyty

Konopianka nie spał po nocach, ale bardzo chciał grać – mówi Jacek Zieliński, trener „Pasów”, o 86-krotnym reprezentancie Ukrainy, którego zmiana ożywiła zespół, ale nie uchroniła od porażki 1:2 z beniaminkiem z Niecieczy.


Cracovia okazała się pierwszym zespołem, który w tym sezonie nie ugrał na własnym stadionie z Bruk-Betem nawet punktu i w najbliższej kolejce pojedzie do Zabrza podrażniona.

Zaskoczyli samych siebie

– Trzeba pogodzić się z porażką, która jest zaskakująca – mówi trener Jacek Zieliński.

– Zaskoczyliśmy samych siebie. Pierwsza bramka padła po stracie Davida Jablonsky’ego, druga – karygodnym błędzie Mateja Rodina. Nieciecza grała tak, jak zespół broniący się przed spadkiem: bardzo ambitnie, z dużym zaangażowaniem, prostymi środkami. Powiedziałem chłopakom w szatni, że czasem mieć piłkę nie znaczy wygrać mecz. Niestety w naszym wypadku sprawdziło się to po raz kolejny. Już z Łęczną mieliśmy więcej strzałów, posiadania piłki, a przegraliśmy. Chcemy grać w piłkę, ale to musi wiązać się z większą odpowiedzialnością, koncentracją za to, co dzieje się w defensywie. To ona powinna być punktem wyjścia, a tam zgotowaliśmy sobie w poniedziałek największe problemy. To się musi zmienić, trzeba szukać straconych punktów w niedzielę w Zabrzu.

Miał zajętą głowę

W barwach „Pasów” zadebiutował Jewhen Konopianka. 86-krotny reprezentant Ukrainy, były piłkarz Sevilli, pojawił się na boisku tuż po przerwie i bardzo ożywił zespół.

– Wahałem się – nie kryje Zieliński. – Widziałem, jak przeżywa tę całą sytuację, nie spał po nocach, był na łączach z rodziną, która nie opuściła jeszcze Ukrainy. Miał tym zajętą głowę, ale bardzo chciał zagrać. Umówiliśmy się przed meczem, że wystąpi przez 30 minut, ale czasem trzeba szalonych rozwiązań. Przegrywaliśmy do przerwy 0:2 i sytuacja zmusiła nas, by zagrał 45 minut. To była taka desperacja. Jego wejście rozbujało zespół, dodało powera, choć nie jest jeszcze przygotowany do takiej gry, jaką lubi. Próbował iść w drybling, ale jeśli byłby w normalnej dyspozycji, byłoby zupełnie inaczej. Debiut ma za sobą; szkoda, że w takim meczu, ale debiutów się nie wybiera. Na pełne 90 minut jeszcze nie jest gotowy. Uważam jednak, że jego obecność nawet przez pół godziny będzie dawać drużynie dużo, bo umiejętności ma bardzo wysokie.

Stoper z Rumunii

Tuż przed zamknięciem okienka krakowski klub ogłosił jeszcze jeden transfer: na Kałuży trafił Virgil Ghita. 23-letni środkowy obrońca z Rumunii podpisał kontrakt aż do połowy 2026 roku. Jego dotychczasowym pracodawcą był Farulu Constanta.

– Jeszcze w niedzielę o 20.00 grał mecz ze Steauą, zdobył bramkę, a teraz jest u nas i mam nadzieję, że pomoże – przyznaje trener „Pasów”.

– Przymierzałem się do niego od grudnia, kiedy rozjeżdżaliśmy się na urlopy. W styczniu i lutym trwały rozmowy, było bardzo ciężko go wyciągnąć, namówić, na szczęście udało się. Myślę, że gdyby nie stało się to teraz, to w czerwcu nie byłoby już takiej możliwości, dlatego cieszę się, że ten transfer doszedł do skutku. To kapitan drużyny U-23 Rumunii, zadebiutował w reprezentacji narodowej. Chcieliśmy 2-3 jakościowe transfery. Konopianka i Ghita jak najbardziej spełniają te warunki. Trzeba teraz wkomponować ich do zespołu, ale z tym damy sobie radę


Na zdjęciu: Choć Jewhen Konopianka nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji, to już teraz jest w stanie wnieść do gry Cracovii wiele dobrego.
Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus