Cracovia. Idzie w ślady ojca

17-letni Jakub Myszor znalazł się na celowniku Michała Probierza i liczy na wiosenno-letni debiut w pierwszym zespole Cracovii.

Wojciech Myszor, który w barwach Ruchu Radzionków i Odry Wodzisław zanotował 146 występów na boiskach ekstraklasy, z niecierpliwością czeka na wznowienie wiosennych rozgrywek. Liczy bowiem, że już niebawem jego śladem pójdzie syn. Jakub Myszor ma wprawdzie 17 lat, ale jest w gronie tych piłkarzy Cracovii, których trener Michał Probierz bacznie obserwuje, wybierając zawodników do ścisłej kadry na finisz rywalizacji o mistrzostwo Polski.

– Na razie trenujemy w domach – mówi Jakub Myszor. – Łączymy się z trenerem Michałem Probierzem przez internet i półtorej godziny ćwiczymy według jego poleceń, a co drugi dzień biegamy. W czwartek na przykład miałem w rozpisce 40 minut ciągłego biegu, więc zrobiłem 12 kilometrów po okolicznych lasach. Do Krakowa, z którego wyjechałem 12 marca, bo wtedy szkoła została zamknięta, mamy wrócić 1 maja, a co będzie później to się okaże. Mam nadzieję, że dostanę swoją szansę.

Gol 1 stycznia

Ta nadzieja jest poparta tym, że Jakub Myszor już od rundy jesiennej jest „na celowniku” trenera „Pasów”, Michała Probierza.

– Do Cracovii trafiłem przed tym sezonem ze Stadionu Śląskiego – dodaje Jakub Myszor. – Zostałem zawodnikiem drużyny grającej w Centralnej Lidze Juniorów, ale już w rundzie jesiennej miałem okazję trenować z pierwszym zespołem.

Ten rok też się dla mnie dobrze zaczął, bo 1 stycznia w tradycyjnym meczu pierwszej i drugiej drużyny „Pasów” strzeliłem gola dla zespołu rezerw, a 17 stycznia wybiegłem w wyjściowej jedenastce na sparingu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Obok siebie w pomocy miałem Janusza Gola, Michała Rakoczego, Sylwestra Lusiusza i Sergiu Hancę.

Dostałem też powołanie na zimowe zgrupowanie w Turcji, ale gdy asystent trenera zadzwonił do mnie z tą wiadomością, okazało się, że mam nieważny paszport i nie było już czasu, żeby wyrobić nowy. Zostałem więc w Krakowie i trenowałem z drużyną juniorów, z którymi zacząłem rundę wiosenną od 3 asyst w wygranym 3:1 wyjazdowym meczu Centralnej Ligi Juniorów z Koroną Kielce.

To było 7 marca i na tym jak na razie moje tegoroczne występy się skończyły, bo ogródkowych pojedynków z tatą nie liczę.

3 asysty w Kielcach

Jakub Myszor liczy natomiast, że w wiosenno-letnim maratonie ekstraklasy doczeka się debiutu w ekstraklasie i rozpocznie pościg za tatą. Na razie rywalizuje z nim w ogródkowych pojedynkach i słucha z zapartym tchem piłkarskich opowieści o historycznym debiucie radzionkowian w ekstraklasie, czyli meczu wygranym 5:0 z Widzewem Łódź 24 lipca 1998 roku, czy o dwóch gola strzelonych przez Wojciecha Myszora w wygranym 2:1 spotkaniu z Petro Płock 2 października 1999 roku.

– Swoje najlepsze mecze do tej pory rozgrywałem przeciwko Lechii Gdańsk – przypomina Jakub Myszor. – Jeszcze w Stadionie Śląskim, gdy graliśmy w balonie na turnieju Ursynów Cup, strzeliłem gdańszczanom gola i dorzuciłem asystę w meczu wygranym przez nas 4:1.

Czytaj jeszcze: Wybierz sobie idola

W Centralnej Lidze Juniorów, już w barwach Cracovii, też mecz w Gdańsku wspominam bardzo dobrze. Strzeliłem gola i zaliczyłem asystę, ale do pełni radości zabrakło zwycięstwa drużyny, bo przegraliśmy 2:3. Gdyby więc na mecz z Lechią miał przypaść mój debiut, byłbym spokojny, że dobrze wypadnę.

Zresztą bez względu na to, z kim przyszłoby mi zagrać, na pewno dam z siebie wszystko. Nie będzie też dla mnie ważne czy zagram na prawej czy na lewej stronie pomocy, bo i tu, i tu dobrze się czuję. Najważniejsze jest to, żeby wybiec na boisko.