Pierwsza z gry

Jewhen Konopljanka zdobył drugą bramkę w ekstraklasie. Gdyby zawsze grał jak przeciwko Miedzi, w ciemno można byłoby mu proponować nowy kontrakt.


W poniedziałkowym spotkaniu przeciwko drużynie z Legnicy „Pasy” rozegrały bardzo słabą pierwszą połowę. Ich szkoleniowiec, Jacek Zieliński, uważa, że nie był to efekt lekceważenia rywala. Jego zdaniem piłkarze gospodarzy popełnili grzech zaniechania i dlatego musieli odrabiać stratę jednego gola z drużyną, która po remisie zyskała pewność, że spada do I ligi.

– Sprawiliśmy duży zawód. Nie weszliśmy dobrze w mecz i w miarę upływu czasu gra coraz słabiej nam się układała. Dokonywaliśmy złych wyborów, nie robiliśmy tego, co sobie założyliśmy. Źle rozwiązaliśmy stały fragment, szwankowała dokładność podań. Posyłaliśmy długie piłki, choć mieliśmy budować akcje od tyłu i szukać gry skrzydłami – wyliczanka doświadczonego trenera była naprawdę długa. – W drugiej połowie trzeba było postawić wszystko na jedną kartę. Zmiany przyniosły skutek, ale finalnie zdobyliśmy punkt, który nas nie zadowala – dodał.

Problem z utrzymaniem formy

Po przerwie gra krakowian wyglądała nieco lepiej. Na pierwszy plan wybijał się wprowadzony w 46 minucie Jewhen Konopljanka. Ukrainiec starał się być motorem napędowym drużyny, a w akcji, po której zdobył bramkę, przypominał samego siebie z najlepszych lat. Gnał ze swojej połowy w stronę pola karnego Mateusza Abramowicza, na koniec wymienił piłkę z Benjaminem Kallmanem i na raty pokonał bramkarza.

– Patrząc na grę w pierwszej połowie, to zremisowanie tego meczu nie wyglądało na najłatwiejsze zadanie. Musieliśmy szukać swoich plusów, aby zmienić oblicze gry w drugiej części. Dobrze więc, że zdobyliśmy bramkę i wywalczyliśmy punkt. Wiadomo, że wolelibyśmy trzy, ale takie jest życie – mówi 33-latek.

Była to jego drugi gol w ekstraklasie. Pierwszy z gry, bo jesienią z Rakowem uderzył z rzutu wolnego. Jeżeli doda się do tego dwie asysty w lidze i dwa trafienia w Pucharze Polski, to widać jak na dłoni, że nie są to liczby, którymi pomocnik może się chlubić po prawie półtora sezonu w Cracovii. Mówimy przecież o reprezentancie Ukrainy, zdobywcy Ligi Europy, byłym zawodniku Szachtara Donieck, Sevilli i Schalke 04 Gelsenkirchen.

– Umiejętności ma mega ponadprzeciętne, ale nie zawsze je wykorzystuje. Bardzo liczę, że w ostatnich meczach mocno nam pomoże – mówi Zieliński. Do końca maja „Pasy” zmierzą się z Lechem Poznań, Zagłębiem Lubin, Jagiellonią Białystok i Wisłą Płock. Wszystko wskazuje, że będą to ostatnie spotkania Konopljanki w zespole pięciokrotnego mistrza Polski.

Trener mówił ostatnio, że nie ma zamiaru go odstawiać. Piłkarz przyznaje, że nie otrzymał od klubu informacji odnośnie przyszłości. To wiele wyjaśnia i tylko niespodziewany obrót wydarzeń mógłby doprowadzić do podpisania przez Ukraińca nowej umowy. W Cracovii miał tylko przebłyski, a to zdecydowanie za mało, by nadal płacić mu niemałe pieniądze.


Na zdjęciu: Ukrainiec powoli żegna się z polską ligą.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus