Cracovia. Kopał piłkę z bratem

 

Piłkarze Cracovii, którzy po decyzji o przełożeniu rozgrywek, natychmiast rozpoczęli indywidualne treningi, już 10 dni pracują w domach, stosując się do planów nakreślonych przez sztab szkoleniowy.

– Zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego, treningi prowadzone są autonomicznie w wypadku każdego zawodnika – wyjaśnia trener Michał Probierz. – Wszyscy piłkarze pierwszego zespołu otrzymali sprzęt oraz specjalne wytyczne w zakresie ochrony antywirusowej. Do minimum ograniczony został ich kontakt ze światem zewnętrznym, zaś zdrowie podczas zajęć podlega monitoringowi. Każdy z zawodników zobowiązany został ponadto do relacjonowania przebiegu treningów. W planie znajdują się również spotkania ze sztabem w formie wideokonferencji.

Ten tryb obowiązywał do wczoraj i zakładał zmiany planów w zależności od sytuacji epidemicznej w Polsce oraz zaleceń Głównego Inspektora Sanitarnego i Ministerstwa Zdrowia. Ci, którzy w kolejnych dniach spodziewali się poprawy sytuacji i z optymizmem czekali na zmiany harmonogramu zajęć, już jednak wiedzą, że muszą się uzbroić w cierpliwość. Wprowadzony przez rząd zakaz wychodzenia z domu obowiązujący do 11 kwietnia spowodował, że już nikt nie myśli o szybkim powrocie do wspólnych zajęć.

Samemu dbać o formę

– To, że nie trenujemy w klubie, nie znaczy, że nic nie robię – wyjaśnia Sylwester Lusiusz. – Trzeba sobie jakoś radzić i samemu dbać o formę. Wyjechałem z Krakowa do swojej rodzinnej miejscowości – Przysietnicy. Trochę biegam na zewnątrz. Nie ma tutaj ludzkich zbiorowisk, więc nie mam obaw. Chodziłem sobie nawet na boisko pokopać piłkę z bratem. Na pewno jest bardzo ciężko, gdy nie ma treningu zespołowego, ale co zrobić? Trzeba się dostosować. Najgorsze jest to, że nie wiadomo, ile to potrwa. Ciężko w takiej sytuacji cokolwiek planować. Na szczęście na Podkarpaciu nie jest tak nerwowo jak w Krakowie. W Przysietnicy jest spokojniejsze życie. Ludzie nie chodzą w maskach. W sklepach są określone zasady bezpieczeństwa. Na początku brakowało niektórych artykułów, ludzie wykupywali po dwadzieścia chlebów, ale teraz sytuacja się unormowała.

Teatr bez widzów

Nawet z daleka od Krakowa Sylwester Lusiusz ciągle jest piłkarzem, który stawia sobie ambitne cele.

– Decyzję o zawieszeniu rozgrywek przyjąłem ze zrozumieniem – dodaje 20-letni pomocnik „Pasów”. – Przed tym zdążyliśmy rozegrać dziwne spotkanie w Tychach w ćwierćfinale Pucharu Polski. Mecz przyjaźni kibiców rozegraliśmy… bez publiczności.

W dniu spotkania dowiedzieliśmy się, że trybuny będą puste. To tak jak teatr bez widzów. Przekonaliśmy się, że taka gra – i nie chodzi o wynik – nie ma sensu. Piłkarze grają przecież dla ludzi i chcą się pokazać. Ja jestem w kręgu zainteresowań trenera młodzieżówki Czesława Michniewicza, ale mecze reprezentacji też zostały przełożone.

Jestem w związku z tym w trudnej sytuacji, ale będę się jeszcze kwalifikował do tej kadry, która przygotowuje się do mistrzostw Europy, mimo że zostały przesunięte. Wydaje mi się, że sytuacja się pogarsza, więc nie wiem, co będzie z rozgrywkami.

Nie byłoby źle, gdyby został obecny układ tabeli, bo zajmujemy w niej trzecie miejsce, choć wiadomo, że większość drużyn nie przystałaby na to. Szczególnie te, które są na miejscach spadkowych lub walczą o prawo gry w europejskich pucharach. Może jednak uda się przyspieszonym finiszem dokończyć rozgrywki ligowe nawet grając co trzy dni. A jeżeli nie da się dokończyć sezonu, to wydaje mi się, że zamknięcie tabeli na dzień przerwania rozgrywek też byłoby sprawiedliwe. Przecież każdy zagrał tyle samo meczów i miał równe szanse.

 

 

Na zdjęciu: Sylwester Lusiusz najbardziej martwi się tym, że nie wiadomo, jak długo potrwa przerwa w rozgrywkach.

 

Cracovia wspiera

Na marginesie tych rozważań dodajmy jeszcze, że Cracovia to także źródło pomocy w walce z koronawirusem. Przewodnicząca Rady Nadzorczej Comarch S.A., Elżbieta Filipiak, wsparła akcję #UJdlaSzpitala, przekazując 300 tys. złotych na rzecz Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Datek zostanie przeznaczony na zakup specjalistycznego sprzętu do walki z wirusem SARS-CoV-2.

Ponadto Andrea Hanca – żona wicelidera strzelców w krakowskiej drużynie – przekazała krakowskiemu szpitalowi imienia Stefana Żeromskiego ponad dwa tysiące butelek z wodą. Tak wygląda życie w Cracovii w czasach pandemii.