Cracovia. Ktoś musi dbać o tyły

Po dwóch miesiącach samotności stoper Ołeksij Dytiatjew z radością wraca do treningów w grupie.


Po oficjalnym komunikacie, informującym, że w nie ma przeciwwskazań do rozpoczęcia przez podopiecznych Michała Probierza treningów w grupach, kibice 5-krotnego mistrza Polski zaczęli odliczać dni do restartu rozgrywek ekstraklasy. Z wznowienia zajęć – na razie w grupach – cieszą się także zawodnicy.


– W Krakowie przez dwa miesiące byłem sam, więc już miałem dość tych domowych zajęć indywidualnych i biegania – mówi Ołeksij Dytiatjew.


– Możliwe nawet, że jestem pierwszy wśród długodystansowców z naszej drużyny, bo gdy nie miałem co robić, po prostu ruszałem w teren albo wsiadałem na rower stacjonarny. Były też zajęcia siłowe z gumami i mam nadzieję, że to wszystko będzie widać na boisku.


Kibice także mają taką nadzieję, bo Ołeksij Dytiatjew, który 3 lata temu przeszedł z Karpat Lwów do Cracovii, szybko zadomowił się pod Wawelem. Świadczy o tym nie tylko liczba 67 występów w barwach „Pasów” i uzgodnione w październiku warunki przedłużenia kontraktu do czerwca 2022 roku, ale także rola kapitana, w której mierzący 196 centymetrów stoper wystąpił między innymi w spotkaniu z Arką Gdynia.


Od zawsze na stoperze


– Piłka jest w moim życiu od zawsze – dodaje wychowanek klubu Enerhija Nowa Kachowka.

Przeczytaj jeszcze: Wrócić do tego, co kochamy


– I od samego początku byłem stoperem. Mój tata grał na tej pozycji, a gdy przyszedłem na pierwszy trening do drużyny, którą prowadził jego kolega, on od razu ustawił mnie w obronie. Tak jak wszyscy chciałem być napastnikiem, bo naszym narodowym bohaterem był Andrij Szewczenko. To był idol każdego, bo on zdobył Złotą Piłkę, wygrał Ligę Mistrzów i był liderem reprezentacji Ukrainy. Pokazywał, co daje miłość do piłki. Szybko jednak zrozumiałem, że jeżeli drużyna ma dobrze funkcjonować, ktoś musi w niej dbać o tyły. Ważne jest to, żeby tak ustawić linię obrony i pomocy, żeby zachować odpowiednie odległości i nie zostawić rywalom miejsca do rozegrania akcji. To jest podstawa i dlatego staram się na boisku dyrygować i podpowiadać. Nie znaczy to jednak, że w ten sposób przygotowuję się do roli trenera. Mam jeszcze dużo sił i myślę o tym, żeby grać bardzo długo, więc o tym, co będę robił po zakończeniu kariery, na razie nie myślę. Teraz koncentruję się na tym, żeby jak najlepiej przygotować się do czekających nas spotkań.


Pracować nad szybkością


Atutem ukraińskiego wieżowca dyrygującego obroną Cracovii jest bez wątpienia gra głową oraz dalekie podanie i te elementy na pewno Dytiatjew będzie chciał doskonalić.


– Ale są też jeszcze elementy, które ciągle muszę poprawiać – uważa 31-letni stoper.


– Szczególnie nad szybkością. Nie znaczy to jednak, że w polskiej ekstraklasie są napastnicy, których nie dogonię. Mówiąc szczerze, często nawet nie wiem, jak się nazywa zawodnik przeciwko któremu gram. Na ukraińskich boiskach stawałem twarzą w twarz z takimi piłkarzami, jak Andrij Jarmołenko zanim z Dynama Kijów poszedł do Borussii Dortmund, a teraz jest w West Ham United, czy Luiz Adriano, zanim z Szachtara Donieck poszedł do AC Milan. Teraz nazwisko rywala jest dla mnie bez różnicy.


Osiągnąć sukces


– Wychodzę na murawę po to, żeby wykonać swoje zadanie i tyle. Myślę, że z takim podejściem do każdego meczu na końcu sezonu będę się cieszył. Jak każdy piłkarz chciałbym bowiem osiągnąć sukces, zdobyć tytuł, wygrać coś ważnego – puchar albo mistrzostwo. Dlatego wracając do zajęć mówię, że potrzebujemy zdrowia i szczęścia, żebyśmy mogli powalczyć o to co jest naszym celem – kończy Ołeksij Dytiatjew.


Na zdjęciu: Cieszyć się z sukcesu – na tym najbardziej zależy Ołeksijowi Dytiatjewowi.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus