Cracovia. Lekcja, która powinna pomóc

Tak jak rok temu Niemiec z hiszpańskim paszportem otworzył ligową listę strzelców Cracovii.


Urodzony i wychowany w Niemczech piłkarz z hiszpańskim paszportem Marcos Alvarez, tak jak rok temu, strzelił dla Cracovii pierwszą bramkę w ligowych rozgrywkach. 29-letni napastnik jako jedyny z podopiecznych Michała Probierza znalazł sposób na Macieja Gostomskiego i w 82 minucie, kończąc dynamiczny rajd, strzałem piętą, ustalił wynik wyjazdowego spotkania „Pasów” z Górnikiem Łęczna na 1:1.

– Dla napastnika bramka zdobyta w pierwszym meczu sezonu jest zawsze bardzo ważna – stwierdził Marcos Alvarez. – Podnosi bowiem pewność siebie i motywuje. To trafienie było też bardzo potrzebne całej naszej drużynie, która w drugiej połowie, jako całość, zagrała bardzo dobrze. Za to muszę też podziękować kolegom, bo już przed moim wejściem na boisko, jako zespół parliśmy do przodu, a gdy zameldowałem się na murawie, to ten napór jeszcze się zwiększył. Chcieliśmy odwrócić losy tego meczu i zdobyć trzy punkty.

Skończyło się na jednym, ale styl w jakim po zakończyliśmy to spotkanie, daje nam satysfakcję, bo potwierdza, że solidnie przepracowaliśmy letni okres przygotowawczy i możemy mierzyć wysoko. Porównując z sytuacją sprzed roku, kiedy startowaliśmy z ujemnymi punktami, dzisiaj już jesteśmy na plusie, a wtedy nawet po inauguracyjnym zwycięstwie byliśmy dalej na minusie i zamykaliśmy tabelę. Teraz mamy jeden punkt i wiarę w to, że w następnym meczu możemy sięgnąć po trzy. Uważam więc, że zrobiliśmy dobry początek.

Czeka na potomka

A skoro mowa o tym co było rok temu dodajmy, że Marcus Alvarez po trafieniu z meczu z Pogonią Szczecin na kolejnego gola w swoim wykonaniu kazał kibicom Cracovii czekać 8 miesięcy i w sumie zamknął miniony sezon z dwoma golami na koncie. Tym razem jednak chce być znacznie skuteczniejszy, a motywację czerpie z… powiększającej się rodziny o czym „poinformował” po zdobyciu bramki w Łęcznej. Włożył bowiem piłkę pod koszulkę i wkładając kciuk do ust dał sygnał, że czeka na potomka.

Wsparcie kibiców

– Bardzo ważne jest także dla mnie wsparcie kibiców – dodaje zawodnik, mający za sobą występy w juniorskich reprezentacjach Niemiec. – Graliśmy w Łęcznej, ale na trybunach była spora grupa naszych fanów, którym dziękujemy za wsparcie. Możliwość gry dla widzów, po tym co przeżyliśmy w poprzednim sezonie, jest dla nas bardzo ważna.

Spotkanie w Łęcznej miało dzięki temu ten wymiar futbolu, który kochamy. W takich warunkach gdy wchodzisz na boisko, nawet wtedy kiedy wynik jest niekorzystny, starasz się zrobić wszystko żeby wrócić do gry. Nam się to udało i to, że udało się z trudnym rywalem, beniaminkiem, mającym dużo świeżości i bardzo zaangażowanym, który po strzeleniu gola z kontry cofnął się i dzielnie się bronił, też jest dużym pozytywem.

Dobra lekcja

– To była dla nas dobra lekcja, która powinna nam pomóc w dalszej części sezonu. Dlatego już czekamy na spotkanie ze Śląskiem Wrocław, z którym zagramy na naszym stadionie w niedzielę. Liczymy, że na trybunach pojawi się jak najwięcej naszych kibiców i przy ich wsparciu, z którym zawsze gra się łatwiej, sięgniemy po zwycięstwo.

W Łęcznej pokazaliśmy, że możemy grać w ataku razem z Filipem Balajem i wcale nie jest powiedziane, że tylko jeden z nas powinien być na boisku i nie tylko wtedy kiedy musimy gonić wynik. Wierzę, że u siebie, od pierwszych minut zagramy ofensywnie i pokażemy naszemu przeciwnikowi, że w naszym domu to my dyktujemy warunki gry – kończy Marcus Alvarez.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus