Cracovia. Mistrzostwo razy dwa…

Prezes i właściciel Cracovii Janusz Filipiak niezbyt często wypowiada się oficjalnie. Tym bardziej warto więc przytoczyć jego słowa wypowiedziane na przełomie roku, podsumowujące to, co już na „Pasami” oraz wytyczające cele na przyszłość.

– Za nami udany rok i dobra runda jesienna, ale chcielibyśmy więcej – powiedział Janusz Filipiak.

– Trochę się nam „obsunęło” w tych meczach, które wydawały się łatwe do wygrania. Dlatego, choć sytuacja rzeczywiście nie jest zła, ale wymaga czujności. Różnice punktowe są małe i to, co z jednej strony jest dobre, z drugiej strony jest niebezpieczne, bo tak samo, jak szybko można iść do góry, szybko można także spaść z podium. Jednak my planujemy atak. Legia ma przewagę, ale do końca sezonu jest jeszcze 19 kolejek, więc w połowie maja tak naprawdę zobaczymy, kto okaże się najlepszy w tym długodystansowym wyścigu.

Wzmocnienia i ich brak

Sporo uwagi Janusz Filipiak poświęcił kwestii transferów, zarówno tych, które udało się przeprowadzić w minionym roku, jak i tym, które do skutku nie doszły.
– Pracujemy nad tym, żeby co pół roku do drużyny przychodzili wartościowi zawodnicy – zapewnił Janusz Filipiak.

– Raz są to wzmocnienia. Innym razem „niewzmocnienia”. Trzeba jasno powiedzieć, że na rynku piłkarskim tak samo, jak w każdej innej dziedzinie ciężko o dobrego pracownika, czy budowlańca, informatyka albo kucharza. Latem nie udało się zatrzymać Javiego Hernandeza i Airama Cabrery, bo nie chcieli z nami zostać. Cabrera w wieku 31 lat chciał podpisać bardzo wysoki 2-letni kontrakt, a nasze własne doświadczenia i obserwacje tego, co się dzieje w innych klubach, podpowiadają, że to nie jest dobry pomysł. Dlatego potraktowaliśmy jego wymagania jako warunki zaporowe kogoś, kto nie chce z nami zostać. Z Hernandezem było to samo. Nie było chemii na linii klub-trener-zawodnik, który gdy siedział na ławce to „walił fochy”. A trener Probierz wymaga, żeby zawodnicy grali jego taktykę i żeby zespół funkcjonował jak maszyna na boisku. W niektórych meczach to się sprawdzało i ręce same składały się do oklasków. W finalizowaniu transferów przeszkadza nam to, że nasza liga jest sklasyfikowana jako 25 w Europie, bo to nie jest jakieś kuszące miejsce do pracy dla czołowych zawodników z zagranicy. Tam będziemy raczej szukać wzmocnień, bo polscy piłkarze, którzy byliby w orbicie naszego zainteresowania, czyli najlepsi młodzi, mają wysokie kwoty odstępnego.

Patryk Klimala obwarowany jest 4 milionami złotych, a to – trzeba sobiewprost powiedzieć – dla nas jest za dużo. Natomiast wolnych, doświadczonych zawodników, typu Dominik Furman czy Filip Starzyński – powiem otwarcie – nie chcieliśmy w drużynie, którą trener Michał Probierz buduje pod kątem gry zespołowej. Tacy „soliści” to nie jest profil zawodnika dla Cracovii. My chcemy mieć bardzo zgrany kolektyw.

To nie była ślepa miłość

Trener Michał Probierz nie jeden raz w swoich wypowiedział, dziękował prezesowi Januszowi Filipiakowi za cierpliwość, która w rundzie jesiennej została wystawiona na trudną próbę. Właściciel Cracovii nie zmienił kursu i teraz może się cieszyć.

– To nie była ślepa miłość do trenera Probierza – wyjaśnia Janusz Filipiak.

– Widziałem, jak on z tymi zawodnikami pracuje. Ile on pracy wkłada i jak to wygląda od kuchni, więc byłem pewien, że te owoce muszą przyjść. Dlatego nie uważam, że to była cierpliwość tylko rzetelna ocena sytuacji, w której na 2020 rok trener ma postawiony cel zajęcia jak najwyższego miejsca w lidze oraz rozgrywkach Pucharu Polski. Najważniejsze jest dla mnie to żeby Cracovia co roku docierała do europejskich pucharów i żeby w nich grała, przechodziła coraz wyższe rundy, a docelowo zakwalifikowała się do fazy grupowej Ligi Europy. To jest dla nas priorytet i cel, do którego dążymy i pod tym kątem ustawiamy naszą pracę.

Choć piłkarze Cracovii grają o najwyższe cele, to trybuny stadionu przy ulicy Józefa Kałuży nie pękają w szwach. Władze klubu dostrzegają ten problem i Janusz Filipiak deklaruje, że obiekt mogący pomieścić 15 tysięcy widzów zostanie wypełniony.

Praca z kibicami i na budowie

– Z opublikowanego raportu o stanie ekstraklasy można się dowiedzieć, że średnia frekwencja to 7 tysięcy ludzi, a my mamy 8 tysięcy – wylicza Janusz Filipiak.

– Pomijam zawarte tam wielkie naukowe analizy, dlaczego nie ma więcej kibiców na naszych meczach, ale mogę zapewnić, że w Cracovii pracujemy nad atmosferą w klubie, kontynuując tradycje, takie jak klubowe spotkanie opłatkowe czy mecz noworoczny, a także szukamy nowych rozwiązań. Nie da się jednak tego tak szybko zmienić, a do tego muszą być wyniki, bo bez sukcesów najlepsze nawet działania marketingowe nie mają sensu. Rezultaty się poprawiły, więc myślę, że nasza praca z kibicami też przyniesie efekt. Poprawiło się też zrozumienie naszych działań wśród kibiców. Nie chcę tego powiedzieć w złą chwilę, ale nie mamy tych przeklętych racowisk ostatnio więc uważam, że tu także jesteśmy na dobrej drodze.

W budowaniu lepszej przyszłości Cracovii ważną rolę ma także odegrać budowany za 40 milionów złotych w Rącznej – gmina Liszki – ośrodek treningowy z czterema pełnowymiarowymi boiskami trawiastymi, jednym pełnowymiarowy ze sztuczną nawierzchnią, boisko z podgrzewaną murawą oraz pomieszczeniami do odnowy biologicznej.

– Można powiedzieć, że budowa jest na finiszu, ale to są plany długofalowe – zaznacza Janusz Filipiak.

– Jeżeli centrum treningowe otworzymy w lecie czy we wrześniu to nie spowoduje, że zawodnicy zaczną lepiej grać albo że nagle pojawi się kilku wychowanków, którzy wskoczą do pierwszego zespołu. Mamy Szkołę Mistrzostwa Sportowego i to też jest jeden z atutów, którym na razie nie gramy. Natomiast w roku 2020 i przyszłym sezonie młodzi zawodnicy swoją postawą zadecydują o tym, jak bardzo wejdą w pierwszą drużynę. Zobaczymy latem, jak daleko pójdą nasi młodzi piłkarze, ale można powiedzieć, że Sylwester Lusiusz czy Kamil Pestka, który miał dobrą końcówkę roku 2019, to są te światełka w tunelu. Dzięki nim też możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość, stojąc na progu Nowego Roku. Wśród składanych mi życzeń wiele razy powtarzały się słowa: „zdobycia podwójnego mistrzostwa”, bo Cracovia ma także drużynę w hokejowej ekstraklasie. Dlatego tego samego życzę naszym kibicom, zawodnikom i trenerom.

Na zdjęciu: Prezes Janusz Filipiak snuje przed „Pasami” ambitne plany.