Cracovia. Najbardziej niezadowoleni

Pod Wawelem zagrają dzisiaj piłkarze, którzy inaczej wyobrażali sobie tegoroczne granie.


W meczu otwierającym 21. kolejkę spotkań ekstraklasy, zmierzą się drużyny najbardziej niezadowolone z wiosennych ligowych wyników. Zawodnicy Cracovii w sześciu ostatnich potyczkach zdobyli zaledwie 3 punkty i w tym roku nie cieszyli się jeszcze ze zwycięstwa, a w tabeli znaleźli się blisko strefy spadkowej. Natomiast piłkarze Śląska, którzy po rundzie jesiennej zajmowali czwartą pozycję i stawiani byli w roli pretendentów do ataku na podium, wzbogacili się tylko o 5 „oczek” i w konsekwencji zsunęli się do grupy środkowej.

Więcej powodów do optymizmu i tak mają krakowianie. Drużyna Michała Probierza jest podniesiona na duchu awansem do półfinału Pucharu Polski oraz bezbramkowym remisem w wyjazdowym meczu z Rakowem. Na swojej murawie „Pasy” będą chciały udowodnić, że nie są skazani na oglądanie się za siebie.

– Do meczu w Bełchatowie przystąpiliśmy mając ogromny problem ze „szpitalem” w składzie. Niektórzy zawodnicy wypadli dzień przed spotkaniem – przypomniał trener krakowian.

– W dodatku po pucharowej podróży do Chojnic i z powrotem zawodnicy mieli też w kościach godziny przesiedziane w autokarze, więc to się miało prawo odbić na formie. To już jednak za nami. Skoncentrowaliśmy się w tym tygodniu na tym, żeby zawodnicy dobrze się zregenerowali i jak najlepiej przygotowali do potyczki ze Śląskiem. W piłce nie ma czegoś takiego jak „ważniejszy mecz”. Najważniejszy jest zawsze ten najbliższy i dlatego – choć jesteśmy po meczu z Rakowem, a we wtorek dowiedzieliśmy się, że zagramy z nim 14 kwietnia w półfinale Pucharu Polski – to w tej chwili skupiamy się na meczu z wrocławianami.

Największe zaufanie kibiców w marcowych meczach wypracował swoją postawą Karol Niemczycki. 21-letni bramkarz zarówno w ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski z Chojniczanką, jak i w ligowym spotkaniu z Rakowem zachował czyste konto, a jego parada po strzale Ivana Lopeza została określona mianem „interwencji meczu”.


Czytaj jeszcze: Debiut w czerwień ubrany

– Zero z tyłu bardzo cieszy – przyznaje Karol Niemczycki.

– Świadczy to o tym, że nasza defensywa jest zgrana i była bardzo dobrze zorganizowana. Do pełni szczęścia w meczu z Rakowem zabrakło jednak klarownych sytuacji, bo częstochowianie też byli bardzo dobrze zorganizowani w defensywie, ale zdobyliśmy punkt i mając razem z nim dobry materiał do analizy, wyciągnęliśmy wnioski, z którymi odważnie przystępujemy do następnego meczu z nadzieją, że wreszcie sięgniemy po trzy punkty.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus