Cracovia. Największy problem w tym roku

Cracovia strzeliła w czterech meczach dwie bramki, przy których udział miał Pelle van Amersfoort.


Cracovia nie wykorzystała pierwszej szansy ucieczki z pola minowego. Na drodze „Pasów” stanęło Podbeskidzie, które remis 1:1 w Krakowie może uznać za niefartowny, bo gdyby 19-letni Dominik Frelek w 3 minucie doliczonego czasu gry miał chłodniejszą głowę, to nie trafiłby z 13 metrów w słupek pustej bramki, tylko zepchnąłby zespół Michała Probierza na przedostatnie miejsce w tabeli.

I tak jednak sytuacja pięciokrotnego mistrza Polski jest kiepska, ponieważ krakowianie będąc na 14 pozycji mają jedynie 3 punkty więcej niż zamykająca stawkę Stal Mielec, a trzeba pamiętać, że mielczanie mają jeszcze do rozegrania zaległy mecz. Nic więc dziwnego, że piątkowe spotkanie Stal – Cracovia traktowane jest przez obydwa zespoły jak walka o życie.

Statystyki dobre, ale…

– Sami stworzyliśmy sobie problemy – pomocnik „Pasów” Pelle van Amersfoort, który wykorzystując rzut karny ustalił wynik spotkania z bielszczanami.

– Po meczu z Podbeskidziem wystarczyło spojrzeć na statystyki, żeby zrozumieć, że to my byliśmy aktywniejsi. Oddaliśmy 18 strzałów, a rywale trzy razy mniej. Po naszych uderzeniach piłka 6 razy zmierzała w światło bramki, a przeciwnicy tylko 2-krotnie zatrudnili Karola Niemczyckiego. Posiadanie piłki 61 do 39 procent też pokazuje jaki to był mecz, ale grając jedenastu na dziesięciu od 63 minuty nie powinniśmy dać gościom poczucia, że są choćby blisko zdobycia trzech punktów.

W naszym przypadku jednak tak nie było. Zamiast zamknąć mecz, gdy gra się nam układała „zarobiliśmy” czerwoną kartkę w 86 minucie i siły się wyrównały. A piłka już taka jest, że nigdy nie wiesz, w którą stronę potoczy się mecz. Faktycznie, gdy ktoś zobaczy tylko ostatnią akcję, w której piłka po strzale do naszej pustej bramki trafiła w słupek może powiedzieć, że mieliśmy szczęście. Jednak w trakcie całego meczu to my byliśmy lepsi. Nie udokumentowaliśmy jednak tego bramkami i to jest największy problem w tym roku.

Asysta i bramka

Z tą świadomością, a raczej skoncentrowani na poprawieniu skuteczności, krakowianie myślą już o meczu w Mielcu, gdzie czeka na nich Stal, która w tym roku strzeliła zaledwie jednego gola. A Pelle van Amersfoort, który w tym roku zaliczył już asystę w pucharowym meczu z Wartą Poznań otwierając w Grodzisku Wielkopolskim drogę do bramki, zdobytej przez Rivaldinho oraz wykorzystał jedenastkę otwierając tegoroczną listę strzelców Cracovii, chce nie tylko poprawić swój indywidualny dorobek. Myśli głównie o interesie zespołu.


Czytaj jeszcze: Punkt „górali” w Krakowie. A mogły być trzy…

– Musimy przede wszystkim patrzeć na siebie – dodaje holenderski pomocnik Cracovii. – Musimy wykorzystywać swoje okazje i strzelać gole, żeby wygrywać, bo z takim celem pojedziemy do Mielca. Musimy zdobyć komplet punktów. Dlatego nie zastanawiam się nad tym czy trener ustawi mnie w środku pola, tak jak grałem do tej pory i zaczynałem mecz z Podbeskidziem, czy też przesunie mnie do ataku.

Potrzebny na dwóch pozycjach

– Nasz szkoleniowiec ma plan taktyczny i ustawi mnie tam gdzie będę potrzebny drużynie. Gdy cofam się do środka boiska to kieruję grą, a gdy trzeba atakować to przesuwam się do przodu. W wielu meczach grałem jako „dziewiątka” i to jest także „moja” pozycja. Na niej też czuję się dobrze. Ale jeszcze raz powtórzę, że zagram tam gdzie potrzebuje mnie drużyna, bo ona jest najważniejsza.

W meczu z Podbeskidziem byłem potrzebny na tych dwóch pozycjach i w Mielce też dam z siebie wszystko na takiej pozycji na jakiej ustawi mnie Michał Probierz – kończy Pelle van Amersfoort.


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus