Cracovia. Pestka rusza do ataku

 

Kamil Pestka w meczu z Lechem Poznań uczestniczył we wszystkich kluczowych akcjach. Zaczął co prawda niefortunnie, bo w 23 minucie spotkania nie upilnował Jakuba Kamińskiego, który dograł piłkę do Kamila Jóźwiaka, a ten sfinalizował akcję gości. Później już jednak 21-letni obrońca Cracovii mógł się cieszyć z udanych akcji ofensywnych.

Tuż po wznowieniu gry po przerwie zapędził się w pole karne przeciwników i przymierzył w długi róg. Piłka po drodze trafiła co prawda w nogę interweniującego obrońcy „Kolejorza” Lubomira Satki i to on znalazł się ostatecznie na liście strzelców, ale to nie zmąciło radości wychowanka Prokocimia Kraków. A pełnię satysfakcji czuł, gdy po rozpoczętej od jego przechwytu akcji, sędzia podyktował rzut karny, w Sergiu Hanca wykorzystał jedenastkę i zapewnił „Pasom” zwycięstwo.

Czuje się mocno

– W każdym meczu staram się grać ofensywnie – mówi Kamil Pestka. – Był nawet mecz, w którym trener Michał Probierz wystawił mnie na skrzydle, ale wolę grać w defensywie. Wiadomo, że obrońca musi zwracać przede wszystkim uwagę na swoją bramkę, a gra do przodu to jest tylko, albo aż dodatek.

Czuję się jednak mocny i gdy tylko jest taka szansa ruszam do ataku. Plasowane strzały po ziemi w dalszy róg ćwiczę na treningach i to, że tak właśnie uderzyłem nie było dziełem przypadku. Właśnie tak chciałem. Nie szukałem wariantu siłowego tylko nastawiłem się na precyzję i to dało efekt.

W podobny sposób Kamil Pestka strzelił swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Czekał wprawdzie długo, bo dopiero w 34 występie w barwach Cracovii wpisał się do historii klubu. 8 grudnia ubiegłego roku, zdobywając bramkę w meczu z Rakowem, został autorem 1500 trafienia „Pasów” w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Dołożył cegiełkę

– To wszystko jest tylko dodatkiem – uważa Kamil Pestka. – Najbardziej cieszy zwycięstwo drużyny. Oczywiście, czuję satysfakcję, ze dołożyłem swoją cegiełkę do tej wygranej, którą trzeba było wyszarpać. Stracona bramka trochę nas wybiła z rytmu, bo wpadła gdy mieliśmy fajny okres i od początku meczu dominowaliśmy na boisku. Mogliśmy też zdobyć bramkę, ale zabrakło centymetrów.

W przerwie w szatni było jednak widać, że wraca mobilizacja i na drugą połowę wyszliśmy z wiarą, że możemy odwrócić losy tego spotkania. To była wiara w swoje możliwości i szybko je potwierdziliśmy wyrównującym golem i złapaliśmy wiatr w żagle.

Iść za ciosem

Po drugim wiosennym zwycięstwie Cracovia zrównała się dorobkiem punktowym z liderującą Legią i nie zamierza zwalniać tempa.
– Chcemy iść za ciosem – zapewnia Kamil Pestka. – Nie popadamy w huraoptymizm tylko cały czas ciężko pracujemy, żeby stawiać kolejne kroki na drodze do postawionego przed nami celu. A ja wychodząc na boisko za każdym razem chcę udowadniać swoją przydatność dla drużyny.

Wiemy jednak, że do końca sezonu jest jeszcze dużo spotkań, a przed nami trzy szlagier z rzędu. W sobotę jedziemy do Gliwic na mecz z aktualnym mistrzem Polski.

Tydzień później w Warszawie zagramy z Legią, która jako jedyna wyprzedza nas w tabeli, a 3 marca czekają nas derby. Nie wybiegamy jednak myślami za daleko. Skupiamy się na kolejnym kroku, mając świadomość, że każdy najbliższy mecz jest dla nas najważniejszy.

Teraz myślimy tylko o sobotnim starciu z Piastem. Uważam, że właśnie takie podejście zaprowadzi nas wysoko. A gdy będziemy wysoko to mecz z Wisłą będzie jeszcze lepszą okazję do tego, żeby na trybunach pojawił się komplet widzów. Przy ich wsparciu łatwiej się gra i w tych trudniejszych momentach doping z trybun dodaje sił.