Pasy to Filipiak. Czy to się kibicom podoba czy nie

24 piłkarzy grało w tym sezonie w podstawowym składzie Cracovii. Jak na dziewięć spotkań to niebywały wynik. Tylko raz w tym sezonie Michał Probierz nie gmerał w składzie – po remisie w Szczecinie z Pogonią w czwartej kolejce, nie dokonał ani jednej zmiany, ale tydzień później Pasy przegrały u siebie z Zagłębiem Lubin 0:1 i karuzela znów ruszyła. Trochę to trwało, ale trener Pasów wreszcie znalazł skład, który dał mu wygraną. Wygraną ważną, bo podnosi morale w zespole Cracovii na dwa tygodnie przed derbami Krakowa. Wygraną ważną, bo dającą trochę spokoju prezesowi klubu Januszowi Filipiakowi.

Grupy kibicowskie Cracovii właśnie mecz z Wisłą Płock wybrały na rozpoczęcie protestu przeciwko rządom Filipiaka. Tu i ówdzie na stadionie wisiały białe płótna z hasełkami wymierzonymi przeciwko władzom klubu. „15 lat frazesów, zero sukcesów. Mamy tego k*** dość!!! – głosiło jedno z nich. Ktoś chyba zapomniał, w jakiej sytuacji Filipiak zastał Cracovię. W 2003 roku podał jej rękę, gdy ta próbowała wyrwać się z III-ligowych odmętów. W ciągu dwóch lat doprowadził Pasy do ekstraklasy. Gdy już się udało – został prezesem klubu, a przez cały ten okres wpakował w Cracovię łącznie 120 milionów złotych.

Powiedzą za kilka lat

Dziś Cracovia to Filipiak. Czy to się kibolom podoba czy nie, a każda inna droga byłaby objawem szaleństwa. Ale wiemy też, co kibicom się nie podoba. U Filipiaka najważniejszy jest rachunek ekonomiczny, sukces sportowy jest dopiero na drugi miejscu. Pewnie można byłoby się z tym pogodzić, ale Cracovia ma też swoją ciemną stronę, o której chętnie opowiedzieliby byli piłkarze Pasów, ale zrobić tego nie mogą. Wszyscy byli pracownicy dostają kilkuletni zakaz wypowiadania się o klubie. Ostatnio niesprawiedliwie traktowany czuł się Miroslav Czovilo. Gdy kogoś regularnie próbujesz zrobić w konia, musisz liczyć się z tym, że w końcu ci ucieknie. Tak jak Serb, który czmychnął do Szwajcarii zaraz na początku rozgrywek, zostawiając Probierza z rozłożonymi rękoma.

Układanie zespołu na nowo zajęło mu trochę czasu, a licznik pieniędzy wpompowanych w Cracovię znów zaczął bić, bo w trybie awaryjnym pozyskano kilku piłkarzy. W sobotę wreszcie udało się wygrać, co osłabiło siłę protestu zorganizowanego przez część kibiców. Pewnie reszta fanów przyłączyłaby się do nich znacznie bardziej ochoczo, gdyby na boisku gole strzelali rywale, a nie piłkarze Pasów. Niezdecydowani mogli uznać, że w klubie nie jest tak źle, skoro drużyna wreszcie zaczęła wygrywać. „Jaki zarząd takie wyniki” – głosił inny z transparentów, a tuż obok była tablica wyników, a tam 3:1. A Probierz dostał wymarzony prezent. W poniedziałek trener Pasów obchodził 46. urodziny. Na pewno nie chciał dmuchać świeczek bez choćby jednego zwycięstwa na koncie.