Cracovia ukarana za nieskuteczność

Piotr Tubacki

Cracovia była świadoma tego, że mecz z Zagłębiem nie będzie łatwym starciem, mimo iż „Pasy” grały na własnym stadionie. W ostatnich pięciu spotkaniach u siebie krakowianie pokonali „Miedziowych” tylko raz i w piątek nie udało im się poprawić tej statystyki. Trener Michał Probierz nie musiał specjalnie motywować swoich zawodników, ponieważ Cracovia przed tą kolejką należała do grona czterech zespołów Ekstraklasy, które w tym sezonie jeszcze nie odniosły zwycięstwa. Ba, jako jedyny zespół nie zdobył gola na swoim terenie! Stan rzeczy nie uległ zmianie.

Dużo miejsca

Mecz rozpoczął się bardzo dynamicznie. Akcja szybko przenosiła się spod jednej bramki pod drugą, co w znacznym stopniu było spowodowane dużą ilością miejsca, którą zostawiały na murawie obie ekipy. Z czasem inicjatywę przejęli gospodarze, którzy zdecydowanie lepiej operowali piłką w środku pola. Pierwszą dogodną sytuację stworzyli sobie w 14. minucie po kontrataku, kiedy mnóstwo przestrzeni na prawym skrzydle miał Sebastian Strózik. Młody zawodnik Cracovii samym przyjęciem poradził sobie bez żadnego problemu z Saszą Baliciem i popędził w stronę bramki, gdzie przegrał pojedynek ze świetnie dysponowanym Dominikiem Hładunem.

Kilka minut później swojego szczęścia spróbował Javier Hernandez, który po rajdzie środkiem pola huknął ponad bramką, na co natychmiast odpowiedziało Zagłębie. Sporo miejsca na linii pola karnego miał Filip Jagiełło, lecz jego uderzenie w krótki róg skutecznie obronił Maciej Gostomski.

Jeszcze więcej miejsca

Największe zamieszanie miało jednak miejsce pod drugą bramką w 35. minucie, kiedy kolejną kontrę wyprowadził Strózik. Aż trzech zawodników „Miedziowych” postanowiło zaatakować go na boku, co spowodowało, że dwóch piłkarzy „Pasów” zostało niekrytych w polu karnym. 19-letni skrzydłowy dograł płasko do wbiegającego Hernandeza, a ten piętą próbował zdobyć gola. Hładun obronił, a odbitą piłkę spod nóg Budzińskiego wybił w ostatniej chwili Guldan. Po kilku sekundach futbolówka znowu znalazła się pod nogami Hernandeza, Hiszpan trafił nawet do siatki, lecz sędzia odgwizdał spalonego.

Niezbyt częste wypady Zagłębia pod bramkę Cracovii zawsze charakteryzowały się tym samym – mnóstwem miejsca przed polem karnym. Kilkukrotnie w tamtych okolicach pojawiał się Bartłomiej Pawłowski, który ukłuł gospodarzy już w doliczonym czasie gry. Strózik tym razem stracił piłkę w dryblingu, a Jagiełło natychmiast dograł do niepilnowanego Pawłowskiego. 25-latek przymierzył po długim rogu i obijając słupek wyprowadził lubinian na prowadzenie.

Pechowy Hernandez

Goście całkiem nieźle weszli w drugą połowę, lecz dość szybko dali zdominować się Cracovii. Krakowianie atakowali niemalże przez cały czas, nadziewając się sporadycznie na nie najlepiej finalizowane kontrataki przyjezdnych. U gospodarzy królował Hernandez, który oddał w tym meczu kilka bardzo groźnych strzałów, napędzał ataki „Pasów”, wykonywał stałe fragmenty gry, lecz nie był wystarczająco skuteczny w pojedynkach z Hładunem. Próbował nożycami, próbował z wolnego, próbował z woleja – za każdym razem na posterunku był wychowanek Zagłębia.
Lubinianie ograniczyli się głównie do defensywy i mogą dziękować swoim przeciwnikom za ich rażącą nieskuteczność. Cracovia bez problemu mogłaby zdobyć w tym meczu co najmniej punkt, jednak niewykorzystane sytuacje lubą się mścić.

 

CRACOVIA KRAKÓW – ZAGŁEBIE LUBIN 0:1 (0:1)

0:1 – Pawłowski, 45+2 min (asysta Jagiełło).

CRACOVIA: Gostomski – Rapa, Helik, Dytiaiev, Ferraresso – Dimun – Strózik (68. Szczepaniak), Budziński, Hernandez, Wdowiak (81. Serderov) – Piszczek (60. Zenjov). Trener Michał PROBIERZ.

ZAGŁEBIE: Hładun – Czerwiński, Dąbrowski, Guldan, Balić – Matuszczyk – Bohar (54. Janoszka), Jagiełło (72. Tosik), Starzyński, Pawłowski – Tuszyński (79. Mares). Trener Mariusz LEWANDOWSKI.

Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa). Widzów 4097. Żółte kartki: Balić (50. faul), Dąbrowski (52. faul), Tuszyński (63. faul), Tosik (90+1. faul), Hładun (90+5. niesp. zach.)
Piłkarz meczu: Javier HERNANDEZ.