Cracovia. Wielkie strzelanie

Pod Wawelem było wszystko co kibice lubią najbardziej


O takiej inauguracji rundy wiosennej kibice pod Wawelem mogli marzyć oczekując na pierwszy w tym roku ligowy mecz pod Wawelem. W spotkaniu Cracovii z liderującym Lechem Poznań było wszystko czego sympatycy piłki nożnej potrzebują do pełnej satysfakcji.

Zaczęło się niespodziewanie, bo w 18. minucie gry Sergiu Hanca wykonał rzut rożny, a Antonio Milić wybił piłkę z pola karnego wprost na nogę stojącego na 18 metrze Michała Rakoczego. 19-latek natychmiast złożył się do uderzenia, a odbita jeszcze od Milicia futbolówka, myląc Filipa Bednarka znalazła drogę do siatki.

Radość gospodarzy trwała jednak krótko, bo w 29 minucie błysnął Joao Amaral. Po zagraniu Mikaela Ishaka Portugalczyk wbiegając w pole karne przyjęciem piłki zupełnie zmylił Luisa Rochę i mając przed sobą już tylko Karola Niemczyckiego z 6. metra strzelił wyrównującego gola. Na kolejne trafienia trzeba było czekać do drugiej połowy, ale wcale niezbyt długo.

Znowu Joao Amaral dał bowiem popis swoich umiejętności tym razem dogrywając spod linii końcowej do Jakuba Kamińskiego, a 19-latek z bliska dopełnił formalności. Rozochocony zdobywca pierwszego gola nie zamierzał poprzestawać na jednym trafieniu i asyście. W 67 minucie znowu wykorzystał więc zagranie Ishaka i zrównując się ze Szwedem w klasyfikacji snajperów wyprowadził „Lokomotywę” na dwubramkowe prowadzenie.

To jednak było za mało, żeby pokonać „Pasy”, które do boju poderwał 3 minuty po wejściu Jakub Myszor. Kolejny 19-latek z krakowskiej drużyny idealnie zastąpił zdobywcę pierwszej bramki. Gdy Hanca z prawego skrzydła dośrodkował w pole karne młodzieżowiec, w swoim pierwszym kontakcie z futbolówką, pokazał skuteczność. Wbiegł w pole karne i z 5. metra trafił w długi róg.

Nic więc dziwnego, że kolejny wprowadzony przez Jacka Zielińskiego zawodnik Cracovii także wybiegł na murawę głodny gola i co najważniejsze dopiął swego już po 2 minutach. Tym razem dośrodkował Myszor, a mierzący 192 centymetry Słowak, główkując zdobył swojego pierwszego gola w tym sezonie i zapewnił krakowianom punkt za remis.

Najmniej z jego zdobycia cieszył się będzie kapitan „Pasów”. Hanca w 2 minucie doliczonego czasu gry dopuścił się rękoczynu za co arbiter natychmiast ukarał go drugą już w tym meczu żółtą kartką i rumuński pomocnik musiał zejść z murawy, a jego koledzy bronić się w dziesiątkę. Wytrwali jednak do ostatniego gwizdka i mogą powiedzieć, że dotrzymali kroku liderowi.


Cracovia – Lech Poznań 3:3

1:0 – Rakoczy, 18 min, 1:1 – Amaral, 29 min (asysta Ishak), 1:2 – Kamiński, 47 min (asysta Amaral), 1:3 – Amaral, 67 min (asysta Ishak), 2:3 – Myszor, 77 min (asysta Hanca), 3:3 – Balaj, 90+1 min (głową, asysta Myszor)

CRACOVIA: Niemczycki – Kakabadze (89. Balaj), Rapa, Rodin, Jugas, Luis Rocha (57. Loshaj) – Rakoczy (74. Myszor), Hebo Rasmussen, Lusiusz (57. Siplak), Hanca – van Amersfoort. Trener Jacek ZIELIŃSKI.

LECH: Bednarek – Pereira (85. Czerwiński), Szatka, Milić, Rebocho – Skóraś (61, Kownacki), Murawski, Karlstrom (75. Kwekweskiri ), Amaral (85. Ramirez), Kamiński (75. Marchwiński) – Ishak. Trener Maciej SKORŻA.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Żółte kartki: Kakabadze (47, faul), Hanca (49, faul), Rodin (90+4) – Satka (87, faul). Czerwona: Hanca (90+2, druga żółta).


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus