Cracovia. Z podniesioną głową

Karol Niemczycki po trzech meczach bez straty gola przepuścił wprawdzie piłkę do siatki, ale nadal czuję się pewnie.


Po trzech wygranych meczach, w których Cracovia nie straciła gola, Karol Niemczycki miał prawo być zadowolony, ale na ustach kibiców byli wówczas strzelcy goli dla „Pasów”. Paradoksalnie więc o bramkarzu zespołu Jacka Zielińskiego sympatycy drużyny spod Wawelu przypomnieli sobie gdy krakowianie wrócili z Mielca do domu na tarczy.

– Stwierdzenie, że nie mogę mieć do siebie pretensji, bo przy straconych golach nie było mojej winy, to za mało dla ambitnego bramkarza, a takim jestem – stwierdził 23-letni golkiper Cracovii w klubowych mediach.

– Nie chcę też mówić, że porażka ze Stalą była pechowa i że zadecydowały o niej pojedyncze błędy, choć samobójczy gol, po którym mielczanie wyszli na prowadzenie, na pewno do takich należał, a druga bramka padła z karnego, po którym w dodatku musieliśmy kończyć mecz ponad pół godziny grając w osłabieniu. Uważam jednak, że nasza postawa w pierwszej połowie nie była do końca dobra. Źle weszliśmy w ten mecz.

Byliśmy spóźnieni w walce o piłkę i myślę, że wzięło się to niestety z naszego podejścia i musimy to przeanalizować. Nie możemy jednak z tego robić tragedii. To jest jeden mecz, który nam nie wyszedł, a przyszedł po trzech spotkaniach, które wygraliśmy i to w dodatku bez straty gola. Prawda jest jednak taka, że ani nie jesteśmy tak dobrzy jak niektórzy już mówili po tych naszych zwycięstwach, ani też nie należy nas już przekreślać po naszej porażce w Mielcu. My dalej po prostu musimy robić swoje i przejść z podniesioną głową do następnego meczu.

Interpretacja sędziego

Takie stwierdzenie wychowanka Garbarni Kraków sugeruje, że bramkarz mający za sobą grę w holenderskiej Eriedivisie i młodzieżowej reprezentacji Polski pewnie się czuje w zespole Jacka Zielińskiego. Wprawdzie w poprzednim sezonie wiosnę – bo ostatni występ zanotował 20 marca – spędził na ławce rezerwowych, ale wygrał letnią rywalizację o miejsce między słupkami.

– Przed nami mecz z Piastem i wszyscy koncentrujemy się na tym co nas czeka w sobotę – dodał bramkarz Cracovii. – To co było w Mielcu zostawiamy już za sobą, choć wracając do tego spotkania wydaje mi się, że jedna z dwóch żółtych kartek dla Davida Jablonsky’ego nie była zasłużona. Natomiast taka była i interpretacja sędziego, który postanowił tak jak postanowił i nie była to decyzja na naszą korzyść.

Bić się z myślami

– Na gorąco nie mieliśmy jednak sił, żeby się bić z myślami. Każdy po ostatnim gwizdku był bardzo zmęczony co świadczy o tym, że daliśmy z siebie maksa. Czasem tak już jednak jest w piłce, że nie wszystko w trakcie meczu wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Taki mecz przydarzył się nam w Mielcu i nauczył nas pokory. Nie ma więc sensu wpadać w panikę tylko bardzo spokojnie, na chłodno wyciągnąć wnioski i przejść z podniesioną głową do kolejnego spotkania – zakończył 23-letni golkiper.

Niemiłe wspomnienie

Dla Karola Niemczyckiego spotkanie z Piastem ma jeszcze jeden dodatkowy smaczek. Pół roku temu właśnie po meczu z gliwiczanami, przegranym 0:1 na krakowskim boisku do końca sezonu stracił miejsce w bramce. Przychodzi więc czas, żeby wymazać niemiłe wspomnienie i wrócić do tych, które towarzyszyły młodemu bramkarzowi dwa lata temu, gdy w debiutanckim sezonie w ekstraklasie, to po trafieniu Pellego van Amersfoorta fetował na Stadionie imienia Józefa Kałuży zwycięstwo nad drużyną Waldemara Formalika.


Na zdjęciu: Karol Niemczycki wciąż czuje się pewnie.

Fot.