Cudów nie było

PGG ROW Rybnik nie dokonał cudu i w piątkowy wieczór musiał uznać wyższość rywala.


Już przed meczem rybnickie „Rekiny” były skazywane na detronizację. Fogo Unia Leszno w tym sezonie jeszcze nie poniosła porażki i po raz kolejny są faworytami do zdobycia drużynowego mistrzostwa Polski. ROW natomiast jest jednym z głównych kandydatów do spadku z PGE Ekstraligi. Dlatego szanse na zdobycie choćby punktu dla rybniczan były nikłe. Mimo wszystko kibice „zielono-czarnych” wywiesili transparent z napisem „Jeśli wiara czyni cuda – my wierzymy, że się uda”.

Ta wiara z pewnością nie została załamana do pierwszej kosmetyki toru. ROW przegrywał zaledwie 10:14, a szybkość Roberta Lamberta i Kacpra Woryny była dobrym prognostykiem przed dalszą częścią spotkania. Niestety dla górnośląskiej ekipy kolejna seria wyścigów nie była aż tak udana w wykonaniu tych dwóch. Tym samym rybniczanie po 7. biegach tracili do Unii 8 punktów.

I choć w barwach ROW-u zaskakująco dobrze spisywał się Adrian Miedziński, to straty nie udało się odrobić. Nie da się ukryć, że w tym sezonie zawodzi lider, Woryna. Po „trójce” w pierwszym starcie zdecydowanie obniżył loty i w dwóch kolejnych biegach, w których brał udział, rybniczanie przegrali w stosunku 1:5. Przy takiej dyspozycji kapitana gospodarze mogli jedynie pomarzyć o wyrwaniu choćby punktu lesznianom.

Ciężko było im się przeciwstawić, niesamowicie dysponowanym Sajfutdinowowi oraz Smektale. Trener ROW-u, Lech Kędziora próbował ratować wynik, mocno eksploatując Lamberta (wystąpił w 3 biegach z rzędu), ale sam „Lambo”, pomimo genialnej formy, nie był w stanie samodzielnie zdecydować o wyniku spotkania.

Dlatego już po 12. biegu oficjalnie można było przyznać zwycięstwo przyjezdnym, za które otrzymali gromkie brawa od kibiców ROW-u. Prawda jest jednak taka, że pomimo porażki, gospodarze nie skompromitowali się, jak można było przypuszczać przed meczem. Zawodnicy walczyli o każdy możliwy punkt, jednak aktualni mistrzowie Polski byli najzwyczajniej w świecie zbyt dobrzy.

Rybnickich fanów martwić, a zarazem zastanawiać muszą tegoroczne wyniki Woryny. 23-latek miał być gwarantem dwucyfrowej liczby punktów w ekstralidze, a rzeczywistość jest zupełnie inna. Nie jest on oczywiście jedynym winnym takich, a nie innych wyników „Rekinów” w tym sezonie, ale nie tego oczekiwano po 4. zawodniku mistrzostw Europy TAURON SEC z 2019 roku.

PGG ROW Rybnik – Fogo Unia Leszno 34:56

Rybnik: 9. Vaclav Milik – 3+1 (0,1*,2,0,0), 10. Adrian Miedziński – 7+1 (2,2,1*,2,0), 11. Andrzej Lebiediew – 0 (-,-,-), 12. Siergiej Łogaczow – 3+1 (1,1*,0,-,1), 13. Kacper Woryna – 5 (3,1,1,0,-), 14. Mateusz Tudzież – 1 (1,0,0), 15. Kamil Nowacki – 0 (0,0,0), 16. Robert Lambert – 15 (3,2,3,2,2,3).

Leszno: 1. Emil Sajfutdinow – 12+1 (2,3,3,3,1*), 2. Janusz Kołodziej – 5+1 (0,2*,0,3), 3. Bartosz Smektała – 12+1 (1*,3,3,3,2), 4. Jaimon Lidsey – 9+1 (3,0,2*,1,3), 5. Piotr Pawlicki – 10+1 (2,3,2,1,2*), 6. Dominik Kubera – 4+2 (2*,1,1*), 7. Szymon Szlauderbach – 4 (3,0,1).

Sędziował Michał Sasień.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus