Cudu nie było, Ruch spada

By zachować cień szansy na utrzymanie w elicie, „Niebieskie” musiały pokonać sąsiada z tabeli. Zadania nie wykonały i ostatniej pozycji już nie poprawią.


Gdy zabrzmiała ostatnia syrena i wręczone zostały nagrody dla najlepszych zawodniczek, trener [Vit Teleky] usiadł na ławce i długo się z niej nie podnosił. W samotności przeżywał porażkę swego zespołu, którego pogromcą okazał się jego były klub. To właśnie w Jarosławiu słowacki szkoleniowiec świętował sukcesy; od awansu do superligi do 5. miejsca w ubiegłym sezonie. Nic dziwnego, że na Podkarpaciu jest miło wspominany.

Na 60 minut dzisiejszego popołudnia jego byłe podopieczne zapomniały o sentymentach, bo przyszło im walczyć o swoje. JKS przyjechał z myślą o zwycięstwie, które gwarantowało mu pozostanie w elicie. Zadanie wykonał i już może myśleć o kolejnym sezonie.

– Jeśli w szatni mówi się jedno, a na boisku tego nie realizuje, to trudno myśleć o nawiązaniu wyrównanej walki z tak dobrze zorganizowanym rywalem – podsumował trener Ruchu i to zdanie w zupełności wystarcza za komentarz do spotkania, w którym miejscowe ani razu nie były na prowadzeniu i cały czas musiały gonić rozkręcające się z każdą minutą rywalki.

Niedawne pokonanie przez JKS wyżej notowanej Piotrcovii nie było dziełem przypadku, a „Niebieskie” tym razem nie zagrały z taką werwą i zaciętością, jak w niedzielę z Koszalinem, którego pokonały po karnych.

I „katem” okazała się Sylwia Matuszczyk. Reprezentacyjna kołowa otrzymała 9 podań i wszystkie zamieniła na gole, dokładając do tego 3 trafienia z rzutów karnych. Nic dziwnego, że za 100-procentową skuteczność została MVP spotkania.

– W obronie nie graliśmy tego, co sobie założyliśmy; przede wszystkim brakowało komunikacji i wysokiego wychodzenia pod rywalki. Atak też nie funkcjonował na odpowiednim poziomie – dodawał Teleky, choć jego zawodniczki 29 razy trafiły do siatki.

W ofensywie nie były jednak regularne, a potwierdzeniem tego było 11 minut bez gola z akcji między 9 a 20 minutą. Co prawda później pod tym względem było lepiej, bo dzięki golom Katarzyny Wilczek było 11:15 i 13:17.

Początek drugiej połowy „uciekł” jednak chorzowiankom i choć bardzo się starały, to nie były w stanie dogonić lepiej dysponowanych i silniejszych fizycznie rywalek. Swoje do porażki dołożyły też sędziny z Krakowa. Międzynarodowy duet bliźniaczek popełniał rażące błędy, nie pilnował 30 sekund na rozegranie akcji i nie nałożył kary na Martynę Żukowską, która z bliskiej odległości trafiła w twarz Patrycję Chojnacką.

Na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek w Chorzowie już wiedzą, że „Niebieskie” pozostaną na ostatnim miejscu. Wydaje się, że jedynym ratunkiem dla nich będzie powiększenie superligi, ale konkretów w tej kwestii jeszcze nie ma.

W Koszalinie pierwszej porażki w sezonie – w regulaminowym czasie gry – doznało Zagłębie Lubin, które już w miniony piątek świętowało zdobycie mistrzostwa kraju.


Ruch Chorzów – Eurobud JKS Jarosław 29:37 (14:18)

RUCH: Chojnacka 1, K. Gryczewska, Bednarek – Stokowiec 5, Polańska 5, Wilczek 7, Jasinowska 5, Grabińska, Doktorczyk 1, Kolonko 2, Jaroszewska 2, Sójka, Lipok 1, M. Gryczewska, Kiel. Kary 10 min. Trener Vit TELEKY.

EUROBUD: Szczurek, Ciąćka – Parandii 4, Kozimur 3, Nieściaruk 5, Matuszczyk 12, A. Zimny 4, Pietras, Żukowska 5, Guziewicz 1, Mikosz 3, Doniec, Strózik. Kary 4 min. Trener Reidar MOISTAD.

Sędziowały: Urszula Lesiak i Małgorzata Lidacka (Kraków).