Miedziowy kompleks GieKSy. Cuprum przerwał serię katowiczan

Na mecz Cuprum Lubin – GKS Katowice ci drudzy jechali ze sporymi nadziejami. W ostatnim czasie prezentowali bowiem bardzo wysoką formę, odprawili z kwikiem m.in. Trefl Gdańsk i Aluron Virtu Wartę Zawiercie. Motywacji też im nie brakowało. Przede wszystkim o ostatnich sukcesach włączyli się do walki o awans do play offu, a z kim, jeśli nie z jedną z najsłabszych drużyn w lidze mają zdobywać punkty. Bardzo liczyli też na udany rewanż. W pierwszej rundzie przegrali bowiem z Cuprum i była to jak do tej pory w tym sezonie ich jedyna porażka w hali w Szopienicach.

Mecz początkowo przebiegał po myśli katowiczan. Byli pewni swoich umiejętności i grali bardzo rozważnie oraz konsekwentnie. Rywale też postawili na prostotę. Nie było zatem fajerwerków i efektownych zagrań, przeważało dobre rzemiosło. Rozgrywający rzadko pozwalali sobie nawet na grę ze środkowymi, tzw. krótką. Zwykle wystawiali do skrzydeł. A tam więcej atutów mieli przyjezdni. Skuteczni byli Karol Butryn, Tomas Rousseaux i Gonzalo Quiroga. Po drugiej stronie siatki pewny był tylko Jakub Ziobrowski.

Gospodarze w końcówce ułatwili też rywalom zadanie. Seryjnie zaczęli popełniać błędy. Popsuli trzy zagrywki z rzędu, nie skończyli kilku ataków, a na końcu swoje dołożył libero Jędrzej Gruszczyński, który pomylił się w przyjęciu zagrywki. Błędy okazały się bardzo kosztowne i katowiczanie objęli prowadzenie.

Od drugiego seta nastąpił zwrot. Katowiczanie nagle stanęli. Komenda stracił dokładność, a Rousseaux i Butryn skuteczność. Nie pomogły również zmiana taktyki i zawodników. Za Komendę wszedł Maciej Fijałek. Rezerwowy rozgrywający popisał się kilkoma ryzykownymi akcjami, ale efekt był krótkotrwały. Gospodarze błyskawicznie go rozszyfrowali. Zapisali na swoim koncie kilka bloków, które mocno ich „nakręciły”. Złapali wiatr w żagle. Kapitalnie spisywali się Masahiro Yanagida oraz Luke Smith. Japończyk potężnie zagrywał, zmuszając rywali do błędów, oraz sprytnie atakował. Smith z kolei w bloku był jak mur, którego nie skruszył żaden z katowiczan.

Goście próbowali walczyć. Kilka razy wydawało się nawet, że są w stanie odmienić losy rywalizacji – w drugiej partii zdobyli 5 punktów z rzędu i wyszli na prowadzenie 8:6, w czwartej natomiast wygrywali 7:4 – ale były to tylko chwilowe zrywy. Zabrakło im przede wszystkim skuteczności Butryna. W pierwszym secie grał dobrze, w pozostałych zgasł. Mocno zdeprymowały go bowiem bloki, na które się kilkakrotnie nadział. Do walki równie szybko zniechęcił się też Rousseaux.

 

Cuprum Lubin – GKS Katowice 3:1 (23:25, 25:18, 25:19, 25:19)

LUBIN: Gorzkiewicz (3), Smith (16), Boruch (7), Ziobrowski (23), Yanagida (15), Marcyniak, Gruszczyński (libero) oraz Smoliński (7), Wachnik, Grobelny. Trener Marcelo FRONCKOWIAK.
KATOWICE: Komenda, Rousseaux (13), Krulicki (9), Butryn (13), Quiroga (4), Sobala (4), Mariański (libero) oraz Sobański (4), Kohut, Fijałek, Depowski (6). Trener Piotr GRUSZKA.
Sędziowali Tomasz Flis i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 1063.
Przebieg meczu
I: 7:10, 13:15, 18:20, 23:25.
II: 10:9, 15:12, 20:16, 25:18.
III: 10:8, 15:9, 20:14, 25:19.
IV: 9:10, 15:14, 20:17, 25:19.
Bohater – Masahiro YANAGIDA.

 

Cuprum Lubin – GKS Katowice
Credit: Pawel Andrachiewicz / PressFocus