Czarnowski: Medale weszły mi w krew…

Przeprowadzka z Bełchatowa do Zawiercia to krok w dobrym kierunku, czy też była to konieczność?
Patryk CZARNOWSKI: – To coś nowego, zupełnie nowy krok. Przede wszystkim oceniam to jako przejście do zespołu, który ma bardzo duży potencjał sportowy. A można się było o tym przekonać w ubiegłym sezonie. A do tego zespół słynący z najlepszych kibiców w Polsce. Ponadto jest to zespół, który udowodnił, że trzeba się z nim liczyć nie tylko w Polsce, ale i – mam taką nadzieję – w Europie. W nowym sezonie Aluron zagra bowiem w Pucharze Challenge. A wybierając ten klub miałem na uwadze przede wszystkim to, by się dalej rozwijać pod względem sportowym, być jeszcze lepszym.

W minionych rozgrywkach zawiercianie musieli zrobić na panu duże wrażenie, będąc bardzo blisko awansu do finału play off.
Patryk CZARNOWSKI: – Tak naprawdę to zawiercianie otarli się o ten finał. Kilka punktów zabrakło im w rewanżowym spotkaniu półfinałowym z ZAKSĄ, by ją wyeliminować i sprawić sensację. W tej drużynie można się bić z najlepszymi, walczyć o najwyższe cele. Tymi wszystkimi sprawami kierowałem się, wybierając ofertę klubu. Po drugie, w zespole jest znakomita atmosfera, taka jakiej chyba nie ma w żadnym innym.

Wpływ na wybór Aluronu Virtu Warty miała znajomość z trenerem zawiercian Markiem Lebedewem?
Patryk CZARNOWSKI: – Zgadza się, trener Mark Lebedew jako asystent Roberto Santillego w Jastrzębskim Węglu bardzo mi pomógł. Przechodząc z Olsztyna do Jastrzębia chciałem wykonać krok do przodu i dzięki obu trenerom go zrobiłem. W Jastrzębiu dostałem szansę od Santillego i Lebedewa i myślę, że jej nie zmarnowałem. Teraz spotkam się w Zawierciu z Markiem i bardzo się cieszę w tego powodu. Bardzo sobie cenię jego warsztat pracy.

Poza osobą Marka Lebedewa na ławce trenerskiej, jakich jeszcze argumentów użyli działacze Aluronu Virtu Warty by pana przekonać do transferu?
Patryk CZARNOWSKI: – To bardziej był mój wybór, niż działaczy z Zawiercia. Decydując się na Aluron Virtu Wartę, nie patrzyłem na markę klubu, tylko kolektyw w drużynie. Prawda o klubie z Zawiercia jest taka, że zaszedł tak daleko, bo w zespół tworzył zgrany kolektyw. „Team spirit” to coś czego brakowało w innych zespołach. To jest 60 procent sukcesu, to było przede wszystkim widoczne na boisku.

Zmiany, zmiany, zmiany. Aluron Virtu Warta Zawiercie ma nowego wiceprezesa

W Bełchatowie w ostatnim okresie za dużo pan nie pograł, to nie był pana dobry sezon. Dlaczego tak się stało?
Patryk CZARNOWSKI: – Poprzedni sezon nie ułożył się po mojej myśli, bo kontuzja wykluczyła mnie z gry na długi czas. A jak byłem już całkowicie zdrowy i gotowy do gry, to trener nie zawsze po mnie sięgał. Z kolei wcześniejszy sezon, czyli 2017/18 nie był dla mnie zły, ale jak zmieniła się koncepcja trenera to za wiele nie pograłem.

Aluron Virtu Warta ma wysokie aspiracje, jeśli chodzi o nowy sezon. O co tak naprawdę chcielibyście powalczyć? O medal?
Patryk CZARNOWSKI: – Jak przychodzę do nowego klubu to zawsze z nadziejami na walkę o medal, by zawiesić go sobie na szyi. A tych medali nazbierało się. Teraz też chciałbym coś ugrać, coś konkretnego zdobyć. Po prostu lubię i kocham medale, to weszło mi w krew.

 

Na zdjęciu: Patryk Czarnowski, grając w ZAKSIE cieszył się ze zdobycia mistrzostwa Polski. Czy sukces z sezonu 2015/16 powtórzy w Zawierciu?

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ