Raków Częstochowa. Czas na przełamanie

Choć Stal Mielec zajmuje odległe miejsce w tabeli, a w meczu z Wisłą Kraków przyjęli sześć bramek, tak dla Rakowa może być to ciężkie spotkanie.


Wszystko wskazuje na to, że ekipa spod Jasnej Góry powinna łatwo poradzić sobie z beniaminkiem ekstraklasy. Częstochowianie muszą być jednak czujni. W ostatnich czterech spotkaniach z drużyną z Mielca Raków wygrał tylko jedno z nich.

Częstochowianie na plusie

Bilans spotkań jest na korzyść ekipy spod Jasnej Góry. Na 18 rozegranych meczów Raków zwycięsko wychodził z ośmiu z nich. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym obie drużyny zmierzą się pierwszy raz od 1996 roku. Wtedy w Mielcu padł bezbramkowy remis, choć w tamtym sezonie Raków wygrał ze Stalą przy Limanowskiego. Bramki dla gospodarzy zdobywali Jacek Magiera i Janusz Bodzioch w ostatnich minutach spotkania. Mimo to na cztery ostatnie pojedynki ze Stalą Raków wygrał tylko raz.

– Nie będzie to na pewno łatwe spotkanie. Mamy jednak swoje założenia, na których zamierzamy się skoncentrować podczas niedzielnego meczu. Jeśli będziemy konsekwentnie realizować plan trenera, to na pewno uda nam się wygrać ze Stalą – powiedział przed spotkaniem Maciej Wilusz, obrońca Rakowa.

Dobra seria trwa

Potencjalne zwycięstwo nad ekipą z Mielca byłoby siódmym z rzędu spotkaniem bez porażki ekipy spod Jasnej Góry w ekstraklasie. W niedawnej rozmowie ze „Sportem” trener Rakowa, Marek Papszun mówił, że nad jego zespołem nie ciąży żadna presja. Ich podejście do kolejnych spotkań się nie zmieniło, a ekipa spod Jasnej Góry chce wygrywać. Pokrywa się to z zdaniem samych zawodników.

– Nie tylko kibice oczekują zwycięstw, ale również i my. Staramy się jednak nie patrzeć na to, co udało nam się do tej pory osiągnąć. Podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Chcemy wygrywać i powiększać ten dorobek punktowy. Natomiast jeszcze przyjdzie czas na to, żeby usiąść i skalkulować to wszystko, co udało nam się zdobyć – dodaje Wilusz.

Prawie wszystko zgodnie z planem

Przygotowania do meczu ze Stalą idą zgodnie z planem. Jedyną niewiadomą pozostaje dostępność Marcina Cebuli. W poprzednim tygodniu zawodnika zabrakło w kadrze meczowej. Przed spotkaniem z Górnikiem Zabrze Marek Papszun wspominał, że zawodnik był przeziębiony i nie wiadomo było, czy nie zaraził się koronawirusem. Choć wyniki testów dotarły już zapewne do klubu, tak nadal nie poinformowano, czy faktycznie do zarażenia u Cebuli lub innych zawodników doszło. Można jednak się domyślać, że do takiej sytuacji ostatecznie doszło. W komunikacie przed meczem z Górnikiem stwierdzono, że „Jeżeli zawodnik otrzyma negatywny wynik testu na obecność koronawirusa, otrzyma szansę występu w Zabrzu”. Cebula w tamtym spotkaniu nie wystąpił, co może tylko potwierdzać tezę o zarażeniu skrzydłowego. Jednak nawet w przypadku, gdyby zabrakło go w najbliższym ligowym spotkaniu, tak Raków ma zastępstwo w postaci Ivana Lopeza, który w meczu z Górnikiem zaprezentował się z bardzo dobrej strony zdobywając dwie bramki i mocno przyczyniając się do zwycięstwa ekipy spod Jasnej Góry w Zabrzu.


Fot. Rafał Rusek/PressFocus