Czas ucieka, a dyskusja trwa

 

Kasa dla klubów CLJ, wstrzymanie się z decyzją dotyczącą rozgrywek amatorskich i… zwrócenie uwagi na problem wygasających badań lekarskich. W formie wideokonferencji obradował wczoraj zarząd PZPN.

 

Ponad trzy godziny trwało wczoraj „posiedzenie” zarządu PZPN. Wirtualne, bo odbywające się w formie wideokonferencji, przez co niemające mocy sprawczej i możliwości podejmowania uchwał. Na tapecie było wiele tematów, ustalono m.in. kilka konkretów związanych z piłką juniorską.

Bez płaczu za AMO

Po pierwsze – dobrą wiadomość usłyszały kluby uczestniczące w Centralnej Lidze Juniorów. Opisywaliśmy na naszych łamach, że zostały pominięte przez PZPN w pakiecie pomocowym, a na dodatek związek wstrzymał im wypłatę „startowego” na rundę wiosenną – choć ta zdążyła już ruszyć – w wysokości blisko 19 tys. zł na drużynę.

Wczoraj postanowiono, że środki te zostaną odblokowane i kluby z CLJ będą mogły spożytkować je wedle uznania. Skoro są wydatki, to i cięcia. Zawieszono trwający od kilku lat projekt szkoleniowy „Akademia Młodych Orłów”, prowadzony przez PZPN w porozumieniu z władzami samorządów oraz wojewódzkich ZPN-ów, polegający na cyklicznym organizowaniu konsultacji szkoleniowych dla najzdolniejszych młodych zawodników w poszczególnych rejonach w wieku od 6 do 11 lat.

Przykładając ucho tu i tam, można ze spokojem rzec, że nikt za AMO płakać nie powinien… Odwołano też tradycyjny Turniej Syrenki dla juniorskich reprezentacji narodowych oraz postanowiono, że do końca roku nie będą odbywać się zgrupowania i turnieje juniorskich kadr wojewódzkich.

Trzecioligowe oczekiwanie

Kibiców przede wszystkim zajmuje jednak piłka „większa”, ta w wydaniu seniorskim. Żadna klamka wczoraj nie zapadła. Prezes Zbigniew Boniek deklaruje, że – w myśl zaleceń UEFA – na szczeblu centralnym, od ekstraklasy do drugiej ligi, trzeba zrobić wszystko, by dokończyć sezon na boisku. Nawet w lipcu. Oczekiwanie trwa jednak nie tylko wśród zawodowców, ale też amatorów.

– Dajemy sobie jeszcze chwilę na zastanowienie. 15 kwietnia odbędzie się wideokonferencja szefów wojewódzkich ZPN-ów i tam będziemy dyskutowali, co z ligami od czwartej w dół. Mam nadzieję, że wypracujemy wspólne stanowisko, które zatwierdzi potem uchwała PZPN.

Byłaby to decyzja spójna dla wszystkich 16 związków wojewódzkich. Wszędzie ma być jednakowo. Nie będzie ważne, co myśli jednostka. Jeśli czyjaś opcja przegra w głosowaniu, to pozostanie się do tego podporządkować – tłumaczy Henryk Kula, prezes Śląskiego ZPN i członek zarządu PZPN, który po konsultacji z klubami naszego województwa zdecydował, by forsować wariant z awansami, ale bez spadków.

To jeden z trzech pomysłów, jakie mogą wejść w życie. Dwa pozostałe to zakończenie sezonu bez awansów i spadków, albo też wyłonienie beniaminków i spadkowiczów na podstawie obecnie obowiązujących tabel. – W świetle prawa mamy do tego prawo, bo w rozgrywkach odbyło się już 50 procent meczów – zaznacza Kula.

Nadal nie wiadomo za to, co z trzecią ligą. – Ona znajduje się w zwisie między piłką amatorską a zawodową. Decyzja dotycząca niej będzie powiązana z tym, co wydarzy się w wyższych ligach, pierwszej czy drugiej. Trzecioligowcom pozostanie tak długo czekać, dopóki nie dowiemy się, co ze szczeblem centralnym – przekonuje szef Śląskiego ZPN, który przewodniczy w tym sezonie zmaganiom III grupy trzeciej ligi.

W przyszłym sezonie trzecią ligą zawiadywać już będzie PZPN, a w gestii wojewódzkich związków pozostanie przyznawanie licencji.

Który lekarz to podpisze?

We wczorajszej PZPN-owskiej dyskusji zwrócono uwagę na jeszcze jeden problem: badań lekarskich zawodników, których ważność w wielu przypadkach wygaśnie z końcem czerwca.

Jak zatem ewentualnie grać w lipcu? O ile na szczeblu centralnym to nie problem, bo kluby ekstraklasy, pierwszej i drugiej ligi zobligowane są do posiadania lekarza klubowego, o tyle niżej mamy kłopot. A mówimy przecież nie tylko o seniorach, ale też uczestnikach rozgrywek juniorskich.

– Liczyliśmy to: 539 zespołów, mających średnio 20 zawodników, to ponad 10 tysięcy badań. Gdy trwa epidemia, żaden lekarz nie podpisze takiego dokumentu, a zgodnie z rozporządzeniem ministra sportu i turystyki jest niezbędny, by być dopuszczonym do gry – podkreśla Kula. Wydaje się, że ten wątek to kolejny krok w stronę podjęcia decyzji o przedwczesnym zakończeniu sezonu w ligach od czwartej w dół.

A może i nawet trzeciej, którą wkrótce możemy już określać mianem… ligi międzywojewódzkiej. To pomysł Zbigniewa Bońka dotyczący nowej nomenklatury. Przypomnijmy: ekstraklasa albo I liga, II liga, III liga, liga międzywojewódzka, liga wojewódzka, klasa okręgowa, klasy A, B i C.

Idea ta nie zyskała jednak wśród członków PZPN jednoznacznej aprobaty. Choć prezes deklaruje, ze związek wziąłby na siebie wszystkie obowiązki wynikające z „rebrandingu”, to wszystko wskazuje na to, że projekt ten trafi na półkę. Na razie nadano mu status „do dalszej dyskusji” i zostaje po staremu.

Oszczędźmy sobie kuratorów

Na koniec: creme de la creme, czyli odprysk rządowej ustawy o „tarczy antykryzysowej”, powodującej przedłużenie kadencji prezesów związków sportowych do 30 września 2021. Wybory w PZPN miały się odbyć 27 października, a wcześniej – w „terenie”.

W przypadku Śląskiego ZPN, w 4 z 12 podokręgów wybrano już nowe władze. Walne sprawozdawczo-wyborcze dla całego naszego wojewódzkiego ZPN – Kula potwierdził chęć kandydowania na kolejną kadencję – planowane było na 9 czerwca. I co teraz?

Pandemia powoduje, że wybory są niemożliwe do przeprowadzenia, dlatego w świetle prawa, prezydenci miast-stolic województw musieliby wyznaczać dla ZPN-ów kuratorów. To absurd. Dlatego Zbigniew Boniek apeluje, by ustawę rozszerzyć i ująć w niej związki nie tylko krajowe, ale też wojewódzkie.

 

Na zdjęciu: Kluby po wczorajszej wideokonferencji PZPN wiedzą jedno: trzeba czekać. Zarówno te I-ligowe – np. olsztyński Stomil – jak i III-ligowe, czyli chorzowski Ruch.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus