Czasem trzeba prościej

Przy naszym udziale zakończy się żywot Stadionu Ludowego i mam nadzieję, że dla Zagłębia nie będą to miłe wspomnienia – mówi Rafał Niziołek, pomocnik drużyny z Opola.


W szatni Odry podczas zimowego okresu przygotowawczego rozmawiało się o meczu z Zagłębiem Sosnowiec i zastanawiano, czy drużynie będzie dane zagrać już na nowym stadionie. – Trochę tym w okresie przygotowawczym żyliśmy. Chcieliśmy zagrać na pięknym stadionie, przy dużej liczbie kibiców, ale, niestety, w Sosnowcu postanowiono inaczej. Przy naszym udziale zakończy się żywot Stadionu Ludowego i mam nadzieję, że dla Zagłębia nie będą to miłe wspomnienia, bo wywalczymy 3 punkty, zamkniemy ten obiekt jego porażką. Akurat tam zwykle dobrze nam się grało, nie przegrywaliśmy, ten teren nam leży – mówi Rafał Niziołek, pomocnik Odry.

Istotny punkt

Opolanie, plasujący się w strefie spadkowej, zaczęli wiosnę od bezbramkowego remisu w Bielsku-Białej, po którym można było powiedzieć, że wynik uzyskany z Podbeskidziem był lepszy niż gra. – Z jednej strony fajnie, że w końcu zagraliśmy na zero i z tyłu jest czyste konto. Patrząc jednak na obraz gry, to wiadomo: Podbeskidzie nas zdominowało, mamy wiele do poprawy. Zamierzaliśmy od początku postraszyć trochę Podbeskidzie wyjściem do pressingu, ale rywal był tego dnia naprawdę dobrze dysponowany.

Nie chcę nas usprawiedliwiać, lecz pamiętajmy, że był to tak naprawdę nasz pierwszy kontakt z naturalną nawierzchnią. Zwłaszcza w początkowych fragmentach mieliśmy problem z utrzymaniem się przy piłce, notowaliśmy szybkie straty. Bielszczan to napędzało, grali w przodzie kombinacyjnie. Widać, że to zespół, który na pewno aspiruje co najmniej do baraży. Cieszymy się, że nie zaczynamy porażką. Teraz przed nami kolejne cztery wyjazdy, ten pierwszy punkt jest bardzo, bardzo istotny – podkreśla Niziołek.

Zacząć serię

Odra rozpoczyna rok pięcioma wyjazdami, łącznie wiosną zaliczy aż 10, co z pewnością nie poprawia jej położenia w kontekście walki o utrzymanie. – Nie zastanawialiśmy się nad tym, a po prostu przyjęliśmy do wiadomości, ile wyjazdów mamy przed sobą. Jesień pokazała, że nasze boisko też nie do końca było naszym atutem. Nie demonizujemy tego. Teraz na pewno ruszamy na tereny bardzo mocne, na mecze bardzo ważne dla nas. Sosnowiec, Sandecja, Resovia… To rywale, którzy kręcą się w naszych rejonach tabeli. A do tego było mocne Podbeskidzie i będzie mocna Wisła. Z pewnością przywiezienie z każdego z tych meczów choćby po 1 punkcie byłoby dobrą zaliczką. Z Bielska wyszło, mam nadzieję, że w Sosnowcu to pociągniemy, zapoczątkujemy serię bez porażki i będziemy się pięli, a miejsce spadkowe trochę się od nas oddali – przyznaje środkowy pomocnik niebiesko-czerwonych.

Bez kombinacji

Kibice w Opolu liczą, że efekty przyniosą metody trenera Adama Noconia, znanego z tego, że potrafi uszczelnić defensywę. Odra nadal ma na koncie najwięcej straconych bramek spośród wszystkich pierwszoligowców.

– Przeszliśmy do nieco prostszych środków. Nie kombinujemy, wykonujemy proste schematy, a one są w piłce nożnej bardzo istotne. Teraz, w naszej sytuacji, jakieś różne kombinacje niekoniecznie mogłyby przynieść efekt. Kiedyś ryzykowaliśmy pod własnym polem karnym więcej. Teraz, w naszym położeniu, nie możemy sobie pozwalać na jakieś głupie straty. Ich było jesienią na tyle dużo, że już wystarczy.

Musimy trochę uprościć grę. Na pewno nie jest tak, że trenera Noconia interesuje tylko defensywa. Jasne – sam był kiedyś obrońcą, zwraca sporą uwagę, jak zachowuje się linia obrony i cały zespół w fazie bronienia, ale sądzę, że poprawiliśmy też w przerwie zimowej sporo elementów w grze ofensywnej. Przejmując inicjatywę, też jesteśmy w stanie pokazać, że stanowimy drużynę potrafiącą grać kombinacyjnie. Dlatego liczę, że trochę jakości wkrótce też zaprezentujemy – mówi Rafał Niziołek.


Na zdjęciu: Rafał Niziołek ma nadzieję, że opolanie „pomogą” Zagłębiu z przytupem zamknąć Stadion Ludowy.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus