Czecha Jastrzębie polubiło

Kibice „pomarańczowych” nie tęsknią za Stephene’m Boyerem. Bo godnie zastępuje go Jan Hadrava, który momentami gra nawet lepiej od Francuza.


Jan Hadrava, to postać w Plus Lidze świetnie znana. W latach 2016-20 czeski atakujący bronił barw Indykpolu AZS-u Olsztyn i był jednym z czołowych zawodników tej drużyny. W maju 2020 roku pochodzący z Rokycan nieopodal Pilzna siatkarz otrzymał propozycję tej z kategorii nie do odrzucenia. Zgłosił się po niego jeden z najlepszych klubów Europy, czyli Cucine Lube Civitanova.

W kadrze tego zespołu Hadrava był przede wszystkim zmiennikiem Luksemburczyka polskiego pochodzenia, Kamila Rychlickiego, ale nic nie odbierze mu tego, że wraz z drużyną ze środkowych Włoch wygrał ligowe rozgrywki, a także zdobył Coppa Italia.

Jeszcze w trakcie trwania poprzedniego sezonu pojawiały się spekulacje, że na rozgrywki 2021/22 sympatyczny siatkarz z Czech powróci do Plus Ligi, bo jego usługami zainteresowany jest Jastrzębski Węgiel. I tak też się stało. 30-latek został zawodnikiem mistrza Polski i powiedział, że… spełniło się jego marzenie.

– Wiedziałem od zawsze, że Jastrzębie jest mocnym, bardzo dobrze zorganizowanym klubem. Ponadto z Jastrzębia-Zdroju jest bardzo blisko do Czech – mówił w czerwcu, tuż po podpisaniu umowy, atakujący „pomarańczowych”. Hadrava związał się z mistrzem Polski roczną umową z możliwością przedłużenia.

W momencie podpisywaniu kontraktu doskonale wiedział, że przychodzi „na drugiego” atakującego, bo wcześniej Jastrzębski Węgiel ogłosił zakontraktowanie Stephene’a Boyera. I rzeczywiście od początku sezonu to zawodnik z Francji był podstawowym graczem JW. Czech dawał jednak bardzo dobre, zadaniowe zmiany. Widać było, że jest w formie i czasami kibice Jastrzębskiego Węgla żałowali, że trener Andrea Gardini nie daje mu szans na to, by pograł dłużej. Boyer raczej bowiem nie zachwycał. Na pewno po mistrzu olimpijskim z Tokio oczekiwano w Jastrzębiu-Zdroju więcej.

I wówczas wydarzyło się coś, czego nikt nie mógł przewidzieć. Podczas wykonywania codziennych czynności Stephene Boyer doznał złamania kości śródręcza, a po kilku dniach okazało się, że konieczna będzie operacja. Wszystko miało miejsce tuż przed wyjazdowym meczem z GKS-em Katowice, w którym Jan Hadrava po raz pierwszy w sezonie pojawił się w wyjściowym składzie.

Zdobył 15 punktów i uznano go MVP spotkania. Kolejną statuetkę zdobył za spotkanie przeciwko swojemu byłemu klubowi. W Olsztynie uzbierał aż 21 „oczek”, a po 15 punktów zdobywał w starciach z Cuprum Lubin i Czarnymi Radom. Odkąd Hadrava zaczął grać pełne spotkania w barwach JW, to zdobywa średnio ponad 14 punktów na mecz. Niemal dokładnie tyle samo, ile zdobywał Boyer od początku sezonu.

Oczywiście dla dobra zespołu byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby Andrea Gardini miał do dyspozycji obu swoich atakujących, ale trzeba przyznać, że jastrzębscy kibice wcale za Stephene’m Boyerem nie tęsknią. Mało tego. Można odnieść wrażenie, że bardziej lubią Jana Hadravę. Jak obecnie wygląda sytuacja z francuskim atakującym? Na początku grudnia mistrz olimpijski przeszedł w Bordeaux zabieg zespolenia kości śródręcza i wrócił już do Jastrzębia-Zdroju.

Niemniej jednak jeszcze przez co najmniej kilka tygodni „pomarańczowi” będą musieli sobie radzić bez tego zawodnika. Czy trener Gardini ma jakąś alternatywę wśród atakujących? Na wypadek gdyby, odpukać, coś stało się z Janem Hadravą? W szerokiej kadrze JW znajduje się 17-letni atakujący, Dominik Rakowski, ale bardzo trudno jest się spodziewać, że gracz ten wskoczy do zespołu plusligowego i może być zmiennikiem Czecha. W razie czarnego scenariusza na nowej pozycji zagra najprawdopodobniej Rafał Szymura, czyli nominalny przyjmujący.


Fot. Tomasz Kudala/PressFocus