Czekają 46 lat

„Niebiescy” kończą świetny dla siebie rok dwoma wyjazdami. Ostatnie konfrontacje w Tychach nie układały im się.


To już 46 lat, odkąd Ruch odniósł swoje ostatnie zwycięstwo w Tychach, czyli mieście, w którym – jak wspomina Piotr Zawadzki, kierownik Tyskiej Galerii Sportu i autor książki „GKS wicemistrzem jest” – od zawsze był traktowany priorytetowo.

Najbardziej pamiętny

W 1971 roku to z Ruchem rozegrano jeden z pierwszych meczów po założeniu GKS-u (0:5). To Ruch miał sporo kibiców wśród przyjezdnych, którzy zamieszkali Tychy. To Ruch króluje w ościennych gminach – Bieruń, Mikołów, Pszczyna – na których siłą rzeczy frekwencję na swym nowoczesnym stadionie chciałby dziś również opierać GKS. To Ruch przeplata się w piłkarskich CV postaci bardzo ważnych dla GKS-u, ale i chorzowskiego futbolu – jak Edward Herman, Marian Piechaczek, Krzysztof Bizacki, Albin Wira.

To z Ruchem rozegrano jeden z najbardziej pamiętnych meczów w historii tyskiej piłki – 31 marca 1976, gdy oba zespoły walczyły o mistrzostwo Polski, w obecności 25 tysięcy widzów (najwyższa frekwencja w tyskich dziejach), „Niebiescy” wygrali 1:0 po bramce Józefa Kopicery. Tytuł po niesamowitym finiszu zgarnęła Stal Mielec, Ruch skończył czwarty – za plecami nie tylko tyszan, ale jeszcze Wisły Kraków, a potem w Tychach już nie wygrał. Bezbramkowo zremisował tam w lidze i (pierwszej edycji!) Pucharu Ligi, w 1977 roku, kiedy GKS po raz ostatni występował w ekstraklasie.

W sierpniu 1996 uległ Sokołowi 1:2 (gole Bogdana Pruska, Roberta Wilka i Mirosława Bąka), choć w Tychach utożsamiano się z tym średnio, bo mowa o czasach fuzji z klubem z Pniew, który w tamtym sezonie padł. Dlatego gdy w Wielką Sobotę 2018 GKS wygrał przy Edukacji 2:0 po bramkach Edgara Bernhardta i Łukasza Grzeszczyka, obwieszczono, że to pierwsze, historyczne zwycięstwo tyszan z Ruchem.

Bałkańska impreza

Tamten mecz sprzed 4,5 roku odbił się w Chorzowie sporym echem. Po porażce strata Ruchu do miejsca nie tyle bezpiecznego, co barażowego, wynosiła już 10 punktów i stawało się jasne, że jest nie do odrobienia; że uniknięcie pierwszego w dziejach spadku na trzeci poziom rozgrywkowy to jak misja niemożliwa. Niedługo po meczu kibice znaleźli w internecie zdjęcia dwóch piłkarzy, Chorwata Vilima Posinkovicia i Bośniaka Bojana Markovicia z imprezy. Alkohol, tańce, papierosy, szisza… Marković jeszcze od klubu karę finansową i drugą szansę, kontrakt z Posinkoviciem rozwiązano.

– Po przegranym meczu wstyd mi było iść nawet do sklepu czy powiedzieć sąsiadowi „dzień dobry”, a co dopiero imprezować – stwierdził trener [Juan Ramon Rocha], by samemu… dwa dni później stracić pracę przy Cichej. Zastąpił go Dariusz Fornalak, w debiucie bezbramkowo zremisował z Olimpią Grudziądz, ale cudu nie dokonał i spadł z Ruchem do II ligi.

Szansa na lidera

Dziś Ruch zawita do Tychów jako beniaminek. Jako spółka z rozproszonym, a nie miejskim akcjonariatem. Jako klub z biedniejszego miasta. Nieposiadający nowego stadionu. Ale plasujący się w tabeli dużo wyżej i – wraz z Podbeskidziem – mogący pochwalić się najmniejszą liczbą porażek na wyjazdach. Ruch wracał na tarczy jedynie z Łodzi, nikt w delegacjach nie tracił rzadziej goli (7). To korzystna statystyka, zważywszy, że niezwykle udany dla siebie rok drużyna kończy dwoma wyjazdami (za tydzień zagra w Bełchatowie ze Skrą Częstochowa), mając nawet teoretyczne szanse na przezimowanie w fotelu lidera.

Chorzowianie chcą pójść za ciosem po derbowej wygranej z katowicką GieKSą. W Tychach zagrają bez Macieja Sadloka, który pauzuje za cztery żółte kartki. Na „lewym środku” obrony powinien zastąpić go lewonożny Remigiusz Szywacz, który w 2017 roku występował przy Edukacji 7. Dużo barwniejszą kartę zapisał tam Jakub Piątek, rozgrywając… 99 meczów, a latem przenosząc się na Cichą i mając status podstawowego środkowego pomocnika.



Na zdjęciu: Łukasz Janoszka i spółka wygrywali już tej jesieni derbowe klasyki z GieKSą czy Zagłębiem Sosnowiec. Jak będzie tym razem?
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus