Czekają cztery lata…

Piłkarze Śląska Wrocław nie zdołali przerwać złej passy w meczach z Lechią Gdańsk. Nie wygrali żadnego z ostatnich 9. meczów!


Wyprawa do Trójmiasta była dla piłkarzy Śląska dużym wyzwaniem, bo od prawie czterech lat nie wygrali oni z Lechią meczu ligowego. Po raz ostatni wrocławianie pokonali biało-zielonych 30 kwietnia 2018 roku. Wygrali wtedy na Pilczycach 3:1 dzięki dwóm bramkom Jakuba Koseckiego i jednym trafieniu Marcina Robaka, autorem honorowego gola dla gdańszczan był Sławomir Peszko. Na ławce Śląska siedział wówczas trener Tadeusz Pawłowski.

W kolejnych ośmiu spotkaniach ligowych przeciwko Lechii zielono-biało-czerwoni zanotowali pięć remisów oraz ponieśli trzy porażki. Byli bliscy przełamania tej złej passy w rundzie jesiennej bieżącego sezonu. Na własnym boisku od 33. minuty Śląsk prowadził 1:0 (gola strzelił Dino Sztiglec), a wygraną wypuścił z rąk w 95 minucie meczu, gdy Michała Szromnika pokonał Tomasz Makowski.

Dzisiaj gdańszczanie od pierwszego gwizdka arbitra mieli inicjatywę. W 14 minucie Flavio Paixao był bliski szczęścia, lecz efektowna parada Szromnika uchroniła gości przed stratą gola. Dziewięć minut później nie było już apelacji – Ilkay Durmus zacentrował z rzutu rożnego, jego dośrodkowanie przedłużył głową Mario Malocza, a pozostawiony bez opieki niespełna 20-letni Jakub Kałuziński w pozycji „bocian w przysiadzie” głową wpakował futbolówkę do bramki rywali. Wrocławianie dopiero w 45 minucie sprawili kłopot Duszanowi Kuciakowi, ale słowacki golkiper, z trudem, bo z trudem, ale odbił piłkę po kąśliwym strzale Fabiana Piaseckiego.

W 49 minucie gościom dopisało szczęście. Najpierw Szromnik obronił płaski strzał Conrado z ostrego kąta, a po chwili po główce Josepha Ceesaya piłka odbiła się od poprzeczki! Nie minęła godzina gry, gdy gospodarze podwoili zaliczkę. Z rzutu wolnego – blisko narożnej chorągiewki – centrował Durmus, żaden z piłkarzy Śląska nie przeciął lotu futbolówki i Michał Nalepa z najbliższej odległości posłał ją do siatki.

Wrocławianie ocknęli się dopiero w końcówce spotkania. Po dośrodkowaniu Dennisa Jastrzembskiego z lewej flanki Caye Quintana dostawił nogę i trafił piłką w słupek! Minutę później zza pola karnego strzelał Marcel Zylla i Duszan Kuciak z trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką. W 78 minucie Jastrzembski – mimo wściekłego pościgu Maloczy – znalazł się w sytuacji sam na sam z Kuciakiem, ale słowacki bramkarz wygrał ten pojedynek. W 89 minucie Łukasz Zwoliński mógł pogrążyć ostatecznie rywali, ale Szromnik odbił piłkę nogą po strzale napastnika Lechii.

Śląsk poniósł czwartą porażkę z rzędu (trzy w grudniu ubiegłego roku), a trener Jacek Magiera przekonał się, jaką wartość dla jego zespołu przedstawia Erik Exposito.

Lechia Gdańsk – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)

1:0 – Kałuziński, 23 min (głową, asysta Malocza), 2:0 – Nalepa, 57 min (asysta Durmus),

LECHIA: Kuciak – Stec, Nalepa, Malocza, Conrado – Ceesay (81. Koperski), Kubicki, Kałuziński (76. Biegański), Gajos (76. Terrazzino), Durmus (87. Pietrzak) – F. Paixao (87. Zwoliński). Trener Tomasz KACZMAREK. Rezerwowi: Buchalik, Tobers, Kryeziu, Clemens.

ŚLĄSK: Szromnik – Bejger, Golla, Verdasca – Janasik (82. Iskra), Lewkot (64. Mączyński), Schwarz, Sztiglec (64. Zylla) – Pich (64. Quintana), Jastrzembski – Piasecki (82. Łyszczarz). Trener Jacek MAGIERA. Rezerwowi: Putnocky, Gretarsson, Garcia, Sobota.

Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Asystenci: Marcin Boniek (Bydgoszcz) i Jakub Winkler (Toruń). Widzów: 6431. Czas gry: 97 min (48+49). Żółte kartki: Terrazzino (90. faul) – Lewkot (45+3. faul), Mączyński (85. faul).


Na zdjęciu: Spotkanie w Gdańsku było zacięte, nikt nie odstawiał nogi. Tu o piłkę walczą Robert Pich (z lewej) i Ilkay Durmus.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus