Czekali długie 10 lat

Derby, niezależnie od klasy rozgrywkowej, zwykle wyzwalają dodatkowe pokłady energii. Nie inaczej było w dawno nieoglądanej konfrontacji drużyn z Łazisk Górnych i Mikołowa.


Choć oba stadiony oddalone są od siebie o 4 kilometry, to AKS i Polonia na oficjalną konfrontację musiały czekać od maja 2010 roku. W związku z tym, że przez tę dekadę oba kluby występowały na różnych poziomach rozgrywkowych, spotykały się tylko przy okazji sparingów, a te – jak wiadomo – wielkich emocji nie wzbudzają.

Filmowe gole

No i sympatycy obu klubów wreszcie doczekali się meczu o punkty, a właściwie derbów powiatu mikołowskiego. Na takie wydarzenia dodatkowa mobilizacja jest niepotrzebna. Wystarczyło spojrzeć na trybuny stadionu Polonii, by dojść do wniosku, że faktycznie ma się do czynienia z czymś wyjątkowym. Zasiadło na nich 400 widzów, a wśród nich przedstawiciele samorządów obu miast, starosta mikołowski Mirosław Duży, a także byli zawodnicy obu klubów. We wspomnianym meczu sprzed 10 lat zmierzająca po awans do III ligi Polonia urządziła sobie trening strzelecki, wygrywając 8:0. Pewnie żaden z jej sympatyków nie liczył na powtórkę tego rezultatu, ale wielu spodziewało się 6. w tym sezonie i 4. u siebie zwycięstwa. Pierwsza połowa potoczyła się po ich myśli, a jedną z kilku sytuacji na gola „do szatni” zamienił Kamil Uniejewski, korzystając z zagrania Ireneusza Badury. Ci, którzy liczyli, że po zmianie stron poloniści pójdą za ciosem, srodze się zawiedli. Choć gospodarze wypracowali kilka okazji na podwyższenie prowadzenia, to zawodziła ich precyzja. Konsekwentnie grający mikołowianie wywalczyli rzut karny, którego na wyrównującego gola zamienił Mateusz Sikora, a w końcowych minutach z dobrej strony pokazał się 19-letni Mateusz Bąk, który dwoma filmowymi wręcz uderzeniami zapewnił gościom zwycięstwo 3:1.

Śmiało w górę

Tym samym seria siedmiu meczów bez porażki, jaką mogła się pochwalić drużyna prowadzona przez Marka Mazura, została przerwana, z kolei AKS – dzięki zdobytym punktom – znacznie poprawił swoją pozycję w tabelo grupy I. Warto zaznaczyć, że odkąd zespół ten przejął Tomasz Wolak, który z początkiem września zastąpił Marcina Molka, zespół nie zaznał goryczy porażki. Szkoleniowiec znany z długoletniej pracy w GKS-ie Tychy, gdzie asystował wielu trenerom, nie potrzebował zbyt wiele czasu, by tchnąć w zawodników nowego ducha. O ile w sześciu pierwszych kolejkach mikołowianie zdobyli zaledwie 2 punkty i jedną bramkę, o tyle w czterech ostatnich meczach wywalczyli 8 punktów (dwa zwycięstwa i dwa remisy), strzelając 5 goli, z czego 3 w niedzielnych derbach powiatu.

– Chcąc dobić się od dna tabeli, przede wszystkim musimy poprawić defensywę. Jeżeli znacznie lepiej funkcjonować, zawodnicy odpowiedzialni za zdobywanie bramek nabiorą więcej pewności siebie. Ci chłopcy naprawdę potrafią grać w piłkę i liczę, że powoli będziemy wychodzić z dołka – mówił nam trener Wolak po pierwszym wygranym 2:0 meczu w Myszkowie i dziś może lekko odetchnąć, bo jego ekipa zajmuje 12. miejsce i śmiało może zacząć zerkać w górne rejony tabeli. Wygraną w Łaziskach Górnych AKS będzie chciał „potwierdzić” dobrą postawą przeciwko Szombierkom Bytom, które podejmie w najbliższą sobotę.


Czytaj jeszcze: Sterowani głosem

Miesiąc prawdy

Polonia natomiast, która – jak nas poinformował Jerzy Janecki, długoletni kronikarz klubu – w derbowych konfrontacjach nadal jest na plusie (8 wygranych, 6 remisów, 7 porażek; bramki 44:33), chcąc utrzymać 4. pozycję w tabeli, będzie musiała wrócić na zwycięski szlak. Jeśli nie poprawi gry, to będzie miała trudno, a październik będzie dla niej miesiącem prawdy, bo zmierzy się kolejno z Unią Kosztowy (lider), Unią Dąbrowa Górnicza (5. miejsce i również 17 pkt), Rakowem II Częstochowa (3. miejsce) i na koniec z Wartą Zawiercie (wicelider). Mecze te dadzą odpowiedź na pytanie, o co drużyna z Łazisk powalczy w tym sezonie.


Na zdjęciu: Trener Tomasz Wolak poukładał grę drużyny z Mikołowa, wyciągając ją z dołu tabeli.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus