Wszystko od nowa

Zabrzanie są na ostatniej prostej przygotowań do sobotniego meczu z ŁKS.


W Łodzi z beniaminkiem „górnicy” mieli zagrać 13 marca w piątek. Zdecydowali się jednak nie jechać na to spotkanie. To w dużej mierze ich postawa zdecydowała o tym, że władze ligowe zdecydowały się o zawieszeniu rozgrywek, których restart już w piątek.

Badania i treningi

Na razie jednak jeszcze treningi i druga seria testów na obecność koronawirusa. Pierwsze badania odbyły się na początku miesiąca, kiedy piłkarze zaczynali treningi w grupach.

Kolejne testy odbywają się teraz. Sztab szkoleniowy oraz zawodnicy zostali podzieleni na kilkuosobowe grupy, tak by w odpowiednich odstępach czasowych i w bezpieczny sposób poddać się badaniom. Wszystko, jak kilka tygodni temu, zostały przeprowadzone bardzo sprawnie.

Zawodnicy Górnika nie trenują już tak intensywnie, jak było to wcześniej, ale praca wre. W sobotę rozegrali na głównej płycie wewnętrzny sparing, a od wtorku ponownie trenują razem. W zespole widać mobilizację przed starciem z beniaminkiem.

– Bardzo cieszymy się z powrotu już nie tyle do treningów, ale rozgrywania meczów. Ponad dwa miesiące bez piłki i rywalizacji to był ciężki okres – podkreśla Paweł Bochniewicz, środkowy obrońca Górnika.

Ligowcy mają za sobą kolejne, po zimowych, przygotowania za sobą. Przed wznowieniem rozgrywek, jak w wielu innych drużynach, jest jednak wielka niewiadoma.

– Nie do końca wiemy, czego spodziewać się po innych drużynach. Być może te, które przed wybuchem epidemii były w dołku teraz mogą wyskoczyć z formą lub na odwrót. Pod tym względem możemy mówić o nowym starcie – mówi w rozmowie z oficjalną stroną Górnika jeden z filarów obrony zabrzan.

Mają lekki bigos

Przed ligowymi zawodnikami sporo grania. Jedna kolejka w maju, potem aż sześć w czerwcu i cztery gry w lipcu. Sezon potrwa do 19.07. – W tym momencie bardzo ważna jest dobra regeneracja po treningach. Musimy się mocno trzymać wszystkich wytycznych, które otrzymujemy od trenerów.

To niezwykle istotne po tak długiej przerwie i trzytygodniowych przygotowaniach. Przed nami półtorej miesiąca samej gry, więc wspomniana regeneracja będzie robić sporą różnicę– uważa Bochniewicz, który grał już w kilku klubach, także zagranicznych.

Teraz jednak wszyscy myślą o starciu z ŁKS, gdzie przecież od dwóch tygodni jest nowy trener, Wojciech Stawowy. – Ciężko jest cokolwiek powiedzieć po takiej przerwie, a już w szczególności w przypadku klubów, w których zaszły zmiany. Jak wiemy w ŁKS-ie jest nowy trener.

To zawsze niewiadoma. Trzeba będzie się z tym zmierzyć. Tradycyjnie najważniejsza będzie nasza forma. Mamy teraz taki lekki bigos. Koncentrujemy się na różnych aspektach. Jest dużo piłki, ale również aspektów fizycznych.


Czytaj też: Jeszcze nie pokazał na co go stać


Mamy również rozpisanych sporo zajęć indywidualnych i biegowych, które realizujemy popołudniami. Staramy się nadgonić czas i przez te ostatnie trzy tygodnie najlepiej przygotować się do restartu ligi – podkreśla Bochniewicz.

Piłkarze żałują przede wszystkim jednego, że przyjdzie im grać przy pustych trybunach. – Trudno jest mi to sobie wyobrazić. Mecz na przykład z Legią przy pustych trybunach brzmi, szczególnie u nas, dość abstrakcyjnie.

U siebie byliśmy bardzo mocni, a bardzo duży wpływ mieli na to nasi kibice. Jak każdy ubolewam nad tym, że ich zabraknie. Piłka nożna jest dla fanów. Musimy jednak ten okres przetrwać i wierzę, że wkrótce będzie dobrze – ma nadzieje „Bochen”.

Na zdjęciu: Piłkarze Górnika przeszli badania na obecność koronawirusa.

Fot. gornikzabrze.pl