Czerkawski: Kolejki do prezesury nie będzie

Czy kiedykolwiek przewidywałeś, że nasz hokej znajdzie się w tak trudnej sytuacji? Sportowej, materialnej, organizacyjnej…
Mariusz CZERKAWSKI: – Pracowaliśmy na to solidnie przez wiele lat, więc teraz zbieramy tego efekty. Mówię to oczywiście z ironią, ale tak niestety było. Nasze środowisko miało pecha od wyboru na prezesa PZHL Piotra Hałasika. To wówczas zaczął się impas. Mogliśmy to przerwać, bo i ja sam, i moja grupa współpracowników byliśmy przygotowani na wejście do związku. Ale stery rządów przejął Dawid Chwałka. Potem, w perspektywie kolejnych wyborów, wzmocnił swoją pozycję, zapraszając do współpracy posła Marka Matuszewskiego. Wydawało się, że idzie to we właściwym kierunku. Okazało się, że nie, i że niewłaściwie były wydawane pieniądze.

Podejrzewam, że ówczesny prezes był przekonany, że prędzej czy później tę dziurę finansową zasypie. Tak się nie stało. Wówczas Towarzystwo Olimpijczyków, z aktywnie działającym Waldkiem Klisiakiem, zgłosiło chęć włączenia się w pracę związku. Ale nie zostało zaproszone. Nikt nie chciał ustąpić, nikomu nawet nie przeszło przez myśl, by podać się do dymisji czy też rozpisać nowe wybory. Jakiś czas temu odpowiedzialność za hokej wziął na siebie – w roli prezesa – Mirosław Minkina. Oczywiście, życzę mu oraz jego ludziom powodzenia, podobnie chyba jak całe środowisko, bo przecież wszyscy chcemy, by nasza dyscyplina wyszła z tej zapaści. Choć już teraz śmiem twierdzić, że za dwa lata, podczas kolejnych wyborów, długiej kolejki do stanowiska prezesa nie będzie. Ale to tylko takie moje przypuszczenia.

Nie zamierzasz, jak wnioskuję z tej wypowiedzi, aktywnie działać dla dyscypliny?
Mariusz CZERKAWSKI: – Ależ przecież cały czas się w niej udzielam, jestem przy hokeju, uczestniczę w różnych akcjach promocyjnych. Organizujemy Czerkawski Cup dla 10-latków czy konkurs „Mistrzowie białych Orlików”. Niestety, moja osoba nie sprawi, że jedna czy druga firma państwowa podpisze umowę sponsorską ze związkiem, bo przecież sztab ludzi z marketingu przeanalizuje hokej pod względem sportowym, medialnym. I wówczas okaże się, że z gier zespołowych jesteśmy na szarym końcu. Wielu byłych hokeistów chętnie by się włączyło do pracy, by uzdrowić hokej. Trzeba ich jednak zaprosić i zachęcić do działania. I może wówczas będziemy mogli mówić o efektach. To jednak program na lata. Na tę chwilę nad PZHL wisi wielomilionowy dług.

A reprezentacja przegrywa mecz z Rumunią.
Mariusz CZERKAWSKI: – Nie spodziewałem się takiej wiadomości. To tylko dowodzi, jak Europa stara się iść do przodu i że wszyscy mają opracowane systemy, które skrzętnie realizują. A w Polsce? Cóż, mam nadzieję, że ludzie decydujący o sportowych budżetach pomogą hokejowi wspiąć nieco wyżej. Najpierw trzeba wskoczyć do czołowej „20”, potem do „16”… Należy być cierpliwym… A w tej kadencji najpierw trzeba zminimalizować dziurę budżetową.

Z oceną reprezentacji wstrzymajmy się do zakończenia mistrzostw świata Dywizji IB, ale zasadne jest pytanie o to, jak postrzegasz pracę trenera Tomasza Valtonena?
Mariusz CZERKAWSKI: – Nie ma łatwego zadania, ale stara się wytworzyć odpowiednią atmosferę wokół kadry. Obserwowałem listopadowy turniej EIHC w Gdańsku i byłem zbudowany postawą młodych hokeistów. Tomek solidnie podchodzi do swoich obowiązków, bardzo się stara… Jestem przekonany, że potrafi zmobilizować wszystkich najlepszych, a reprezentacja awansuje o szczebel wyżej. Innego rozwiązania sobie nie wyobrażam.

Śledzisz rozgrywki ligowe. Jakie wnioski można wysnuć z obserwacji dotychczasowych meczów?
Mariusz CZERKAWSKI: – To śledzenie jest utrudnione, telewizyjnych transmisji z meczów ligowych nie ma bowiem za dużo. Ale staram się być na bieżąco z wynikami i wszelkiego rodzaju informacjami. Liga, w moim przekonaniu, jest zbyt szeroka, a to nie sprzyja podnoszeniu poziomu. Rozumiem doskonale, że związek szuka dochodów, dlatego też rozdaje „dzikie karty” uprawniające do gry w ekstraklasie. Moim zdaniem na najwyższym szczeblu rozgrywek powinni być najlepsi, choć jednocześnie trzeba budować silne zaplecze, które będzie swoimi zawodnikami zasilało ekstraligę. Od wielu lat się o tym mówi, ale nic w tej kwestii się nie robi. Podniesienie poziomu ligowych zmagań jest niezbędne, byśmy mogli potem mówić o postępie reprezentacji.

Czekamy na play off. Czy masz jakieś prognozy z nim związane?
Mariusz CZERKAWSKI: – Play off to wiele bitew. By awansować do kolejnej rundy, trzeba odnieść cztery zwycięstwa, a to już nie jest dziełem przypadku, z którym mamy czasem do czynienia w sezonie regularnym. A przechodząc na grunt szczegółów – Katowice wyprzedziły Tychy o punkt i stworzyły sobie pewien komfort psychiczny. Moim zdaniem taki finał jest wielce prawdopodobny, ale trudno skreślać inne drużyny, które – jak było widać – są nastawione na walkę, również o najwyższe cele. Myślę, że ta część rozgrywek dostarczy nam sporo emocji i ciekawych meczów.

 

Na zdjęciu: Dwa najlepsze zespoły sezonu zasadniczego – GKS Tychy i Tauron GKS Katowice – są typowane do finału, ale trzeba okazać wyższość w dwóch wcześniejszych rundach.