Czerwiński z kolegami może grać bez końca

Już dziś można śmiało stwierdzić, że pozyskanie Jakuba Czerwińskiego to jeden z najlepszych transferów śląskiego klubu w ostatnich latach. Nie dość, że indywidualnie Czerwiński prezentuje się bardzo dobrze, to lepiej spisuje się też cały blok defensywny gliwiczan.

 

Suma nieszczęść

Ktoś złośliwie mógłby powiedzieć, że w październiku tego widać nie było, bo Piast miał kłopoty z odniesieniem setnego zwycięstwa w ekstraklasie, a punkty gubił na własne życzenie, tracąc gole w końcówkach spotkań. Tak było m.in. w Płocku, gdy wspomniany Czerwiński „wpakował” piłkę do własnej bramki. Dużo dyskutowano, czy obrońca Piasta nie był faulowany przez Karola Angielskiego tuż przed pechowym kopnięciem. Wątpliwości nie ma sam zainteresowany. – Faul był, lecz nie został odgwizdany, a bramka została uznana. Arbiter się później do tego przyznał – wyjaśnia Jakub Czerwiński.

Jakub Czerwiński, piłkarz Piasta Gliwice, i jego radość po meczu
Fot. Irek Dorozanski / 400mm.pl

Gliwiczanie stracili punkty, ale zyskali jeszcze bardziej zmotywowanego Czerwińskiego, który postanowił sobie, że w kolejnych meczach nie dopuści do podobnych sytuacji. – Coś w tym jest. W pewnym sensie był to dla mnie bodziec motywacyjny. Już w meczu z Legią byłem bliski zrehabilitowania się, ale też zależało mi na tym, aby zmazać… nie wiem, czy możemy użyć słowa plamę. Chyba możemy, bo straciliśmy gola w Płocku po moim samobójczym trafieniu w końcówce spotkania – mówi stoper śląskiej drużyny.

 

Tego potrzebowali

Nastrój w ekipie z Okrzei zdecydowanie poprawiło ostatnie zwycięstwo z Wisłą Kraków, po bardzo dobrym spotkaniu, które kończyło maraton spotkań w wykonaniu gliwiczan. – Summa summarum zdobyliśmy 4 punkty i – niestety – odpadliśmy z Pucharu Polski, a mogło być… zdecydowanie lepiej, bo choćby spotkanie z Legią było bardzo zacięte, walki nie brakowało i była dogrywka oraz rzuty karne. Zwycięstwo z Wisłą Kraków uratowało trochę nasz ostatni tydzień meczowy. Na tym nam bardzo zależało i dla nas to się liczyło, żeby w końcu wygrać mecz – mówi „Czerwo”. Jeden mecz mocno poprawił pewność siebie. – Brakowało nam ostatnio meczów, w których nie traciliśmy ani jednego gola. Nie potrafiliśmy też dobić przeciwnika drugim golem. Jedno i drugie udało nam się w meczu z „Białą gwiazdą” i to stanowi powody do optymizmu. Potrzebujemy tego, żeby z większym komfortem rozgrywać końcówki spotkań, a nie drżeć o wynik – stwierdza Czerwiński.

 

Grać non stop

Przed defensorem Piasta, jak i jego kolegami teraz równie trudne zadanie, bo mecz w Kielcach do łatwych należeć nie będzie i tak naprawdę trudno wskazać faworyta niedzielnego meczu. Korona bowiem w tym sezonie, podobnie jak Piast, pozytywnie zaskakuje. – Korona to bardzo poukładany, wybiegany i świetnie zorganizowany zespół. Pressing czy szybki odbiór piłki, to dla nich nie problem.

Mają potencjał w ofensywie, w obronie Korona ostatnio dobrze wyglądała, np. w meczu z Zagłębiem Lubin. Znamy ich atuty, ale znamy i słabości i będziemy chcieli je wykorzystać – mówi piłkarz pochodzący z Krynicy Zdroju. Gliwiczanie czują się jednak mocni, dopóki punktują i wygrywają. Dlatego na razie zmęczenia nie odczuwają.

– Najbliższa przerwa ligowa pomoże nam popracować nad mankamentami, które w dalszym ciągu się pojawiają. Będzie też czas na odpoczynek psychiczny i złapać trochę oddechu, przed ostatnim etapem w tym roku. Idzie nam dobrze i nie mamy problemu z tym, że będziemy grali niemalże do końca grudnia. Dla mnie przerwy zimowej… w ogóle mogłoby nie być – przyznaje Jakub Czerwiński.

 

Na zdjęciu: Jakub Czerwiński, tak jak cały zespół, w meczu z Wisłą podniósł się po głupio straconych kilku punktach.