„Czerwone diabły” są w formie

Tylko Manchester United wygrał wszystkie cztery mecze od wznowienia rozgrywek.

Nie ma obecnie takiej drużyny w Premier League, jak Manchester United. Chodzi o to, że żaden z zespołów nie wygrał wszystkich czterech meczów ligowych po wznowieniu rozgrywek. A właśnie podopieczni Ole Gunnara Solskjaera takiej sztuki dokonali. „Czerwone diabły”, którym marzy się Liga Mistrzów, nie zwalniają tempa.

W czwartek późnym wieczorem grali na Aston Villi, czyli ich rywalem była drużyna panicznie broniąca się przed spadkiem z elity. Ekipa z Old Trafford nic sobie jednak z tego nie zrobiła. Na boisko wyszła, jak po swoje i nie miała większych problemów z odniesieniem zwycięstwa.

Manchester United zaczyna budować swój sposób gry. Nowy styl, oparty na podwalinach systemu, który ponad 30 lat temu zaproponował Sir Alex Ferguson. Podstawą sukcesów tamtych „Czerwonych diabłów” było to, że drużyna wychodziła na boisko z przekonaniem, że wygra mecz. Bez znaczenia, z kim gra. Tak było w czwartek w Birmingham. W 28. minucie spotkania na skraju pola karnego sfaulowany został Bruno Fernandes i po chwili – z 11 metrów – osobiście wymierzył sprawiedliwość.

Wspominaliśmy już o tym, że Portugalczyk kapitalnie wprowadził się do zespołu. A najlepszym dowodem na to była sytuacja z drugiej połowy, która zaistniała tuż przed bramką na 3:0 dla United. Fernandes wykonywał rzut rożny. Kiedy wszyscy spodziewali się dośrodkowania w pole karne Portugalczyk zagrał przed szesnastkę. Tam, gdzie znajdował się Paul Pogba. Mistrz świata z 2018 roku miał dostatecznie dużo miejsca i czasu, aby przyjąć piłkę i uderzyć na bramkę. Ustalił, tym samym, wynik spotkania.

– Jestem bardzo zadowolony z dyspozycji Paula. On ciągle się poprawia i to jest naturalne, bo ma okazje ku temu, aby grać coraz więcej – powiedział po meczu Ole Gunnars Solskjaer, szkoleniowiec Manchesteru United.

W najbliższy poniedziałek „Czerwone diabły” zmierzą się na Old Trafford z Southamptonem. A David de Gea, golkiper ManU, rozegra wówczas 400 mecz w barwach Manchesteru United. W czwartek hiszpański golkiper, notując 399 występ w barwach zespołu, przeskoczył w klasyfikacji wszech czasów Petera Schmeichela. Duńczyk, którego ojciec jest Polakiem, jest legendą i emblematem klubu z Manchesteru. – Sorry Peter! – napisał w mediach społecznościowych po meczu z Aston Villą, David de Gea. Z całą pewnością poniedziałkowe starcie United ze „Świętymi” to jeden z najciekawszych meczów rozpoczynającej się dziś kolejki. Wcześniej jednak nie będzie mniej ciekawie.

Już dziś kolejny mecz o życie zagra West Ham United. Drużyna Łukasza Fabiańskiego ma szanse definitywnie pogrzebać Norwich, czyli zespół, który zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Tymczasem Liverpool zmierzy się z nieobliczalnym Burnley. Jeżeli wygra, po raz 18 w tym sezonie na własnym stadionie, wyrówna rekord Manchesteru City.


Program 35. kolejki
Sobota: Norwich – West Ham, Watfrod – Newcastle, Liverpool – Burnley, Sheffield Utd – Chelsea, Brighton&Hove – Manchester City, niedziela: Wolverhampton – Everton, Aston Villa – Crystal Palace, Tottenham – Arsenal, Bournemouth – Leicester, poniedziałek: Man Utd – Southampton.

Czołówka tabeli

1. Liverpool 34 92 75:26
2. Man City 34 69 86:34
3. Chelsea 34 60 63:46
4. Leicester 34 59 64:32
5. Man Utd 34 58 59:33
6. Wolverhampton 34 52 45:37



Na zdjęciu
: Manchester United tylko pozornie chowa się za plecami rywali…

Fot. PAP/EPA