Czerwoni ze wstydu

Trener Dean Klafurić ustawił legionistów w Trnawie z czwórką obrońców w linii, a w tym schemacie mistrzowie Polski czują się o wiele bardziej komfortowo niż z trzema stoperami. Z prostej przyczyny – mają dokładnie przećwiczoną tę taktykę; jak powiedziałby klasyk: zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. W przeciwieństwie do spotkania sprzed tygodnia, nie brakowało też warszawskiej drużynie agresywności, więc początek wyglądał obiecująco.

W 11 minucie legioniści – być może słusznie – upominali się o gola, bowiem w niegroźnej sytuacji pogubiła się defensywa mistrzów Słowacji i Martin Chudy wybił ręką piłkę z linii lub zza swej linii bramkowej. Niestety, UEFA nie zdecydowała się na wprowadzenie VAR-u w rozgrywkach pucharowych, więc na protestach stołecznych piłkarzy musiało się skończyć. Chwilę później Jose Kante uderzył głową z 14 metrów – po pomysłowo rozegranej akcji i dokładnym dośrodkowaniu z lewego skrzydła – minimalnie niecelnie. Znacznie gorzej napastnik Legii zachował się w 42 minucie, gdy po podaniu Krzysztofa Mączyńskiego znalazł się sam przed Chudym. Fatalnie przyjął jednak piłkę i z kilku metrów nie trafił w bramkę.

W tym momencie Legia grała już od pięciu w osłabieniu, bowiem Vesović najpierw przesadził z agresją, a potem – po stracie piłki przez stołeczny zespół na przedpolu rywala popełnił faul taktyczny, sprytnie sprowokowany przez Erika Grendela. Głęboko wcześniej cofnięci gospodarze mając przewagę zawodnika zaczęli atakować odważniej i zdołali kilkukrotnie jeszcze przed przerwą zagrozić dobrze – na szczęście – dysponowanemu we wtorkowy wieczór Arkadiuszowi Malarzowi.

Po zmianie stron, i zejściu z boiska wyjątkowo na Słowacji bezproduktywnego kapitana stołecznego zespołu Miroslava Radovicia, grający w dziesiątkę legioniści nieco przyspieszyli. Na efekty musieli jednak poczekać do 63. Minuty, kiedy wprowadzony za Michała Pazdana Carlitos popisał się sprytnym dośrodkowaniem w pole bramkowe, gdzie bardzo przytomnie zachował się Inaki Astiz i dał mistrzom Polski prowadzenie. Chwilę później król strzelców poprzedniego sezonu w Lotto Ekstraklasie po indywidualnej akcji, w której minął trzech przeciwników, mógł podwyższyć wynik. I doprowadzić do dogrywki. Kopnął jednak metr od lewego słupka bramki Chudego…

II runda kwalifikacji Ligi Mistrzów

SPARTAK TRNAWA – LEGIA WARSZAWA 0:1 (0:0)

0:1 – Astiz, 63 min (asysta Carlitos)

SPARTAK: Chudy – Toth, Godal, Conka – Kadlec, Grendel (70. Miesenboeck), Sloboda (76. Vlasko), Gressak, Rada – Jirka, Egho (90. Hladik). Trener Radoslav LATAL.

LEGIA: Malarz – Wieteska, Astiz, Pazdan (53. Carlitos), Hlousek – Mączyński (80. Hamalainen), Antolić – Vesović, Radović (46. Cafu), Kucharczyk – Kante. Trener Dean KLAFURIĆ.

Sędziował Roi Reinshreiber (Izrael). Widzów 18859. Żółte kartki: Toth (60. faul) – Vesović (25. faul), Antolić (81. faul) Czerwona kartka: Vesović (37. faul na drugą żółtą kartkę), Antolić (85. faul na drugą żółtą kartkę).