Czeska lekcja w Spodku

Goście byli faworytem, bo w styczniu w Chorwacji zrobili furorę podczas Euro, na które polska reprezentacja się nie zakwalifikowała, na dodatek w tym samym czasie przegrała eliminacje do kolejnej imprezy, mistrzostw świata 2019.
Do Katowic Czesi przyjechali w praktycznie najsilniejszym składzie, na czele ze swoim gwiazdami – królem strzelców ME Ondrzejem Zdrahalą (od lata w Orlen Wiśle Płock), Pawlem Horakiem, bramkarzem NMC Górnika Martinem Galią czy ponad dwumetrowy leworęczny Stanislav Kaszparek. Zobaczyć ich w akcji na trybuny Spodka ściągnęło około 5 tysięcy widzów.

Biało-czerwoni zaczęli od skutecznych rzutów karnych Arkadiusza Moryty oraz celnych petard Tomasza Gębali i Rafała Przybylskiego. Zdrahala z karnego trafił w poprzeczkę i było już 4:1, ale goście szybko się połapali.

Siłę i precyzję rzutu pokazali Kaszparek i Horak, a w bramce uwijał się Galia, który spektakularnie zatrzymał m.in. klubowego kolegę, Marka Daćkę. Czesi zademonstrowali, co to znaczy aktywna obrona – spora liczba polskich rzutów lądowała w ich rękach, nie docierając nawet do bramkarza. Na dodatek Polacy rozregulowali celowniki, znów też nie ustrzegli się banalnych błędów – w ten sposób swoje pierwsze trafienie zanotował Zdrahala, wykorzystując podanie od… Przemysława Krajewskiego.

Końcowe minuty pierwszej odsłony to był w wykonaniu gospodarzy dramat, co Czesi skrzętnie wykorzystali, schodząc na przerwę z 4-bramkowym zapasem (14:10). To był i tak najmniejszy wymiar kary…

Nie odmieniło obrazu polskiej drużyny pierwsze 10 minut drugiej połowy. Na cztery trafienia rywali, odpowiedziała tylko dwoma i dystans do przeciwników jeszcze wzrósł (12:18, a w 49 min. 15:23). Nie pomagały interwencje najlepszego w zespole Malchera (14 udanych), ani zmiany w składzie – w ataku wciąż nie było pomysłu i skuteczności. Z widowni dało się słychać pojedyncze gwizdy.

W ostatnim fragmencie rozstrzelał się Paweł Genda, który trafił trzy razy pod rząd, ale dało to tylko nieznaczną korektę wyniku, biało-czerwoni ledwo uzbierali 20 bramek…

Rewanż w sobotę w miejscowości Zubri o godzinie 14.00. Czeska telewizja nie produkuje sygnału, mecz będzie można zobaczyć tylko w internecie.

Polska – Czechy 21:25 (10:14)
POLSKA: Kornecki, Malcher – Daćko 1, Krajewski 2, Walczak, Nogowski, Łangowski 1, Genda 3, Potoczny 2/2, Moryto 2/2, Daszek 1, M. Gębala, Przybylski 2, Paczkowski 2, Gierak, T. Gębala 4, Chrapkowski 1. Kary: 6 min. Trener Piotr PRZYBECKI.
CZECHY: Galia, Adamik – Hrstka, Jurka, Hanisch 1, Horak 4, Kotrc 1, Kaszparek 4, Babak 4/4, Szlachta, Petrovsky 5, Skvarzil, Zdrahala 4, Czip 1, Mubenzem 1. Kary: 8 min. Trenerzy Jan FILIP i Daniel KUBESZ.
Czerwona kartka: Zeman (48., z gradacji kar).
Sędziowali: Andrzej Chrzan i Michał Janas (Polska).
Widzów: 5600.