Częstochowska trylogia z jasnym celem

W spotkaniu z łodzianami gospodarze formą jednak nie zachwycili. Mało przekonującą wypadli pomocnicy. Maciej Domański, który zagrał tym razem od pierwszej minuty zastępując lekko kontuzjowanego Dariusza Formellę, nie kreował tylu sytuacji bramkowych ile u progu sezonu.

Marek Papszun miał też zastrzeżenia do dyspozycji innego konstruktora gry częstochowian, Petera Schwarza, którego w starciu z ŁKS-em zastąpił już po pierwszych 45 min Adam Radwański.

Andrzej „Waleczne serce”

Nie zawiedli jednak inni. W defensywie na słowa uznania zasłużył przede wszystkim Andrzej Niewulis, który od czasu potkania z GKS-em Tychy (20 października) wygląda niczym… bohater filmu „Braveheart”, William Wallace.

Podbite oko i lekko spuchnięta twarz na wysokości nosa w najmniejszym stopniu nie przeszkadzały mu jednak w walce o górne piłki i w zaciętych pojedynkach z napastnikami ŁKS-u. No i wreszcie zasłużył się w ofensywie: miał znaczący udział w zdobytej przez częstochowian bramce wyrównującej, bo to na nim arbiter odgwizdał faul i podyktował rzut karny.

– Tabela nie kłamie: łodzianie są w niej wysoko i pokazali również u nas, że nie ma w tym przypadku. Zagrali mocnym pressingiem i choć byliśmy na to przygotowani, nie wszystko się układało po naszej myśli. Mam wrażenie, że czekający nas w sobotę mecz z Sandecją może być bardzo podobny. Nie tylko pod względem ciężaru gatunkowego, lecz i obrazu wydarzeń na boisku – mówił w środowy wieczór wychowanek Wigier Suwałki, spoglądając w (nieodległą) przyszłość.

Siła w ławce

Raków ma bardzo bogatą ławkę graczy rezerwowych. Niebawem trafi pewnie na nią Rafał Figiel. Jeszcze kilka tygodni temu były kapitan Rakowa trenował indywidualnie, od niedawna jest już coraz bliżej podstawowej kadry.

Podobnie rzecz się ma z Nigeryjczykiem Chidiebere Nwakalim, choć ten właśnie zderzył się z wyjątkowo nieprzyjemną aurą („angielska pogoda” to jednak nie to samo, co poranne przymrozki w południowej Polsce…) i w efekcie… zdążył się przeziębić. Na Limanowskiego wciąż też liczą na „chłopaka z sąsiedztwa”, Mateusza Zacharę, który już wyczekuje z wytęsknieniem na grę w częstochowskim napadzie.

Lech na deser

We wtorek Raków podsumuje „potrójną dawkę emocji” – jak określano swoistą meczową trylogię na plakatach zachęcających kibiców do zakupu biletów na te spotkania. Pod Jasną Górę przybędzie sam Lech Poznań, który powalczy z Rakowem w 1/16 rozgrywek Pucharu Polski.

– To będzie ważny mecz – uśmiecha się Dariusz Formella na okoliczność starcia z byłymi swoimi kolegami. – I na pewno trochę inny niż wszystkie ligowe.
Trudno się z nim nie zgodzić…

 

Na zdjęciu: Czyż można się dziwić, że po takich starciach Andrzej Niewulis (nr 6) czasami nie wygląda najładniej w drodze do szatni?