Człowiek od zadań specjalnych

Bytomianie rzutem na taśmę pokonali beniaminka z Gubina, odnosząc drugie z rzędu zwycięstwo tej III-ligowej wiosny.


Wydawało się, że bytomianie zaczną weekend w minorowych nastrojach, bo męczyli się z beniaminkiem z Gubina. W doliczonym czasie wszystko wskazywało na podział punktów, gdy dośrodkowanie Dominika Koniecznego z rzutu rożnego strzałem głową na gola zamienił Norbert Radkiewicz. Na stadionie Szombierek był moment euforii.

– Norbi to uznana marka, człowiek od zadań specjalnych. Przy stałych fragmentach jest groźny. Już w pierwszej połowie mógł zdobyć bramkę, ale źle ułożył nogę. W tej ostatniej minucie wykonał kawał dobrej roboty i zapewnił nam 3 punkty – cieszył się Kamil Rakoczy, trener Polonii, a jej bohater – jak to ma zawsze w zwyczaju – swoimi wrażeniami podzielić się nie chciał, tłumacząc się bólem głowy.

Głowa rzeczywiście mogła rozboleć sympatyków niebiesko-czerwonych, gdy ujrzeli, jak fatalnie ich drużyna rozpoczęła ten mecz. Już w 2 minucie Jakub Trojanowski sfaulował w polu karnym Denisa Matuszewskiego, a z „wapna” nie pomylił się Przemysław Haraszkiewicz i beniaminek z lubuskiego niespodziewanie objął prowadzenie.

– Przeszła mi ta piłka po rękach, ale karny był bardzo dobrze uderzony. To był „gong”, jakiego się nie spodziewaliśmy, ale pozbieraliśmy się. Graliśmy do końca, cały czas wierzyliśmy w zwycięstwo – podkreślał [Dominik Brzozowski], bramkarz bytomian, którzy szybko wzięli się do odrabiania strat. O ile po rzucie wolnym Patryka Stefańskiego słupek stanął na przeszkodzie Jackowi Wuwerowi, o tyle chwilę później doczekali się wyrównania, a „Stefan” – asysty. Jak to określił spiker Jacek Błasiak – z zegarmistrzowską precyzją obsłużył Oresta Tkaczuka, a Ukrainiec z bliska dopełnił tylko formalności, mogąc cieszyć się z pierwszego gola w niebiesko-czerwonych barwach.

– Wydaje mi się, że pierwszą bramkę zdobyliśmy… zbyt szybko – analizował Grzegorz Kopernicki, szkoleniowiec Cariny. – Straciliśmy koncepcję gry, wycofaliśmy się niepotrzebnie i Polonia zaczęła dyktować warunki. Po golu na 1:1 znowu graliśmy to, co zakładamy, a w drugiej połowie byliśmy naprawdę dobrze dysponowani. Nawet fizyczne wyglądaliśmy lepiej od Polonii, mieliśmy swoje sytuacje… Ostatnio w Gaci w końcówce zdobyliśmy dwie bramki.

Teraz sami straciliśmy. Taka jest piłka – dodawał trener gości z Gubina, którzy do Bytomia ruszyli już w czwartek, a w długiej drodze powrotnej mogli rozpamiętywać próbę Japończyka Yuyi Kamona z wolnego w poprzeczkę czy uderzenie Cypriana Poniedziałka po kontrze, obronione już w doliczonym czasie przez Brzozowskiego.


Polonia Bytom – Carina Gubin 2:1 (1:1)

0:1 – Haraszkiewicz, 3 min, 1:1 – Tkaczuk, 28 min (głową), 2:1 – Radkiewicz, 90+4 min (głową).

POLONIA: Brzozowski – Trojanowski (46. Iwanek), Bedronka, Radkiewicz – Andrzejczak (61. Budzik), Wuwer, Płonka, Hałgas – Tkaczuk (61. Krzemień), Wolny (61. A. Maj), Stefański (87. Konieczny). Trener Kamil RAKOCZY.

CARINA: Seweryn – Komarnicki, Magdziak (90. Pietrzczyk), Woźniak, Staszkowian – Diduszko, Ryś (61. Grzymisławski) – Haraszkiewicz (61. Poniedziałek), Kamon, Boksiński (90. Walczak) – Matuszewski (76. Siudak) Trener Grzegorz KOPERNICKI.

Sędziował Daniel Detka. Widzów 250. [Żółte kartki]: Krzemień, Wuwer – Ryś, Didiuszko, Woźniak.


Na zdjęciu: Nie dziwiła wielka radość bytomian w czwartej minucie doliczonego czasu II połowy.
Fot. Maciej Grygierczyk