Człowiek za kamienną tarczą

– Jeżeli ktoś obwinia tego zawodnika za nasze dwie porażki, to albo jest idiotą, albo nie ma pojęcia, co ogląda – bezceremonialnie oznajmia prezes Zagłębia, Marcin Jaroszewski. I nie jest to głos odosobniony. W sztabie szkoleniowym beniaminka też nie usłyszymy krytycznej opinii na temat 31-letniego stopera, który w tym sezonie ma odegrać fundamentalną rolę w defensywie sosnowieckiego zespołu.

Lista „grzechów”

Najlepsze co Piotr Polczak może teraz zrobić, to stronić od czytania i słuchania komentarzy na temat 180 minut, jakie zaliczył do tej pory jako zawodnik Zagłębia. Najzagorzalsi krytycy obwiniają go o wszystkie cztery bramki stracone przez sosnowiczan w bieżącym sezonie.

W domowej potyczce z Piastem Gliwice najpierw sprokurował rzut karny (przypadkowe zagranie ręką), a następnie nie zablokował strzału Tomasza Jodłowca, po którym padł zwycięski gol dla rywala. W wyjazdowej konfrontacji z Zagłębiem Lubin ponownie po jego niefortunnej interwencji (znów ręka) przeciwnicy wykorzystali „jedenastkę”, a błąd w ustawieniu skutkować miał drugą bramką dla lubinian.

Zamiast pokuty

– O stracone gole nie obwiniam nigdy jednego piłkarza – przypomina trener Zagłębia, Dariusz Dudek. – W przeciwnym razie musiałbym zawsze wskazywać Dawida Kudłę, bo to on jest w bramce tym, który uchronić nas może od złego jako ostatni. U mnie pierwszym obrońcą jest zawodnik z pozycji numer „9”, więc za błędy rozliczam wszystkim, od samej góry. W sytuacjach, które w tym sezonie kończyły się golem dla rywala, błędów mogliśmy uniknąć znacznie wcześniej niż w finalnej fazie akcji. Mocno w Piotrka wierzymy. Moja głowa w tym, żeby złapał jak najszybciej odpowiednią formę. Nie powinien teraz słuchać komentarzy z boku. Gdybym ja to robił, nigdy nie byłbym trenerem w ekstraklasie.

Karta się odwróci

Po meczu z Piastem zawodnik udzielił „Sportowi” obszernego wywiadu, w którym spokojnie tłumaczył, że nie mógł przygotować się optymalnie do sezonu z powodu nieporozumień, jakie wyniknęły między nim a rumuńską Astrą Giurgiu. Optymalna forma w jego przypadku ma dopiero przyjść. I raczej prędzej niż później.

– Nadal uważam, że pozyskaliśmy bardzo dobrego piłkarza – mówi dyrektor sportowy Zagłębia, Robert Stanek. – Wbrew pozorom w dotychczasowych meczach nie popełnił większych błędów. Spotkał go po prostu duży niefart. Jestem przekonany, że wydatnie nam pomoże w tym trudnym sezonie. Oczywiście, że niepowodzenia mocno przeżywa, jak każdy ambitny zawodnik. Ale karta się niebawem odwróci…