Czterech do trofeum

Cztery drużyny rozpoczynają dzisiaj we Wrocławiu decydującą walkę o Puchar Polski. W półfinałach zagrają ZAKSA z Aluronem Virtu Wartą i Jastrzębski Węgiel z ONICO. Stolica Dolnego Śląska po raz czwarty z rzędu gości finałowy turniej. Tym razem jednak, ze względu na remont Hali Stulecia, areną zmagań siatkarzy będzie hala Orbita, która już też gościła finał Pucharu Polski w roku 2016.

Bez Belga

W pierwszej parze faworytem są kędzierzynianie, którzy po roku przerwy chcą odzyskać tytuł. Od początku sezonu prezentują się wybornie. Na krajowym podwórku jeszcze nie przegrali. W lidze mają na koncie 14 kolejnych zwycięstw, a w ćwierćfinale Pucharu Polski ograli PGE Skrę Bełchatów. W Kędzierzynie-Koźlu nie ma jednak hurraoptymizmu. Wszyscy pamiętają o poprzednich rozgrywkach. – Wtedy też wszystko wygrywaliśmy, a sezon zakończyliśmy z niczym. Nie zdobyliśmy ani Pucharu Polski, ani mistrzostwa kraju – przestrzega Paweł Zatorski, libero ZAKSY.

Do tego kędzierzynianie stracili swojego lidera Sama Deroo. Belg w ćwierćfinale ze Skrą po jednym z ataków tak nieszczęśliwie „wylądowa”ł, że naderwał mięsień łydki. Do gry ma wrócić dopiero za kilkanaście dni.

Lubią wygrywać

Czy ekipa z Zawiercia jest w stanie sprostać faworytowi z Kędzierzyna-Koźla? W lidze przegrała oba spotkania, ale… – Postaramy się pokonać kędzierzynian, choć na pewno czeka nas trudne spotkanie. Ale to tylko jeden mecz. W Pucharze Polski wszystko jest możliwe. Będziemy walczyć o zwycięstwo i mam nadzieję, że osiągniemy coś wielkiego – zapowiada Michał Masny, rozgrywający Aluronu Virtu Warty.

Dla zawiercian już sam udział w Final Four jest sukcesem. To największe osiągnięcie w historii klubu. – Najpierw mieliśmy być w czołowej szóstce PlusLigi i zrobiliśmy to. Potem mieliśmy pokonać Cerrad Czarnych Radom i też to zrobiliśmy, więc czemu nie mielibyśmy zrobić kolejnego kroku… ZAKSA na pewno jest bardzo mocnym zespołem i wszyscy oczekują od niej zwycięstwa, ale ja też lubię wygrywać – z uśmiechem podkreśla Mark Lebedew, szkoleniowiec zawiercian.

Powtórka z historii

– W moim domu na ścianie widnieje napis: „Nie patrz w przeszłość, gdyż tam już byłeś”. Trzeba spoglądać przed siebie. I generalnie rzecz biorąc w ten sposób podchodzę do życia. Ale przyznaję, że z Pucharu Polski w roku 2010 mam tylko dobre wspomnienia. Rewelacyjne doświadczenie! – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami [Roberto Santilli], szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla. Dziewięć lat temu drużyna prowadzona przez włoskiego trenera zdobyła Puchar Polski. W turnieju finałowym w Bydgoszczy genialnie grał Paweł Abramow.

Po dziewięciu latach Santilli stanie przed szansą na powtórzenie tamtego sukcesu. Znów poprowadzi Jastrzębski Węgiel. Nie ma w składzie Abramowa, ale równie niezawodni mogą okazać się Julien Lyneel czy Dawid Konarski. – Najważniejsze, że nie ma w zespole kontuzji. Nastroje są bojowe. W ćwierćfinale z BBTS-em Bielsko-Biała zagraliśmy dobry mecz, więc teraz ze spokojem czekamy na kolejne wyzwanie. A recepta na zdobycie pucharu? Trzeba zagrać dwa dobre mecze, tylko dwa i aż dwa – ocenia Leszek Dejewski, drugi trener Jastrzębskiego Węgla, który także pamięta sukces w Bydgoszczy przed dziewięcioma laty.

Siła i ogień

O powtórzenie sukcesu będzie trudno. Na pierwszy ogień idzie ONICO Warszawa. Spotkanie zapowiada się pasjonująco. To drużyna, z którą jastrzębianie przegrali w lidze u siebie 2:3. Ich katem okazał się Bartosz Kurek. Zresztą reprezentacyjny atakujący mnóstwo krwi napsuł im również wówczas, gdy jeszcze był zawodnikiem zbankrutowanej Stoczni Szczecin. Jego zatrzymanie będzie więc kluczowe. – To jest turniej i jeden mecz, w którym stawką nie są punkty – trzy czy dwa, a gra się wyłącznie o zwycięstwo. Jedziemy tam bić się z drużynami, które są bardzo dobre, ale my też jesteśmy bardzo dobrym zespołem – przekonuje Piotr Hain, środkowy ekipy z Jastrzębia Zdroju.

Warszawianie także zapowiadają walkę o upadłego. – Po meczu z Jastrzębskim Węglem spodziewam się naszej dobrej gry, wielkiego zaangażowania i serca, bo bardzo chcemy wygrać ten puchar. Obecny sezon dobrze się dla nas układa, a to byłby krok po coś wielkiego. Bycie w finale to już duże osiągnięcie, ale życzę sobie i reszcie drużyny, żebyśmy sięgnęli po trofeum. Motywacji nam nie brakuje. Jeżeli nie zabraknie ognia na boisku i pozytywnych wibracji, trudno będzie nas zatrzymać – mówi Jakub Kowalczyk, środkowy ONICO.

 

Jakub Kubielas
Michał Micor

TERMINARZ

Sobota, 26 stycznia
WROCŁAW, 14.45: ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Aluron Virtu Warta Zawiercie
WROCŁAW, 18.00: ONICO Warszawa – Jastrzębski Węgiel
Niedziela, 27 styczna
WROCŁAW, 14.45: Finał

Na zdjęciu: Czy ktoś zatrzyma Beniamina Toniuttiego i jego kolegów?