Czy Górnik przełamie złą passę przy Łazienkowskiej?

W tym sezonie jest na to wyjątkowa szansa. Mówi o tym Ryszard Staniek, były piłkarz zarówno drużyny z Zabrza, jak i Warszawy.


Grać z legionistami na ich terenie nikomu nie jest łatwo. Również Górnikowi. Jego bilans z minionych kilku lat jest beznadziejny. Na dziesięć ligowych potyczek w Warszawie aż dziewięć razy przegrał i raptem raz zremisował… Ten punkt udało mu się zdobyć w sierpniu 2014 roku (1:1). O dwóch ostatnich meczach „górników” z Legią na jej terenie lepiej w ogóle nie wspominać, bo to przegrane 0:4 i 1:5…

Dobra robota Brosza

Teraz jednak jest inna sytuacja. Mówi o tym Ryszard Staniek, srebrny medalista olimpijski z Barcelony, zawodnik Górnika w latach 1990-93, a od połowy lat 90. Legii. Z nią w sezonie 1995/96 zagrał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a rok później sięgnął po Puchar Polski.

Pytany o sobotnią rywalizację w Warszawie mówi:

– Na pewno zabrzanie zaskakują, bo po ubytkach bardzo wielu dobrych zawodników – na czele z Angulo – chyba mało kto spodziewał się, że będzie tak dobrze. Często jednak bywa, że taka sytuacja wyzwala w innych graczach dodatkowe pokłady ambicji. Z dobrej strony pokazuje się w tej chwili Hiszpan Jimenez. Gra dobrze, jest skuteczny. Wcześniej wszystko było podporządkowane jednemu zawodnikowi, którym był właśnie Angulo. Po jego odejściu te akcenty są rozłożone inaczej – analizuje były reprezentant Polski.

A oceniając grę lidera ekstraklasy dodaje:

– Górnik dobrze prezentuje się jako zespół; piłkarze dużo biegają i widać, że są dobrze przygotowani do rozgrywek. To wszystko pokazuje, jak dobrą robotę robi tam trener Brosz. Praktycznie co roku lub jeszcze częściej zabierają mu pół drużyny, a mimo to potrafi on wszystko w odpowiedni sposób poukładać. Liczba zdobytych punktów mówi sama za siebie. Skoro ich tyle mają na początku rozgrywek, to o czymś to mówi… – mówi Staniek.

Złe przygotowanie mistrza

Choć w przypadku ewentualnej wygranej w sobotę mistrz Polski zrówna się punktami z liderującymi „górnikami”, to na początku bieżących rozgrywek w warszawskim klubie, który latem dokonał przecież spektakularnych transferów, powodów do radości nie ma. Zespół Aleksandara Vukovicia szybko pożegnał się z eliminacjami Ligi Mistrzów, przegrywając rywalizację z cypryjską Omonią Nikozja.

– Trzeba bez ogródek powiedzieć, że Legia gra w tej chwili piach. Niewykluczone jednak, że w takim meczu, jak ten z Górnikiem, piłkarze z Warszawy się obudzą. Ale czy rozpędzeni zabrzanie pozwolą na to? Dlaczego tego nie wykorzystać w takim meczu, jak ten w sobotę? Z czego to może wynikać? Z przygotowania. Coś tutaj jest nie tak. Co z tego, że zrobili transfery, skoro nie grają tak, jak powinni. Wszyscy widzą, jak to wygląda. Nie wiem, może celowo przygotowania prowadzone były w ten sposób, żeby forma przyszła później, na mecze pucharowe, ale – na co wskazują świeże doświadczenia – na początku też przecież trzeba grać, co pokazała Legii Omonia Nikozja – podkreśla były piłkarz Legii, który w tym klubie grał w latach 1995-1998.


Czytaj jeszcze: Daniel Ściślak walczy o swoje

Po trafieniu Sobczaka

Dodajmy, że po raz ostatni „górnicy” wygrali z legionistami na ich terenie jeszcze w czasach starego stadionu przy ulicy Łazienkowskiej. Było to jesienią 1998 roku, kiedy to zespół prowadzony przez Jana Żurka zwyciężył na terenie rywala 1:0. Gola na wagę trzech punktów zdobył w samej końcówce Tomasz Sobczak. Od tamtego czasu nie udało się wygrać na terenie Legii w ekstraklasie ani razu…


Gorący stołek

Kiepski start legionistów ma swoje przełożenie na sytuację Aleksandara Vukovicia. Od lat związany z warszawskim klubem Serb, który dwa miesiące temu cieszył się z mistrzostwa jako trener, przeżywa trudne chwile. Już pojawiają się spekulacje, kto może go zastąpić. Na trenerskiej giełdzie pojawiło się nazwisko Macieja Skorży, który kilka miesięcy temu przestał pełnić funkcję szkoleniowca olimpijskiej reprezentacji Zjednoczonych Emiratów Arabskich. A mówi się o nim w kontekście nie tylko ewentualnej pracy w Legii, lecz i dołującej Lechii, którą zabrzanie rozbili u siebie w niedzielę 3:0. To dlatego pozycja trenera Piotra Stokowca nie wydaje się mocna.


Na zdjęciu: W czerwcu br. Górnik wygrał u siebie z Legią 2:0. Ale przy Łazienkowskiej nie jest już tak dobrze. Od lat…

Fot. Norbert Barczyk/Pressfocus.pl