Czy Justyna to wytrzyma? Pracowity ubiegły tydzień śląskiej sprinterki

To był bardzo pracowity tydzień 25-letniej raciborzanki, zakończony w niedzielę trzecim miejscem w mityngu w Hengelo. Justyna Święty-Ersetic uzyskała w Holandii swój drugi wynik w tym sezonie – 51,48. Serial zaczęła, wygrywając 27 maja w Radomiu (51,58), dwa dni później była najszybsza w Europejskim Festiwalu Lekkoatletycznym w Bydgoszczy (51,56), skąd udała się do Rzymu na Diamentową Ligę. W Golden Gala finiszowała czwarta (51,59), a ze stolicy Włoch poleciała do kraju Rembrandta.

Na razie najlepszym wynikiem zawodniczki AZS AWF Katowice w tym sezonie pozostaje rekord życiowy 51,05 uzyskany 20 maja w Osace.

– Z uśmiechem na twarzy kończę pracowity dla mnie tydzień. W tym sezonie forma bardzo stabilna, teraz czas na powrót do domu, przede mną trochę odpoczynku i mam nadzieję widzimy się na Memoriale Kusocińskiego w Chorzowie – napisała na swoim fanpage’u na Facebooku najlepsza polska specjalistka na dystansie jednego kółka.

Czy aby jednak tak ostry początek sezonu nie zagraża zdrowiu i formie liderki naszej sztafety, faworytek sierpniowych mistrzostw Europy w Berlinie? Aleksander Matusiński, trener klubowy raciborzanki i w reprezentacji, uspokaja.

– Bez obaw, Justyna jest świetnie przygotowana do sezonu, wcześniej mocno pracowała i są tego efekty – podkreśla szkoleniowiec z Mysłowic, i argumentuje: – To przygotowanie pod mistrzostwa Europy, gdzie w ciągu kilku dni też będzie musiała pobiec trzy, a może i cztery razy. Na dodatek finał sztafety w Berlinie będzie półtora godziny po finale indywidualnym. Przypomnę, że w marcu w halowych mistrzostwach świata w Birmingham biegała cztery razy, w tym jednego dnia w dwóch finałach. Chodzi także o zbieranie doświadczenia i przetarcie z lepszymi dziewczynami. Świetny wynik w Osace otworzył Justynie drzwi do Diamentowej Ligi. A takich propozycji się nie odrzuca. Nie chodzi tylko o pieniądze, które można w tych lukratywnych mityngach zarobić, ale właśnie o możliwość pobiegania z najlepszymi. Stąd starty w Rzymie, a w niedzielę, dwa dni po Kusocińskim, w Sztokholmie. Niektórzy chcą tylko trenować, ale unikają rywalizacji. A Justyna to zawodniczka, która nie boi się startować, wie, że jest dobrze przygotowana i po prostu chce się, mówiąc potocznie, sprzedać – przekonuje Aleksander Matusiński.

Po powrocie z Holandii Święty-Ersetic wczoraj wróciła do treningów przed prestiżowym startem na Stadionie Śląskim, w którym m.in. stawi czoła legendzie sprintu, Allyson Felix. Dla Amerykanki to będzie premiera na 400 m w tym sezonie, dla Polki już szósty start.

– To dla mnie najważniejszy bieg w pierwszej części sezonu, bo właściwie u siebie, przed własną publicznością, na wspaniałym stadionie, na bardzo szybkiej bieżni. Przyjedzie cała rodzina z Raciborza, znajomi, na pewno będą mnie licznie wspierać. Już nie mogę się doczekać – mówiła sprinterka w wywiadzie dla „Sportu”.