Czy Lechia Gdańsk straciła szansę?

Gdańszczanie pokonali Piasta 1:0 i mieli się z czego cieszyć. Choć wynik nie wyglądał imponująco, gra Lechii była lepsza od gry gliwiczan.


Dzięki zwycięstwu drużyna znad Bałtyku wskoczyła na 4. miejsce w tabeli, ale niewykluczone, że gdyby nie sędzia Tomasz Musiał i jego pomocnicy z VAR-u (Bartosz Frankowski i Dominik Sulikowski)… mogłaby być nawet na podium!

Chodzi o sytuację z samego końca spotkania. Kacper Sezonienko pognał z kontrą w stronę bramki Piasta, ale po jego strzale Frantisek Plach odbił piłkę. Obaj gracze ruszyli do niej, lecz szybszy był młodzieżowiec Lechii, który znalazł się między futbolówką a bramkarzem.

Rozpędzony Słowak wpadł od tyłu na Sezonienkę i wywrócił go, co wyglądało na wyraźnego karnego – powtórki zresztą zdawały się potwierdzać takie przypuszczenia. Gra nie została jednak przerwana, kilkanaście sekund później gliwiczanie chcieli wyprowadzić szybką akcję, lecz sędzia Musiał w jej trakcie zakończył mecz. Ale co z tą „jedenastką”?

Lechia wygrała, więc wiele bólu ta decyzja jej nie przysporzyła, chociaż warto pamiętać, że nawet po ostatnim gwizdku sędzia może wznowić grę, aby podyktować takiego karnego. Podobna sytuacja miała miejsce w Bundeslidze, w kwietniu 2018 roku, kiedy sędzia w przerwie meczu „wyciągnął” z szatni graczy Mainz i Freiburga. Jeśli zaś chodzi o przypadek gdańsko-gliwicki, arbiter Łukasz Rogowski, wyjaśniający ekstraklasowe kontrowersje dla Interii, tak opisał to zajście:

– Z punktu widzenia sędziego sytuacja ta pewnie zostanie uznana za prawidłową, gdyż istnieje jakaś przesłanka, że to Sezonienko sprokurował kontakt. Mi osobiście się to nie podoba i uważam, że w takich sytuacjach zdecydowanie lepszą decyzją byłby rzut karny – pisze sędzia.

Czy ta sytuacja ma jakieś znaczenie? To okaże się pewnie za kilka miesięcy, ale gdyby jednak Lechia miała karnego i wykorzystała go, wygrywając 2:0 mogłaby wskoczyć na ekstraklasowe podium. Na ten moment pozycję wyżej jest jednak mająca tyle samo punktów Pogoń Szczecin, która ma lepszy bilans goli. Jeśli gdańszczanie mieliby dodatkową bramkę, obie ekipy miałyby bilans +4, ale z racji większej liczby goli strzelonych (i braku spotkań bezpośrednich) Lechia byłaby wyżej.


Na zdjęciu: Kacper Sezonienko odczuł boleśnie starcie z bramkarzem Piasta Gliwice.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus