Czy twierdza wytrzyma napór lidera? Rycerze wiosny jeszcze nie są pewni utrzymania

Katowiczanie dziś (15.00) podejmują lidera z Jastrzębia, w środę zmierzą się u siebie z Siarką Tarnobrzeg, potem pojadą do Pruszkowa, ugoszczą ŁKS, kończąc sezon w Elblągu. Nieoczekiwanie więc, tętno „rycerzy wiosny”, którzy w rundzie rewanżowej odnieśli już 7 zwycięstw, przyspieszyło.

– Żal straconych ze Stalą punktów, bo wygrywając w środę, mogliśmy to sobie wszystko poukładać. Dobrze ułożyły się przecież wyniki innych meczów. Mogliśmy już patrzeć na resztę sezonu ze spokojem, ale jest inaczej. Ten mecz nas trochę przybił, duża jest ta liczba straconych goli, których dostaliśmy tyle, co przez całą wiosnę. Jak to jednak wiele osób mówi, lepiej dostać raz cztery, niż cztery razy po jeden. Teraz nastawiamy się już na derby. Jastrzębie jest liderem, my walczymy o utrzymanie, więc nikt nie odpuści. Myślę, że to będzie bardzo ciekawy mecz – mówi Adam Żak, napastnik Rozwoju.

Podopieczni trenerów Rafała Bosowskiego i Michała Majsnera sieją postrach na własnym stadionie. Wygrali tu już sześć kolejnych meczów, w tym z mierzącymi w awans Wartą Poznań, Radomiakiem czy mającym również spore aspiracje GKS-em Bełchatów. Lider, będący po dwóch z rzędu porażkach, ma więc się kogo obawiać.

– W tabeli nie jesteśmy w złej sytuacji, zwłaszcza jeśli chodzi o pozycję, bo zajmujemy przecież 10. miejsce. Patrząc na punkty, wychodzi na to, że po prostu musimy wygrać mecz, zdobyć trzy punkty. Do końca zostały cztery kolejki, nam zostało jeszcze zaległe spotkanie z Siarką Tarnobrzeg. Trzeba walczyć, by utrzymać nasz klub na szczeblu centralnym – przyznaje bramkarz Bartosz Golik.

Katowiczanie już do końca sezonu będą musieli radzić sobie bez czołowego obrońcy Michała Szeligi, który po bestialskim ataku Michała Mistrzyka ze Stali (za który ujrzał tylko żółtą kartkę) doznał urazu kostki i założono mu gips.

Dodajmy, że jeśli GKS 1962 dziś wygra, a jutro Radomiak straci punkty z Olimpią Elbląg, będzie można już oficjalnie gratulować jastrzębianom awansu.